Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2016, 14:39   #28
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Evelyn - głos przebijał się przez gęstą mgłę w głowie dziewczyny - Już czas, moja droga - poczuła ciepło na piersiach. Dziwne uczucie, kiedy jest się już martwym i zimnym.

Znowu budzę się naga, a do tego między piersiami poczułą ciepło...czy to jest kubek? Dziewczyna powoli uchyliła jedna powiekę. - Ty stary zboczeńcu daj mi jeszcze pospać. - Zamknęła oko i ruchem ręki stara się odsunąć kubek.

- Jakbyś tego w ogóle potrzebowała - kubek zniknął, zostawiając jeszcze większe wrażenie zimna. Ale po chwili znalazł się. Gdzie indziej. Konkretniej, wylądował na lewej piersi.

Evelyn otworzyła w końcu oczy. - Od kiedy nie można pospać bo po prostu ma się na to ochotę… Czy mógłbyś to łaskawie zabrać… tato? - na jej twarz wypłyną uśmiech.

- Tato? - odłożył kubek na stolik obok - To znaczy że nie wypada mi już…- przejechał dłonią między piersiami i powoli jechał w dół

Dziewczyna napięła się, a potem podniosła na łokciach. - Chyba, że jesteś większym zboczeńcem niż myślałam.

- A co dokładnie myślałaś? - zatrzymał się poniżej pępka. Zimna dłoń na zimnym ciele. Brakowało wszystkiego: zapachu potu, wilgotnych oczu, ciepłego oddechu…

Powoli sięgnęła do jego dłoni. To było dziwne… wszystko takie puste. - Myślałam że mam do czynienia z bardzo kurtuazyjnym mężczyzną, obytym w świecie i zafascynowanym dosyć nietypową literaturą. - Uśmiechnęła się do wampira. - Myliłam się?

- Nie aż tak bardzo jak myślałem - zabrał rękę - No, skoro się już obudziłaś…- wstał, bez skrępowania idąc nago do krzeseł z ubraniami

Evelyn opadła na łóżko i nakryła się kołdrą aż po czubek głowy. - Udanych łowów tato!

- Mówisz żebym sprowadził ci do łóżka jakąś dziewczynę? - lekko rozbawiony zapinał koszulę - I co z nią zrobisz?

Ciężko wzdychając dziewczyna podniosła się z łóżka… a nawet nie muszę oddychać. - No cóż może miałbyś jakieś urozmaicenie gdybyśmy były tu dwie. Według pewnej pani mam krótki termin przydatności. - Wstała i ruszyła po swoje wczorajsze ubranie. Jednak na krześle leżały tylko dwie kupki nowych ciuchów. Jeden komplet dresowato dżinsowy z sportowymi butami. Szare bure i zwyczajne. Drugi to...ekhm...no, do pracy w night clubie by się nadał.

- Według pewnej pani? - zagadnał

Evelyn zaczęła ubierać się w sportowy strój. Ruchem głowy wskazała na ten drugi - To po twojej ex? Musimy zajechać po moje ubrania … i laptop i książki. - Nagle zaczęła się rozglądać. - Muszę zdobyć swój telefon bo znowu zaczną mnie szukać i wynająć jakieś ludzkie auto. Która jest właściwie godzina?

- 20.32. Nie, to wybrano dla ciebie. Na potrzeby uwodzenia, choć mam wrażenie że...nie jest dopasowany do twoich oczu - uśmiechnął się, podnosząc lateksowe COŚ - Telefon rzuciłem do tamtej skrzyni, razem z całą resztą

Dziewczyna podchodzi do skrzyni. - Ktoś kto to wybierał ma lepsze poczucie humoru niż ty.

- Więc śmiało, ubieraj - rozsiadł się na krześle jak na widowni - Może jednak się mylę i pasuje do ciebie?

Spojrzała na niego niedowierzając. Sięgnęła do skrzyni po telefon. - Nie wiem co siedzi w twojej głowie, ale zapomnij.

