Marcus powoli odsunął się od Eilen na rozkaz Michaela, a raczej został przez niego przepchnięty. Nie zauważył nawet pięknej demonicy i jej drugiej formy, nie widział niczego innego poza Eilen leżącej bezwładnie. Gdy mag zawołał go żeby pomóc mu z ranami podszedł do niego bezwiednie i usiadł tak by ten miał łatwy dostęp do rany. Był jak w amoku.
Nagle jego zmęczenie, ból i odrętwienie zniknęły. Był świeży jak bułeczki prosto z pieca. Czuł w sobie siłę. Czuł gotującą się powoli w nim krew. Czuł gniew. Wstał na kolana podpierając się rękami. Na słowa Angie uniósł głowę ze zmienionymi oczami. Tęczówki się rozszerzyły i przybrały kolor zielony, reszta jego ciała też się zmieniła. Znów był w potężnej formie crinos.
Podrapał pazurami prawej dłoni płytę chodnika gdy zaciskał ją w pięść.
Wyprostował się i położył dłoń na pysku Godzilli by mieć z nim lepszy kontakt podczas skoku w bok. Pół sekundy później oboje zniknęli. |