Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2016, 16:14   #39
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
W ciemności schodzi moja dusza,
W ciemności toń bezdenną,
Pól elizejskich już nie widzi,
Zawisła nad Gehenną.

W górze nad losem mojej duszy
Boleje anioł biały,
A tutaj szyki potępieńców
Szyderczo się zaśmiały.

Szydzą z mej duszy potępieńce,
Że cząstka jasnej mocy,
Co rodzi słońca, nie ma władzy,
By złamać berło nocy.
Jan Kasprowicz


Nowe informacje, mimo iż tak bardzo pożądane, wcale nie przyniosły ulgi. Nadzieja, jaka do tej pory jeszcze mogła się tlić gdzieś wewnątrz duszy, całkowicie zgasła. Podróżni musieli odnaleźć nowy cel i chęci, aby w ogóle móc dalej egzystować - o ile tak można było nazwać istnienie w piekielnych ostępach. Poranek nie był tak upalny, jak reszta dnia, a Przebudzeni wybrali dłuższą trasę, niż zasugerował im ork. Być może nie potrafili mu do końca zaufać, co w sumie nie mogło dziwić. Osoba, która nagle stara się pomóc współwięźniom piekła - nie brzmiało to zbyt godnie zaufania. Cała grupa, nie rozdzielając się, postanowiła póki co nie iść w stronę wielkiej góry, za którą prawdopodobnie wznosiło się miasto, a ruszyć środkiem pustyni w stronę migających w oddali wyżyn.
Gorąc płynący z nieba nie dokuczał jedynie Bazylii, która była przyzwyczajona do wyższych od przeciętnych temperatur. Pozostała czwórka sapała i pociła się, a niedostatek wody wysuszał nie tylko wargi, ale i gardło. Dotarcie do celu zajmowało im wiele godzin marszu i zaledwie dwa postoje. Momentami mieli wrażenie, że ich wnętrzności się gotują, a nogi uginają pod, osłabionym już od upałów, ciałem. Dopiero parę godzin przed zmierzchem, kiedy niebo zaczynało zasnuwać się mrokiem, na pustynię wkradł się chłodny wiatr. W połączeniu z rozpalonym ciałem i czerwonymi poparzeniami na skórze, nie dawał on jednak przyjemności i ulgi, a nieprzyjemne drżenie oraz gęsią skórkę. Wewnętrzne drgawki przypominały te, które towarzyszyły wysokiej gorączce, ciało było rozpalone, ale mimo to dało się odczuwać niemiłe, ostre napady zimna. Tylko Bazylia nie odczuwała takich dolegliwości, prócz uczucia suchości w gardle, nic jej nie dolegało.
Wspinając się po wyżynach, Przebudzeni prawie znaleźli się na najwyższym wzniesieniu. Wokół nich ponownie zawitała ciemność, która tym razem przepędzana była przez światło lawy, która - jak się okazało - znajdowała się kilkadziesiąt metrów pod ich stopami. Podróżnicy przeszli przez kamienny most, wycierając pot z czoła, a przez panującą wokół noc nie potrafili dostrzec nic w odległości większej niż kilka metrów. Plan zobaczenia czegoś z góry i rozeznania się w terenie musiał poczekać na poranek, gdy ponownie okolica się rozjaśni. W nieokreślonej odległości za sobą usłyszeli gromki huk broni palnej, który powtórzył się kilka razy. Mając świadomość nieprzychylności Aniołów, woleli przyspieszyć kroku.
Mimo zmroku, dało się jeszcze widzieć najbliższe obiekty, strome skały oraz zbocza, wąskie ścieżki prowadzące ku najwyższemu wzniesieniu w tych okolicach. Musieli pokonać jeszcze tylko parę pasm i znaleźliby się na szczycie, skąd na pewno potrafiliby określić swoje położenie oraz cel dalszej podróży.
Słabsi na sile i koncentracji parli dalej przed siebie, a w głowie kołatały się przeróżne myśli. Czy naprawdę było to możliwe, aby znaleźć się w piekle i w nim żyć? A co z Rictorem, który umarł? Czy jego dusza przepadała na wieki, czy też błądziła w pustce ciemności, cierpiąc z głodu, pragnienia i potrzeby snu, których nie mógł zaspokoić? Przebudzeni również odczuwali wszystkie te niedogodności, ból związany z urazami i potrzebami, musieli znaleźć miejsce na spoczynek, a szalejący na górach wiatr był coraz silniejszy.

Gdzieś za mgłą i tumanem unoszącego się kurzu dostrzegli trzy sylwetki. Z początku zdawały się ludzkie, łudząco przypominające humanoidów, jednakże im bliżej się znajdowali, tym mniejsze zaufanie wzbudzali. Swoją postawą, wyglądem, chodem i deformacjami, jakie spostrzegli podróżni, gdy tylko kurz opadł, a mutanci wyłonili się zza mgły.
Pierwszy z nich przypominał humanoidalną kozę. Miał pysk pozbawiony mięśni w szczęce i zawiasu żuchwy, przez co był wiecznie rozdziawiony, zaś stopione od kwasu mięso i ścięgna policzków przypominały rozszarpany, kruchy materiał. Jego nos był płaski, przez co widoczne zdawały się być wyłącznie nozdrza, na głowie miał długie, ciemne rogi zaś uszy były spiczaste, podobne do elfich. Mieliście wrażenie, że całe jego ciało pływało niegdyś w kwasie, przez co znaczna część tkanki została zeżarta przez żrący środek.
Kolejnym potworem była kobieta. Zapewne niegdyś piękna, dziś wzbudzała jedynie odrazę. Długie, czarne włosy tylko w niektórych miejscach spływały po zrogowaciałej głowie. Z nosa pozostał jedynie wielki otwór, policzki miała wciągnięte, a usta pozbawione były warg. Z otworu gębowego wyłaniały się od razu resztki zniszczonych, zdeformowanych zębów oraz spuchnięty, siny jęzor. Idąc wydawała z siebie jęki cierpienia oraz bólu, jakby każdy krok sprawiał, że chciała umrzeć.
Ostatni mutant najmniej przypominał humanoida. Nogi miał ciągle zgięte w kolanach, pozycja kucająca, stopami wlókł po ziemi wznosząc piach i kurz w powietrze. Jego twarz to była zwykła, ogołocona z mięśni czy skóry czaszka, na której miał nałożony hełm. Jego mocno wygięty kręgosłup części szyjnej i piersiowej, pokryty był metalowymi płytami z kolcami, a z szyi zwisał łańcuch, którego ogniwo było rozerwane gdzieś w jednej trzeciej długości. Z grzbietu wystawały by nietoperze skrzydła, a w dłoni dzierżył broń przypominającą topór.
Parę metrów za Przebudzonymi była ściana skały, jednak jakby się do niej cofnąć i skręcić, to z powrotem mogliby wrócić do kamiennego wąskiego mostu nad lawą. Mogli również spróbować nawiązać kontakt ze zmutowanymi istotami, które póki co nie wykazywały wrogiego nastawienia. Być może były to osoby, takie jak oni, którzy umarli w strasznych męczarniach i trafili do piekła w zdeformowanej formie.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 26-05-2016 o 16:16.
Nami jest offline