- Myślę o twoim dzisiejszym zadaniu. Pierwszym polowaniu. Pierwszej ofierze

Na telefonie nie było nieodebranych połączeń. Szybko wygasiła ekran. - Doskonały pomysł tatusiu, będę czerwona jak burak i zgiętą ze stresu biegała w czymś takim? Potencjalna ofiara umrze ze śmiechu.

- Bardzo humanitarny sposób. Powinnaś przebiec się po kampusie tutejszego uniwerku. Kto wie, może nakarmisz nas wszystkich? - był już ubrany. Tym co nie umknęło uwagi Evelyn była kabura pistoletu z tyłu paska.

Dziewczyna wsunęła telefon do kieszeni spodni i podeszła do wampira. Palcem wskazała na kaburę. - Będziesz tego potrzebował?

- Jeżeli nie zrobisz niczego głupiego, raczej nie - wzruszył ramionami - Ale wypadki się zdarzają. Idziemy?

- Cóż jestem mistrzem od robienia głupot. A jeśli powiem że wolałabym nie? Wiesz… to troszkę jak uczyć zabijać świnkę morską. - Skrzywiła się.

- Więc postarajmy się żebyś nikogo nie zabiła - był poważny, wręcz niemiły - Wprost ani pośrednio.

- Skarbie zastanów się z kim rozmawiasz i jeszcze raz pomyśl jaki sens ma ta poważna minka. Chodźmy jak musimy.

- Evelyn - obrócił się spod drzwi - Nie rozumiemy się. Zupełnie.

- Doskonale się rozumiemy. Nie chcę nikogo zabić nie wiem jak to wyczuję ale mam nadzieję, ze mi pomożesz.

- Nie pomogę ci. Wpakuję ci kulę w głowę, jeżeli się sama nie opanujesz

- A wiec mam nadzieję, że nie przejdę do rekordu guinessa jeśli chodzi o najkrótszy żywot wampira. Idziemy?

- Idziemy. - otworzył wrota - I kiedyś znajdę ci sukienkę w świnki morskie

- A ja wepchnę ci ją do gardła.

- Pamiętasz że wciąż mogę ci rozkazać ubrać tamten strój? - trochę poweselał

- Ale już ustaliliśmy, że jesteś zboczeńcem, tato.

- A ty niezwykle cierpisz z tego powodu - wyszli na dziedziniec - Jakiej Tradycji musisz przestrzegać?

Evelyn odruchowo odetchnęła świeżym powietrzem. - Nie wszystkich?

- Zgadza się. Więc po kolei: czy wychodząc teraz, łamiesz pierwszą?

- Gadając o tym publicznie raczej tak… chyba że ktoś po prostu uzna nas za dwa świry.

- To raz. Jedno słowo o polowaniu, ofierze, krwi- masz na głowie policję. I niewiele później łowców. Ale jest jeszcze inny problem - wyjął z kieszeni małe lusterko i przysunął je do ust Evelyn. Nic się nie stało

Odbicie jak odbicie, tyle że lusterko nie zaparowało os wilgoci oddechu. Plus Evelyn jest blada jak trup. I nie oddycha. I ma parę kropelek potu na twarzy. A wampiry pocą się krwią. I drapieżniejsze rysy niż za życia

Dziewczyna szybko starła kropelki krwi z twarzy i zlizała z palca… smaczne. Skrzywiła się. - Mam w hotelu swoje kosmetyki. - I jak mam sobie dać z tym radę. Powoli odetchnęła raz, drugi i spróbowała złapać normalny rytm. - Heh chyba właśnie dorobiłeś się najgorszego dziecka w życiu.

- Dlaczego?

Evelyn zatrzymała się z pochyloną głową. - Bo nigdy nie byłam w tym dobra… odgrywaniu czegoś. A wy tylko to robicie.

