Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2016, 21:20   #16
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Volund, Elin, Sigrun


Gangrel stanął sam na sam z trzema bestiami. Obok niego stała drżąca Sigrun i Elin przytomniej wzrokiem wodząca.
- Puścić mnie możesz… - Usłyszał zawstydzony głos wieszczki, gdy dotarła do niej świadomość szaleńczej ucieczki z płonącego domostwa. Wzrokiem wodziła po okolicy próbując zorientować się w sytuacji i brwi zmarszczyła na widok Słoneczka. Słowa jednak nie rzekła koncentrując się na trzech parach ślepi w nich wpatrzonych.
Nic nie wypatrzyła, wokół ślepi niczego nie było, żadna aura nie towarzyszyła wrogom stojącym na przeciw ich trójki.
Pogrobiec głowę wnet obrócił, patrząc z bliska w oblicze volvy w świetle płonącego tuż za nimi domostwa. Bez słowa wysunął rękę spod ramienia volvy, delikatnie jak mógł umieć puszcił Widzącą, po czym przymknąwszy oczy przestąpił również przed nią, a gdy je otworzył zajarzyły nie mniej intensywną czerwienią.
Nie potrzeba by widzieć, że gotów był, o dziwo, obydwu kobiet bronić choćby i do ostatecznej śmierci.

- Nie stamtąd atak będzie… - Odparła Elin widząc, że Volund szykuje się na ślepia. - Tam nic nie ma…
Pogrobiec zmrużył brwi, zerkając znów na volvę, lecz chyba uznał pytanie za zbędne, coś skalkulowawszy. Zamiast tego zerknął ku wciąż toczącej się walce i łunie płomieni.
- Szybciej, odsuńcie się od langhausu! - ponaglił kobiety.
Cofnęła się na słowa aftergangera ujmując dłoń Sigrun, by ta jej nie uciekła.
- Jarlowi pomóż. - Głos wieszczki był jednak spokojny. - My tu ogień spróbujemy opanować… - Rozejrzała się po ludziach, by ocenić czy będzie komu wodę nosić.
Niewiele ludzi wokół zostało a ci co zostali zemdleni leżeli bądź w przerażeniu wielkim, bez kontaktu żadnego.
Umorusana ziemią Sigrun spojrzała na Elin:
- Reszta Ribe…trzeba pomóc…
Volva skinęła głową.
- Trzeba ludzi zwołać.
- Jarlowy róg - trzeba zadać… - rzuciła dziewczyna.
- U jarla czy brat Twój go ma? - Zapytała wampirzyca.
- Eggnir miał go przez thingiem. Ale on teraz… z jarlem - nagle pobladła z niepokoju i odruchowo się rzuciła w kierunku co Frey wyznaczył chwilę wcześniej. Powstrzymana uściskiem Elin wstrzymała kroku.:
- Volvo, puść, bratu pomóc muszę! - niewinna twarzyczka nabrała błagalnego wyrazu.
- My tam jeno przeszkadzać będziemy… - Odparła niewzruszona wieszczka, po czym zwróciła się do Pogrobca. - Rogu jarla nam trzeba, by ludzi do pomocy zwołać.
- Oddalić się wam trzeba. - odpowiedział po prostu Volund, patrząc na obydwie kobiety, przez chwilę na Sigrun - Jestli brat twój róg ma i z jarlem, to gdyby jarl sobie życzył, dawno w róg już by zadęli, a jeśli nie mogą… - przeniósł oczy na Elin.
- Wnet świta. Albo jarl sprosta… albo i my zawiedziemy. Czas wam skryć się w Ribe, póki o was nie wiedzą.
Słoneczko przypadła do Volunda łapiąc jego dłoń w swe delikatne ręce:
- Uratujesz mego brata? I jarla? - prosiła spojrzenie wbijając niemalże jak sztylety. - Proszę, oni ważni, bardzo ważni. Nagrodę Ci dadzą… oni hojni i możni. - ciepłe ręce dziewczyny uniosły dłoń Volunda do ust. Złożyła pocałunek na kłykciach Gangrela: - Proszę pomóż…
- Ni brat twój ni jarl ratunku nie potrzebują. - Gangrel z argumentu w logice przedłożonego volvie przeszedł do leżącego na emocji, gdy dłoń przez nią trzymaną wysunął, by ująć ją za podróbek - Leczli z żałoby skonają, jeśli po obronie domu jarlowego odkryćby mieli, że skryty w zmroku wróg był pojmał lub krzywdę jakąkolwiek uczynił tobie lub Elin.
Słoneczko wciągnęła ostro powietrze gdy Gangrel rzeczywistość wprost przedstawił. W oczy wampira się zapatrzyła na dwa uderzenia serca i głową posłusznie skinęła.
Volva brwi marszczyła widząc pogrom jaki dookoła ich został uczyniony. Nie widziała tego wcześniej… Musi być, że Agvindur przeżyje ale bawić się z Nornami nie należało.
- Muszą zbyt walką być zajęci ale ludzi ostrzec trzeba, bo całe Ribe w ogniu stanie… - Zwróciła się do Volunda. - Ludzi skrzykniem i wtedy się schowamy. Wy do reszty dołączcie, gdyż tam chyba wszyscy wrogowie.

