Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2016, 15:11   #32
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
W końcu odnaleźli dziewczyny na tej nieprzyjaznej stacji. Kierując się krzykiem i dźwiękami rozmów. Niestety tą samą metodą mogły zostać zwabione mięsożerne trupy. Nightfall patrzył po zastygłych ciałach, to po wrzeszczącej Bece, holograficznej panience grożącej im śmiercią i Xiu, próbującej tamować krwotok. Nie potrafił ocenić rozległości obrażeń, wszystko i wszyscy spływali czerwienią. Energia z jaką panikowała Ryder, dawała nadzieję, że nie jest aż tak źle. Ciężko ranni zwykle miewali ledwo siły by obejrzeć film ze swojego życia, puszczany od tyłu.
- Kąpiel we krwi wrogów nie dodaje ich siły - zabezpieczał teren, wyłapując niepożądane ruchy w otoczeniu. - Podobnie jak zjadanie wątroby i zdzieranie skalpów. Ile jeszcze razy przyjdzie mi tłumaczyć? - zażartował cierpko.
Nie chciał nic mówić o stanie Leeny, ani o udanej replikacji antidotum. Nie w obecności uszu SI. Czekał, aż Xiu tymczasowo zabezpieczy rany pilotki, by mogli rozpocząć ewakuację.
- Skoro już znaleźliśmy dziewczyny, i są nawet całe… nie mieliśmy się obaj wybrać na poziom 6 po dalsze kombinezony? - Wtrącił nieśmiało inżynier - A dziewczyny poszukać szczepionek też na poziomie 7? Może pójdziemy dalej razem, będzie bezpieczniej?
- Zdecydowanie razem - zgodziła się Becka. Właściwie wcześniejsze rozdzielanie się nie było dobrym pomysłem, nie po tych wszystkich cholerstwach, które spotkali na stacji.
- SI zdradziła, że chce nas zabić. Może coś poradzisz? - rzuciła do Uchu, licząc na jego zdolności hackowania.

- Nie zapominaj się, bo zaraz będziesz zbierać pysk z podłogi. - olbrzymka zwróciła się warkliwie do Nighta. Czy była wdzięczna za wsparcie? Taaaaak. Czy się cieszyła na widok mężczyzn? Cieszyła…by się gdyby ci raczyli mieć mordę zamkniętą na kłódkę.
- Wstawaj Becky… wezmę cie pod ramię. - wojowniczka wstała służąc ramieniem pilotce.
- Dzięki - odpowiedziała Becka, wstając z pomocą Xiu na równe nogi. - Mogę chodzić, nie jest tak źle - powiedziała, z wdzięcznością spoglądając na swoją wybawicielkę.
Night miał teorię. Teoria brzmiała, że Xiu przesadza z wojskowymi sterydami na bazie hormonów, stąd ten nadmiar agresji. Jeśli nie przeszkadzały jej skutki uboczne w postaci męskiego zarostu, kwadratowej szczęki i zaniku biustu, jej sprawa. Jednak obracanie się przeciwko członkom własnej załogi wykraczało poza zakres wszelkiej tolerancji, nawet w postaci gróźb.
- Też się cieszę, ze spotkania... - zmielił w ustach. Ocenił, że bardziej gotowi do drogi już nie będą. Ruszył przodem, jako szpica. W półmroku uśmiechnął się cynicznie, przechodząc w kompletne close range engagement hand signals. Zasada "żadnych słów więcej" bardzo mu się podobała. Jak za dawnych czasów. Wysunięty na czele, wyciągnął za siebie wyprostowaną rękę, by potem zgiąć ją w łokciu do kąta prostego, zacisnąć pięść i dwukrotnie poruszyć w górę i w dół. I nie, to wcale nie znaczyło "takiego wała".
- Znaczy się mamy iść? Ale tu jest jeszcze jedno laboratorium. Nie odchodźmy teraz, potrzebujemy szczepionek - powiedziała Becka, pokazując nieznacznie na “laboratorium 2”, którego jeszcze nie zdążyły z Xiu odwiedzić i przeszukać.