- Kosmetyki są dobrym sposobem -jakby zupełnie zignorował jej marudzenie - Zawsze możesz oddać swojemu ciału trochę życia czyjegoś...ale to przeczy sensowi polowania - Wrócimy do tego, dobrze?

Evelyn wzruszyła ramionami i ruszyła dalej.

- Zarzuć kaptur. Jesteś jedną z setek biegających wieczorami dziewczyn. To dla ciebie coś obcego?

Nasunęła kaptur i odwróciła się w jego stronę. - Zawsze wolałam mieć rozwiany włos, jakbyś nie pamiętał mojej tradycyjnej fryzury. - Mrugnęła do niego

- Jak mi przykro że spokrewniłem cię po odwiedzinach u fryzjera - ruszył truchtem. Po kilkunastu krokach nagle podłożył jej nogę


Evelyn przeskoczyła podstawioną nogę i wyprzedziła Breta. - Chcesz się pościgać tato?

- ŹLE - warknął zza jej pleców - Chodź, zobacz co przed chwilą zrobiłaś - zaprowadził ją do stróżówki przy bramie. Otworzył zamek kodowy i ustawił nagranie na monitorze. Evelyn mogła podziwiać jak bezbłędnie uniknęła podłożonej nogi, nie tracąc ani na chwilę równowagi, gracji...a potem Bret wskazał kłopotliwy detal. Nagranie było wyświetlane na połowie prędkości.


https://www.youtube.com/watch?v=QPT9EqYBnjU&index=1&list=PLmBIzjN9th9fpR17 vBVxAUnVypW-v1MCL

Dziewczyna się wkurzyła, wyszła ze stróżówki trzaskając drzwiami i spokojnym krokiem ruszyła w stronę hotelu. Byłą smutna. Musiała to zobaczyć ale mógł ja uprzedzić.

- Każdy błąd to nasza śmierć. Malta nie jest wybaczającym krajem, to nie Stany - dogonił ją, ale złagodził ton - A musisz być w stanie poradzić sobie sama

Milczała. Uważnie przyglądała się ulicy. Czy wszędzie są kamery? Była zła, że nie zwróciła na to uwagi. Dookoła fortu jest wiele kamer. W normalnych uliczkach mniej - jedna na kilkaset metrów.

- Marto - zwrócił się do niej, choć imię się nie zgadzało - Obiecuję ci to osłodzić kiedy wrócimy

Evelyn wsunęła dłonie do kieszeni. - Kupisz mi czekoladki? - Powiedziała to z ironią w głosie.

- Pamiętasz drugą linijkę? -po chwili ciszy dodał - Drugą część tekstu którego się uczyłaś

- “Humpty Dumpty had a great fall.” Tak… - Czuła się coraz gorzej. Złość na Breta przeradzała się w złość na samą siebie. - To że coś pamiętam, nie znaczy, ze wiem jak to przełożyć na praktykę.

- To znaczy że nasze spacery będą odbywały się w bardziej...odludnych miejscach. Nie w Valettcie, nie w klubie Havana, nie w portach, nie na lotnisku. I nie odwiedzimy Kemmuny

- To gdzie zabierzesz mnie na spacer? Jeśli mamy pobiegać to prowadź, ty narzucasz tempo.

- Żurrieq. I wolałbym raczej autobus - zatrzymał się - Gdzie jest najbliższy przystanek?

- Nie wierzę… Błagam nie używałam autobusów od kilku lat. Niedaleko muzeum jest wypożyczalnia aut i mam nawigację w telefonie.

- Cicho - zasłonił jej usta dłonią - Skup się. Powinnaś wymyślić gdzie jest. - powoli odsunął dłoń i wymownie podrapał się po uchu

Evelyn westchnęła ciężko. Marta.. bieganie.. a plany są najlepsze do sprzedawania gdy nie można o nich mówić. Rozejrzała się dookoła szukając charakterystycznego znaku. Nie widząc przystanku, dziewczyna ruszyła w kierunku, w którym wydawało się jej by takowy był. Starała się iść normalnie choć złość jak zwykle przyśpieszała jej tempo.

