James miał dość tej zabawy. Banda ćpunów i degeneratów, którzy są zbyt głupi nawet na proste sugestie. Nic tu po nim. Gdy jednak zobaczył kapelę przy barze, poczuł to nieprzyjemne uczucie w barkach, niczym ktoś właśnie położył na nich ciężkie łańcuchy, które nie pozwoliły mu na ruch w stronę wolności z tego cholernego miejsca. Tępo wpatrzył się w te grono. Zacisnął zęby. Wiedział, że jeśli nie spróbuje, to będzie pluł sobie w brodę potem. "Ok, Jimmy, to nie potrwa długo, pocierpimy trochę, ale się to opłaci" - motywował się w myślach. Z grymasem złości, ruszył w stronę gości. Po chwili wyłonił się przed nimi, wyluzowany i uśmiechnięty. Bez ogródek przerwał im w konwersacji.
- O hej, sorry że się wtrącam, ale szukam Sugara - zwrócił się do gościa, z którym to Sugar przybijał piątala, lecz spodziewając się niechętnej postawie, sprostował zanim ktoś coś odparł - Wiecie, pewien gość mu wisi sporą kasę, a ja chciałbym z Sugarem uzgodnić przelew. Widziałem jak przybijałeś z nim piątkę, ale gdzieś tu się rozpłynął. Nie wiesz może gdzie jest?
__________________ Something is coming... |