Mężczyzna spojrzał na Beckę zza osłony hełmu. Miał więc rozumieć, że ewakuacja rannej do punktu medycznego nie jest konieczna i można kontynuować misję? Wskazał Xiu i poklepał się trzema palcami w ramię w okolicach pagonu, po czym uniósł dłoń nad głowę i zatoczył półokrąg. Miał złe przeczucia, absencja zombie i przytłaczająca cisza wwiercająca się w uszy, potęgowała wrażenie, że coś jest bardzo nie tak. Im więcej czasu spędzali w obliczu złego ducha tej stacji, tym gorzej dla nich. Byli wystawieni jak baran na rożnie. Tylko czekać, aż małe, metalowe sługusy w końcu tu dotrą, odetną im drogę i upieką wyziewami plazmy.
- Tak szybko, jak się da - ponaglił.
Rozglądał się za kamerami i sensorami, którymi posługiwała się SI, by ich lokalizować. Chciał pouszkadzać jej zmysły.
-Jebać szczepionki. Nic tam nie ma w tych dziurach. Ledwo co trochę waty znalazłam na opatrzenie. - żachnęła się Xiu, zgarniając porozrzucane części ekwipunków i broni. Jej słowa sprawiły, że Becka bała się nie tylko o siebie ale także o Xiu. Wszak obie były zarażone (po ugryzieniu i obryzganiu Becky pewnie bardziej), ale tylko pilotka dostała szczepionkę.
- Wracamy do swoich… a na pewno ty wracasz… dzisiaj się już wystarczająco ubawiłaś… - kobieta zawiesiła karabin Becky by ta się zbytnio nie przeciążała.
- Tak - odpowiedziała nieśmiało Becka kiwając nieznacznie głową, choć osobiście nie użyła by określenia “ubawić się”, to wyczuła sarkazm. W ogóle, była wdzięczna Xiu za opiekę i wsparcie, oraz oczywiście za odstąpienie jej jedynej dawki leku jaką posiadali. Mogła, czy nawet wypadało jej powiedzieć coś więcej na ten temat, ale Becky nie potrafiła aż tak zebrać wszystkich myśli do kupy, pomijając już poniekąd niewłaściwy czas na dyskusje. - Dzięki - powiedziała krótko.
Wtedy to, poczuła że zrobiło się jakoś chłodniej, a jedno jej spojrzenie w dół wystarczyło, aby zorientować się w sytuacji. Natychmiast odwróciła się, stając plecami do chłopaków i szybko przystąpiła do zapięcia swej zbroi.
- Znaleźliście potrzebne skafandry? - olbrzymka odwróciła się do Uchu, przeszywając nerwusa przenikliwym spojrzeniem. Fakt, że szczur był tchórzem, nie ułatwiał im współpracy w tak trudnych warunkach.
- Niestety tylko jeden, drugi był zniszczony… musimy poszukać na innych poziomach. Chyba się nie gniewasz? - Szczurzy inżynier spytał rozbrajająco.
W myślach Xiu rozległ się dziki, samotny skowyt.
- To… dlaczego ich nie szukacie…? - kurwa twoja zajebana mać - Mówiłam jasno i wyraźnie, że masz skołować WSZYSTKIE. - ty spierdolony futrzasty mutancie!
Olbrzymka miała ochotę walić czołem w ścianę, oni się nie posuwali do przodu… oni się cofali.
Uchu cofnął się o krok, po czym wbił wzrok w podłogę.
- Pozostałe… no te najbliższe, są na niższych poziomach… mówiłem, żebyśmy się tam teraz razem wybrali… proszę nie krzycz…
- Ech… dobra… walić skafandry, walić szczepionki, walić SI, walić to kurwa wszystko… - Xiu oparła się czołem o ścianę, zmuszając swój umysł do kolejnego wysiłku intelektualnego. Najgorszym było jednak to, że nie ważne jak bardzo kombinowała, to i tak wszystko się pierdoliło… i to nie dlatego, że byli za słabi na walkę z przeciwnikiem… ale dlatego… że zachowywali się jak jebane mózgi w słoikach, na wystawie w muzeum ewolucji, na planecie Xendrom.
Becka nie sądziła, że Xiu może potrzebować wsparcia... jakiegokolwiek. Zważywszy jednak na sytuację ogólną i brzemię dowodzenia jakim wojowniczka została obciążona, można się było załamać. Osobiście Becka wymiękła po ugryzieniu jej przez zombie, ale to właśnie Xiu wsparła ją moralnie. Wypadało więc odwdzięczyć się tym samym, prawda?