Bret po dwóch krokach złapał ją za bluzę - Naprawdę nie potrzebuję przewodnika po Malcie.

- A wiesz że uliczka po której idziemy powstała dopiero gdy na teren Malty wprowadził się zakon?

- Och chodź tu marudo - złapał ją mocniej i popchnął na ścianę. Pocałował mocno, wsunął dłonie pod bluzę. Już nie był zimne - były cieplejsze niż ona

Evelyn delikatnie spróbowała go odepchnąć. Nie chciała tego nie teraz gdy była skołowana tym wszystkim.

Przestał napierać, ale nie puścił jej - Nie pasuje ci ten sposób uciszania narzekania?

- Wolę go niż sposób na rozkazy i groźny ton. - Powoli opuściła ręce. - Chodźmy już, dobrze?

- Nie, mamy tu coś jeszcze do zrobienia - wtulił się w jej szyję - Słuchaj mojego głosu. Nie zgub go - mówił coraz ciszej i ciszej

Evelyn przymknęła oczy i zaczęła się wsłuchiwać.

- Nigdy, nigdy nie pozwól - szum wiatru zagłuszył słowa. Chwilę zajęło zanim do Evelyn dotarło że stali w osłoniętym miejscu, a jej skóra nawet nie zarejestrowała podmuchu

Dziewczyna otworzyła oczy. - Na co mam nie pozwolić?

-...serca dookoła - chwila potrzebna na skupienie i znów straciła kilka słów - Osiem, dziesięć jeżeli się postarasz - szeptał ciszej niż wiatr, tak daleko od jej ucha...i jeszcze kaptur po drodze

Evelyn znów przymknęła oczy i wsłuchała się w otoczenie.*
Percepcja + Czujność ST10-2, 7 kości, 0,9,6,5,4,4,3
Evelyn usłyszy bicie serc siedmiu osób - ktoś w domu, ktoś stojący za rogiem, ktoś idący kilkadziesiąt metrów dalej, niewidoczny w półmroku*




Evelyn otwiera szeroko oczy i rusza w stronę osoby kilkadziesiąt metrów dalej. Musi to sprawdzić… Toż to niemożliwe.

Bret odepchnął się od ściany, puszczając ją przodem - Jeżeli mówić odpowiednio cicho, można rozmawiać przy śmiertelnych -

Dziewczyna z całych sił starała się nie przyspieszyć za bardzo, aż znalazła tego człowieka.

Nawalony nastolatek leżał pod balkonem. Zarzygany tshirt jakiegoś zespołu zwisał z niego smętnie. Półprzytomny dzieciak uparcie próbował się podciągnąć za poręcz, jakby czekało na niego tam jakieś zbawienie.

- Jeżeli kiedyś nie będziesz miała sił na nic więcej...to też jest krew - szept Breta docierał do niej zza pleców

Dziewczyna wsunęła dłonie do kieszeni i ruszyła dalej.

- Jesteś rozsądna - powiedział do niej kiedy odeszli już solidny kawałek i byli znów sami między wysokimi kamienicami-
- Raczej nie. - Nie chodziło jej o tamtą krew. Gdy teraz zdała sobie sprawę jak bardzo nie miała szans z wampirem, jak glupia była wtedy w grobowcu. Przygryzła wargę. - To co teraz mam zobaczyć?

- Nowy, wspaniały świat - zatrzymał się na chwilkę, ale po sekundzie ruszył - Zaraz miniemy boczną uliczkę. Z tyłu jest ogródek. Są w nim dwie osoby. Postaraj się zobaczyć coś więcej niż zwykle

Evelyn skupiła wszystkie swoje zmysły, czego ma szukać teraz, bicia serca...

