Chłopak przechadzał się uważnie na piętrze znajdując komnaty sług Mystry. Bogate kiedyś komaty teraz zrujnowane i rozgrabione. Nic nie znalazł i zszedł na dół do reszty towarzyszy.
Lander poruszony rozmawiał z Joszą o jakimś tajnym przejściu. Taler podszedł do nich i nie przeszkadzając słuchał. - Josza. Nie martw się. Zabierzemy ciebie z tej przeklętej wyspy ze sobą jeśli bogowie dadzą.- Uśmiechnął się do starca i poklepał go po ramieniu.
Młodzian rozejrzał się po pomieszczeniu i widział, że Ann wraca z jakimiś ziołami z ogrodu. Kiedy my wyjaśniła co znalazła uśmiechnął się. - Bogowie jednak nas chyba nie opuścili.- Miał głęboką nadzieję w słuszność tych słów. - Ja wezmę środkową wartę.- oznajmił przy ustalaniu zmian na nocne czuwanie. Następnie położył się na wcześniej przygotowanym posłaniu zakładając suche już ubranie. - Śmiertelna, czemu ty i twoi towarzysze przybyliście do mojej świątyni? - Obudziły go te słowa dochodzące zewsząd i znikąd. Otworzył oczy i zobaczył padającą na kolana Ann i zrywającego się na nogi pół-elfa.
Kiedy ten zaczął mówić chłopak spojrzał na posąg bogini. Ten był jak nowy. Ręka i nos znowu się pojawiły na miejscu. Dłoń już nie była w pozie jak wcześniej a oczy posągu jak żywe przyglądały się blondynce.
Taler za przykładem dziewczyny też na kolana padł. |