- Damy radę... Znajdziemy co potrzeba. Wyjdziemy z tego... - Becka starała się rozluźnić atmosferę (i oczywiście Xiu), choć nie zdobyła się na nic więcej poza słowami.
Night ciężko wypuścił powietrze. Nie przywykł do tak trudnych współpracowników. Xiu namaszczona przez Leenę nie pozwoli przejąć nad sobą dowodzenia, a do rozkazywania się nie nadawała. "Jasne, wyślij jeszcze szczura na szósty, gdy sama ledwo dajesz radę z piątym". Zaklął w myślach, na głos nie chciał. Już widział jak rozjuszona biega za Doc'iem. Szukał w sobie pokładów cierpliwości, metod jak się wspiąć na jakieś jebane szczyty dyplomacji. Kurwa, po chuj sie męczyć. Jedyną osobą, przed którą Xiu czuła respekt była kapitan. Niech ona się pałuje.

- Drużyna poszukiwawcza do HQ. - uruchomił unikom. - W sile z oddziałem Xiu. Becka lekko ranna, stan stabilny. Czy mamy wyruszyć na poszukiwania skafandrów na niższe poziomy? Odbiór.
- Właśnie miałam do was zagadać - Odezwała się w komunikatorze Leena, na otwartej częstotliwości, by słyszeli wszyscy - Xiu, Becka, co tam słychać? Wróciłam do świata żywych... Becka, chcesz do nas, by Cię Doc obejrzał? A jak poszukiwania szczepionek idą? Chłopakom dosyć kiepsko, mamy tylko jeden skafander… może połączycie siły i zajmiecie się jednym i drugim?
- Jest chujowo. Becki mało nie zeżarło, SI pierdoli jakby nie dymała od miesiąca, a misja po skafandry przerosła wspaniałomyślnych dwóch alfa, którzy wrócili z podkulonym chujem i teraz piłują mordę. A przynajmniej jeden, bo drugi boi się cienia własnych wąsów. Dobrze, że przynajmniej ty masz ubaw. - rzuciła do uni wojowniczka, zaprzestając łupania głową w ścianę w tym samym momencie, w którym wymyśliła nowy plan działania i nie musiała się dodatkowo stymulować.
Skoro Leena się obudziła i najwyraźniej miała się dobrze, olbrzymka mogła odhaczyć na liście problemów jeden z punktów, spychając go w czeluści podświadomości.
- Liczę, iż dasz radę, moja mała. Szczepionki i skafandry, a potem się spotykamy wszyscy, i wreszcie wynosimy z tego burdelu? - Głos pani kapitan brzmiał wyjątkowo miło w tej chwili, zdaje się, że Xiu tego teraz potrzebowała. Kogoś, na kogo mogła w pełni liczyć? Konkretnie i na temat, bez gadki o dupie maryny?
- Ja się trzymam. Rana boli jak jasna cholera, ale Xiu zatamowała krwawienie. Boję się tylko, że mogło mnie to zainfekować ponad siły antidotum. Jedną dawkę znalazłyśmy i ją zażyłam - dodała Becka.

- UCHU… co możesz powiedzieć o systemie, który uruchomiła ta wirtualna pinda? Oraz jak możemy go… ją wyłączyć. - Rzuciła konkretnie Xiu.
Pierwszy raz od dłuższego czasu inżynier się uśmiechnął, choć tylko na chwilę, sporadycznie…
- Już jej nieco namieszałem, wirusem komputerowym własnej roboty. W każdym bądź razie, nie ma takiej władzy, jakiej by się jej wydawało. W skrócie zaś: kamery i mikrofony, wszystko losowo widzi... - Zerknął na swój mini dysk - ...od teraz. Oprócz tego, SI ma procesorki pełne roboty, by odzyskać władzę nad karabinami i działkami. Chwilowo więc jesteśmy jak najbardziej bezpieczni… no od niej w każdym bądź razie. Zombie, i inne stwory, nad tymi nie mam kontroli.
Becky ulżyło trochę na wieść, że Uchu zdziałał coś w sprawie systemu. Gdyby teraz jeszcze Bullit powiedział jej, że nie jest ani trochę zainfekowana, to już w ogóle byłoby... nie tak źle.