Percepcja + Empatia ST8-2, 4 kości, 6421, porażka
zauważyła dwie osoby - dwa ciepłe kontury. Radośnie oddające się igraszkom za krzewem kilkanaście metrów wgłąb ciemnej alejki*



Dziewczyna wciąż idąc spokojnie zerknęła na Breta.

Minęli uliczkę, idąc na południe wyspy - Co zauważyłaś?

- Parkę która robiła coś co my powinniśmy robić.

- Już wrócił ci nastrój na igraszki? - czujnie rozglądał się po bocznych uliczkach, jakby kogoś się spodziewał

- Powiedzmy. - Dziewczyna zaczęła się wsłuchiwać. Potraktujmy to jak grę. Kto znajdzie więcej ludzi w okolicy… ale może nie będę mu tego mówić. Katem oka zerknęła na wampira, mając nadzieję, ze jednak nie czyta w myślach.

- Okno na drugim piętrze po prawej, młoda dziewczyna za szybą - nakierował ją patrząc w zupełnie innym kierunku - Powiedz mi coś o niej


Percepcja + Empatia ST8-2, 4 kości, 8765
Dziewczyna ma jasną, srebrną poświatę za plecami -a na niej żyłki z ciemnej zieleni przeplatającej się z zółtym. Mocniejsze, kiedy zauważyła idącą ulicą parę



Evelyn intuicyjnie wie że to smutek w który wdziera się zazdrość i marzenia o ideale - Ktoś chyba chciałby z tobą być. - Uśmiechnęła się,a potem już normalnie opisała co widziała.

- Czasem można zobaczyć to co się chce zobaczyć, ale tak poza tym...to niezwykły dar

Dziewczyna spojrzała na Breta. Chciałabym zobaczyć co ty teraz myślisz… - Jaki następny punkt programu?

- Malutki ogródek tu na prawo - skręcili w boczną uliczkę - Dotknij kwiatu. Powiedz mi coś o właścicielu.

Dziewczyna dotknęła kwiatka - Nic nie czuję… chyba, ze interesuje cię fragment z życia tej roślinki. Wiesz że to była najgorsza rzecz jaką mi zafundowałeś?

Skrzywił się słysząc żart - Czyli nie sięgasz jeszcze tak daleko. Chodźmy

- Błagam o wybaczenie. - Puściła kwiatek i ruszyła za wampirem.

- Żadnego wybaczenia, zero litości - zrównął się z nią i przytulił - Nic tak cię nie nauczę

Delikatnie wbiła mu palec pod żebro. - Cały czas się uczę.

- To teraz powiedz mi, o sprytna, jak uwiedziesz mężczyznę którego ci wskażę?



- Nadal nie wiem. Ale zobaczymy czy to co uda mi się z niego wyczytać mi pomoże. O ojcze.

- O córko ma, niewdzięczna i nieuważna - wskazał drzwi przed nimi - W tym klubie go znajdziesz. A w tamtą uliczkę sprowadzisz

Dziewczyna spojrzała na niego zmieszana. - Chcesz bym weszla do jakiegokolwiek klubu w tych ciuchach? - Nie to by była w jakimkolwiek ale będąc studentem nie trudno zauważyć w jakich strojach są laski czekające w kolejkach do tego typu miejsc.- A do tego chcesz bym z kimś wyszła. Tato to najlepszy twój pomysł od kiedy się poznaliśmy.

- Widziałem jak sobie radziłaś na spotkaniu; naprawdę, to nie o strój powinnaś się martwić - zakpił - Ale jeżeli znajdziesz stosowniejsze miejsce, proszę bardzo. To po prostu jest po drodze

- Dziękuję za wsparcie. Mam szukać kogoś konkretnego?

- Mało kamer, kiepskie oświetlenie, młodzi, napaleni turyści. Pamiętasz że nie możesz pić, prawda?

- Jeśli to wszystkie porady to idę.