Pogrobiec skinął głową, po czym wbrew temu gestowi ponownie spróbował pochwycić volvę - niewątpliwie by uprowadzić ją z dala od niebezpieczeństwa. Gdy tylko chwycił kobietę, od razu uniósł ją na ramię i bez dalszych słów ruszył w stronę Ribe, z dala od pożaru i walki.
Wieszczka szarpnąć się chciała ale w końcu nieść się pozwoliła uznając, że dalsza utrata cennego czasu niczego dobrego nie przyniesie.

Sigrun szła przodem drogę wskazując.

- Znasz bezpieczny dom tutaj, lub miejsce w którym można się schronić poza Ribe? - zapytał Pogrobiec, nie precyzując, do której z kobiet się zwraca.
Elin milczała wyrażając w ten sposób swój przeciw wobec obecnego traktowania.
Sigrun za to obejrzała się lekko nie słysząc odpowiedzi wiedzącej. Zdziwienie na umorusanej twarzyczce świadczyło o tym, że dziewczyna nie spodziewała takiego zachowania po wampirzycy.
- Tak, jest jeden dom co jako miejsce schronienia dla jarla przygotowan na wypadek…. - dłonią wskazywała nieco na północ od halli Agvindura.
Podążając za wskazaniem Słoneczka, Volund zobaczyć zdołał niezbyt dużą postać wyłaniającą się jakby znikąd. Łapy sięgnęły ku Sigrun, otuliły ją w pół



i nim przerażona dziewczyna wydać głos zdołała, oboje zniknęli.
Jak w niezbyt dobrej pieśni, Pogrobiec znów postawił volvę na ziemi ruchem raptownym z zaskoczenia, ale nie puścił jej całkiem. Oczy jego, wciąż jarzące szkarłatem, rozwarte szeroko w szoku i gotowości błądziły po miejscu gdzie przed sekundą było Słoneczko i wszędzie wokół, bezskutecznie.

- Widzisz ją? - szepnął tylko, jako że szept dało się w pewnym oddaleniu od płonącego domu usłyszeć.
Elin zesztywniała cała na widok znikającej Sigrun i wpatrywała jak zaczarowana w miejsce, w którym przed chwilą dziewczyna stała.
- Podejść mi pozwól… Może coś wyczuję… - Powiedziała nie patrząc nawet na aftergangera.

Bardziej wyczuła niż zobaczyła, że afterganger skinął głową, puszczając ją i tylko gdy odchodziła nieco zdążył jeszcze ująć jej dłoń, jak gdyby dla pewności, że co widział przed momentem nie wydarzy się ponownie, ruszając obok volvy gdy ta chciała zbliżyć się do miejsca, z którego Sigrun została porwana.
Opadła na ziemię i dotykać ją poczęła tam, gdzie Słoneczko stała.

- Szczeniak ją zabrał… ale pełen nienawiści i chęci zemsty jest… - Zagryzła wargi rozglądając się ponownie po okolicy. - To człowiek pomiocie jeden! - Wrzasnęła stając.. - Chodź tu i zmierz się z kimś bardziej równym sobie!

Prócz panującego chaosu i trwającej pożogi, żadnej odpowiedzi nie otrzymała. Jakby nawet i ciszą, bestia chciała urągć cierpieniu volvy.
- Nic więcej nie uczynimy przed świtem. Prowadź do domu, o którym prawiła Sigrun. - rzeczowo i bez zmiany tonu wyszeptał Pogrobiec.
- Sigrun… - Elin niemal sama zawyła. Z jedynego oka ciekły krwawe łzy. Wiedziała, że jeśli pozwoli temu smutkowi się obezwładnić, to znowu jej umysł otoczy mgła. Nie umiała jednak z tym walczyć… Nie było sprawcy, na którym mogłaby wyładować gniew drzemiący gdzieś głęboko. Była tylko ona.

Po słowach Volunda pojrzała na niego i rzec coś chciała ale słów brakło. Gdyby wcześniej nie wdawała się z nim w bezsensowne dyskusje, być może Słoneczko ciągle by z nimi była. Pokiwała ponuro głową i ruszyła nie rozglądając się na boki. Pogrobiec tylko nie spuszczając jej z oczu i nie wypuszczając jej dłoni podążył za nią, pozwalając volvie zaprowadzić do miejsca, w którym ta przeczeka dzień.
Szła pogrążając się coraz bardziej w poczuciu winy i głuchym gniewie.
- Trzeba ich będzie odnaleźć… Nie zabił jej od razu… - Mamrotała cicho pod nosem. - Może jeszcze jest nadzieja… - Myśl błysnęła w ciemnościach smutku. Spróbuje ujrzeć los Sigrun, może zdoła ją odnaleźć.
Poczucie, że coś uczynić może sprawiło, że znów przytomniej na świat pojrzała i pewniejszym krokiem poprowadziła Volunda ku schronieniu.
 

Ostatnio edytowane przez Blaithinn : 01-06-2016 o 18:03. Powód: Drobne zmiany w końcówce posta
Blaithinn jest offline