- A co z mutantami? Czy SI ma wgląd do… - Xiu zawiesiła głos. W czym się kurwa trzyma mutantów? W akwariach? Klatkach? Lodówkach? Celach? -... Czy mogła wypuścić coś… co zaraz nas wywęszy i zeżre? Kończy nam się amunicja, musimy zahaczyć o jakiś skład zanim gdziekolwiek się ruszymy. - “I po szczepionkę dla mnie.” Tego ostatniego jednak nie wypowiedziała na głos.
- Obawiam się, że tak. Może nas czymś zaatakować… nie mam nad nią kontroli, jedynie utrudniam jej działania - Humanoidalny szczur wyciągnął swój mini-dysk, i zaczął w nim grzebać - Amunicja...amunicja… no mam coś. Pięterko niżej, i w sumie nie tak za daleko od naszej drogi do skafandrów. Mały skład, z dumnym oznaczeniem “Zbrojownia AR 05”.
Olbrzymka podeszła do szczurka, pochylając się nad jego ramieniem i zapuszczając przydługiego żurawia w jego komputer. - Jeszcze powiedz… gdzie tu jest dysk twardy tej całej panny SI. - ostatnie zdanie, mruknęła bardzo cicho, tak, że gryzoń ledwo mógł ją zrozumieć.

Uchu spojrzał na wizjer Xiu z wyjątkowego bliska, po czym zaczął szybko przebierać palcami na swoim gadżecie.
- Rdzeń głównego komputera znajduje się na poziomie 7 - Powiedział równie cicho, co kobieta.
-Prześlij to na kompa Doca… mam go przy sobie. - odmruknęła odsuwając się. -Ok… to idziemy na zakupy i po SKAFANDRY… - odparła już głośniej, wymownie oglądając się to na jednego, to na drugiego mężczyznę. - Becka ty nie zostałaś zaproszona, wracasz grzecznie do ambulatorium.
- Dzięki - odpowiedziała krótko Becka, nie mogąc się doczekać badań - a konkretnie to ich wyników. Póki co nie miała pod tym względem szczęścia, zresztą pod żadnym odkąd weszli na pokład tej przeklętej stacji, więc nie paliła się do dalszych poszukiwań. Teraz to kwestia o jej własnego stanu zdrowia była dla niej najważniejsza, a ta niepewność i potencjalna perspektywa stania się zombie naprawdę zżerały jej nerwy.
- Powodzenia. Nie dajcie się, i trzymajcie kontakt radiowy - skinęła im głową na pożegnanie. Zabrała jeszcze opatrunki dla doca i ruszyła znaną jej trasą do ambulatorium.
Przeładowując broń, Xiu zreferowała Leenie na prywatnej linii, wstępny plan, po czym ruszyła przed siebie. W ostatniej chwili przypominając sobie o karcie. - Becka… karta. - rzuciła krótko wyciągając łapsko po znaleźne. - Tak na zaś. - dodała pogodniej.
- A tak - powiedziała pilotka, gdy przypomniano jej o karcie dostępu i zatrzymała się natychmiast. - Zapomniałam - dodała, oddając kartę Xiu. Dobrze, że ona o niej pamiętała.
Night w milczeniu przysłuchiwał się rozmowie. Na początku nie obiecywał sobie zbyt wiele po ustaleniach, lecz pod koniec stwierdził, że Xiu potrafi być nawet całkiem do rzeczy. Rzadko, bo rzadko, w momentach, w których przekierowuje większość zasobów do zasilania mózgu, a nie mięśni. Może jeszcze będą z niej ludzie, może...
- Amunicja to chuj. Pewnie spodoba ci się przenośny generator. Niewyczerpalne źródło zasilania karabinów, a przynajmniej niewyczerpalne w najbliższym stuleciu - mężczyzna zrównał się krokiem z dziewczyną. I tak miał zamiar ją wyprzedzić, zwiad był jego działką. Szkoda by było, gdyby drużynowy czołg nieuważnie wlazł na minę. - Jest na nie trzech chętnych, więc zgarnia je ten kto ubije więcej ścierwa - mężczyzna liczył coś na palcach, mrucząc pod nosem. - Piętnaście zombie, robot i glista... prowadzę - z miną "deal with it", karabinem na ramieniu i rozkołysanym krokiem, zostawiającym dużo miejsca dla wielkich cojones, ruszył na niższy poziom. Jak na alfa przystało.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 30-05-2016 o 15:14.
Mekow jest offline