- Do boju

Wkurzył ją. - nie chcesz może zniknąć mi z oczu? Evelyn zaczyna obserwować ludzi w środku.


https://www.youtube.com/watch?v=U8_j5BpEVvE

Bret wyciągnał papierośnicę, ale bramkarz jak to zauważył zaczął marudzić, więc tylko kiwnął mu głową i poszedł kawałek dalej.

Evelyn wchodząc do klubu zdejmuje bluzę odruchowo poprawia włosy. Idąc po schodkach stara się wsłuchać w muzykę. Nie zna tego ale cóż to było do przewidzenia. Z ciekawości stara się przyjrzeć aurom ludzi. Pobieżnie. Jest ciekawa czy impreza jest udana czy raczej zaraz będą wychodzić.

Percepcja + Empatia ST8-2, 4 kości,0765, 3 sukcesy
znaczna większość pomieszenia bawi się słabo: są bardziej zirytowani niż rozbawieni



100-130 osób na sali, z ubiorem nie jest tak źle: większość faktycznie jest w sukienkach i koszulach, ale okazjonalne raperskie bluzy też się pojawiają. Ktoś nawet biega z gołą klatą między barem a swoim stolikiem. Na stołach dużo alkoholu - czy też butelek po nim. Kieliszki z kolorowymi drinkami są w zdecydowanej mniejszości.

Dziewczyna zaczyna krążyć po sali. Nie czuje się pewnie ale ciepło ludzi sprawia jej dziwną przyjemność. Łapie się na tym że chce usłyszeć ich serca… Szuka kogoś… w swoim typie. Wyższy, raczej starszy. Uśmiecha się do siebie i tak do niego nie zagadasz ale cóż. Przydałby się ktoś kto i tak chce stad wyjść. Liczy na to, że ktoś mimo wszystko zwrócił na nią uwagę. Choćby to miał być tylko chwilowy kontakt wzrokowy. Sama się nie przełamie. Zwraca uwagę na dwóch młodych którzy wpijają w nią przymulony wzrok całkiem beszczelnie. Zerka czy któryś trzyma butelkę z piwem w które mogłaby sie niezdarnie władować? Ma szczęście...No to cóż i tak nie lubiła tych ciuchów.

Manipulacja + Przebiegłosć ST4, 3 kości 152, 2 sukcesy
nie dość że nie zorientowali się że zrobiła to specjalnie, to wstawione mózgi jeszcze wkręciły im że to ich wina.



Jeden się od razu utlenił, a drugi przeprasza i w ogóle. Wytrzasnął skądś chusteczkę i wyrywa się do wycierania

- Shit.. To jednak mój pechowy dzień. - Odciągnęła przylepioną do ciała koszulkę. Evelyn z dużym oporem pozwala się dotknąć obcemu. - Nie moglibyście patrzeć co robicie? - Jej ton nie był zły.. raczej zmieszany. Chciała wyglądać jakby nei wiedziała co z sobą teraz począć. CO jak co ale w tym raczej ma wprawę.

- Serio, nie chciałem, nie widzieliśmy cię, zagapiłem się na parkiet i ..- urwał, zdając sobie sprawę czego mało nie powiedział - Słuchaj, pozwól sobie kupić piwo w przeprosinach

Evelyn wycisnęła końcówkę koszulki z piwa i zdała sobie sprawę ze teraz lepi się już cała. Roześmiała się. - Chyba teraz tego potrzebuję. - Rozejrzała się po sali. - Pytanie tylko czy jesteś przywiązany do tego lokalu, bo szczerze najchętniej bym się przebrała, a cholernie chciałabym się napić.

- Siedzę tu z kumplami - obrócił się do stolika - W tym z tym łajzą który uciekł - przyglądał się uważnie Evelyn - Wiesz co, daj mi minutę i coś zaradzimy na ten problem - poczłapał do stolika, wywrzeszczał coś do ucha kumplowi, wziął kurtkę i ruszył...w stronę toalet. Zaczepiony kumpel polazł do baru

Dziewczyna pomachała kumplowi swego rozmówcy gdy zerknął w jej stronę. Chce wyczuć aurę chłopaka który oblał ją piwem. Zwieje czy pójdzie za nią.

Percepcja + Empatia ST8-2, 4 kości, 8321, porażka
w tłumie innych aur ciężko było zauważyć konkretnie jego - a do tego tak szybko się zmieniała…a potem zniknął w łazience



Ma minutę i szukam dalej. Czuła zapach piwa… lepki. Chyba zostanę fanką zapachów. Uśmiechnęła się i jeszcze raz rozejrzała po sali. Nigdy nie była w takim miejscu. 30, 29, 28...

Wraca. Zapięty pod szyję w kurtkę. Chwilę później był już przy niej...i podał swoją własną koszulę. Skrzydłowy podał piwo - Luis, jakbyś się zastanawiała - wyszczerzył zęby

- Marta - Przyjęła obie rzeczy i uśmiechnęła się. - Jeśli przez chwilkę popilnujecie dla mnie tego piwa to zaraz wracam.

Evelyn założyła w łazience koszulę chłopaka. Jeszcze ciepła..Spojrzała na siebie w lustrze łazienki. No cóż zaczynam wyglądać coraz zabawniej. Podwinęła rękawy i przewiązała ją tak by odsłonić pępek. I do tego mam nadzór rodzicielski. Wróciła na salę i przyjęła jeszcze raz swoje piwo. - Dziękuje uratowałeś mi skórę. A gdzie reszta kumpli?

- Wielka Loża jednogłośnie stwierdziła, że zostaję zwolniony z obowiązków tego wieczora- wskazał grupkę roześmianych kolegów kilka stołów dalej

Evelyn starała się nie skrzywić. Znała te zachowania. Zawsze ją to irytowało i tak bardzo chciała… Obróciła się w stronę Luisa i pocałowała w policzek. - To kochane z ich strony. Myślisz że teraz “loża” będzie nas nadzorować?

- Tylko jeżeli tu zostaniemy - odpowiedział kiedy ogarnął się po niespodziewanym całusie - Masz daleko do siebie?

- Na tyle na ile się orientuję to nie. W razie czego boisz się ze mną pobłądzić?

- Turystka, zgadując po akcencie? Gdzie się zameldowałaś?

Evelyn podaje mu piwo i sięga po telefon. - Nie było widać po włosach? - Mruga do chłopaka. - Zaraz zerknę. Nigdy nie miałam głowy do takich rzeczy. - Wybiera hotel we właściwym miejscu i pokazuje go chłopakowi.

- Kobiety, kolor włosów, nigdy temu nie wierz - przysunął się bliżej i zerka na telefon - Trafimy bez problemu, to pół kilometra stąd
- Byłam przekonana, że bliżej. - Wskazała dłonią na drzwi - Prowadź.

-*-

Wyleźliście, przeczłapaliście kawałek, zaraz będziecie mijać waszą uliczkę. Idzie pół kroku przed tobą, na odległość ręki.

Gdy już mają minąć TĄ uliczkę Evelyn łapie go za kurtkę. - Co to było?

Manipulacja + Przebiegłość ST6, 3 kości 763, 2 sukcesy



- Gdzie? - zatrzymał się, rozglądając dookoła. I chyba nawet coś zauważył - Po prostu chodźmy dalej - przestał się śmiać i żartować. Lekko ciągnie Evelyn dalej

- Oj spokojnie pewnie mi się coś wydawało. - Z ciekawością zerka na uliczkę. Ze szczerą ciekawością. Czemu Bret wybrał akurat tą? Zamiera widząc wampira na ławce. Jakim cudem Luis go nie widzi?

- Może. Idziemy dalej?

Evelyn dosłownie na sekundę zawiesiła wzrok na wampirze. Ty cholerny… Przygryzła wargę i obróciła się w stronę chłopaka. - Mam szalony pomysł ale nie wiem co ty na to.

- Taaak? - otaksował ją spojrzeniem od góry do dołu. Pauzy były tam gdzie powinny być

Dziewczyna pociągnęła go w stronę uliczki. Oparła się o ścianę tak by stał nad nią po czym stanęła na palcach i nachyliła się do jego ucha. - Co ty na to bym teraz oddała ci koszulę?

Przez parę chwil zawiesił się. Fakty nie trzymały się kupy, nie układały w logiczną całość. Ale drugi ośrodek dowodzenia zawłaszczył kontrolę i ciepłe dłonie zaczęły rozpinać guziki, a do nozdrzy Evelyn napłynął charakterystyczny zapach podniecenia.

Bret rozłożony na ławeczce po drugiej stronie klombu przypatrywał się bez specjalnego zainteresowania.

Dziewczyna jeszcze raz nachyliła się do chłopaka. Na początku delikatnie pocałowała jego szyję. Gdy w koszuli zabrakło już guzików nachyliła się jeszcze raz i ugryzła. Poczuła w ustach ciepło. Delikatne pulsowanie żył pod kłami. Mocniej przytuliła się do chłopaka czując na piersi jego ciepło cicho zamruczała z rozkoszy. Po chwili dotarło do niej, że Luis słabnie. Czuła jak kolana powoli się pod nim uginają. No już Evelyn.. szepnęła do siebie w myślach.. nie jesteś głodna. Powoli, jak najdelikatniej wyjęła kły z szyi chłopaka, czule zalizała ranę i jeszcze raz pocałowała to miejsce. Biorąc na siebie jego ciężar, ostrożnie pomaga mu usiąść przy murku.

Bret ruszał ustami. Po chwili dopasowała się do jego szeptu - Zawiadom jego kolegów i możemy iść. Doskonale wykonane

Evelyn zdejmuje w uliczce podarowaną koszulę i podaje ją złożoną chłopakowi. Po chwili narzuca na siebie bluzę. Dopiero teraz sięga po jego telefon. Krzywi się widząc blokadę pinem. Nie zadzwonisz teraz? Nadzieja umiera ostatnia. Zwraca się do Breta szeptem. - Mam tam wrócić?

- Albo kogoś posłać - czekał leniwie oparty o róg budynku. Gwizdnął ostrzegawczo

Evelyn wychyliła się za róg.

Dwójka ludzi - para w sile wieku - idzie ulicą. Właśnie mijają lokal, ale idą dokładnie na was.

Dziewczyna podbiega do nich. - Przepraszam najmocniej. Mój kolega zasłabł w uliczce, a nie chcę go zostawiać samego. Czy mogliby mi państwo pomóc?

- Oczywiście - mężczyzna wyrwał przed szereg - Zaraz wezwiemy karetkę

- Nie wiem czy nie lepiej byłoby zawołać jego kolegów z klubu obok. To pewnie przez alkohol a nie chciałabym by miał problemy.

- Ach, ‘zasłabł’ - skrzywiła się kobieta - Gdzie jest? Przypilnujemy łobuza

Evelyn wskazuje palcem na alejkę. Jeszce raz przepraszając biegnie do klubu i znajduje kumpla Luisa. Stara się wyglądać na przerażoną. Przez chwilę obserwuje jak kumple starają się go podnieść.

Manipulacja + Przebiegłość ST5, 3 kości 554, 2 sukcesy
za bardzo przejeli się kumplem żeby coś podejrzewać. Polecieli jak strzały. A ten jeden bardziej spostrzegawczy myśli nad czym innym.



Po chwili przyłącza się do Breta i odchodzi. W ciele wciąż czuje przyjemne pulsowanie. Ciekawe czy to kiedykolwiek się jej znudzi.
 
Aiko jest offline