Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2016, 11:03   #146
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Nie, nie, nie… to nie mogło tak się skończyć. Po pierwsze JD liczył na prawdziwą Apokalipsę, a nie samo zniknięcie Kainitów wraz z cichym „puf!”. To go nie satysfakcjonowało. Nie prowadziło do niczego. Wyginięcie dinozaurów przed milionami lat nie położyło kres drapieżnictwu, po prostu zmieniło lokatorów tej niszy ekologicznej. Plany Lilith wydawały się ekstremalnie małostkowe i krótkowzroczne. Nie zdziwiłby się, gdyby motywacja jej działań pochodziła nie z powodu jakichś wewnętrznych przemyśleń, lecz osobistej krzywdy, którą zaznała kiedyś z rąk jakiegoś wampira.

Najgorsze były te małostkowe teksty, typu „oni niczego się nie uczą, chcą tylko krwi!”, albo „zostały trzy minuty waszego niby żywota, cieszcie się nimi, przeklęci!”. Co za megalomania. Lilith była szalona, co zdawało się dostatecznie jasne już w pierwszym momencie, gdy ją spotkał. I jeżeli cokolwiek robiła, to tylko wzmacniało jej wizerunek.
Szlag trafiał Ashforda, że były wampiry, które znajdowały się po jej stronie. Zastanawiał się, jak wiele z nich po prostu chciało odejść w spektakularny sposób, chcąc popełnić samobójstwo wraz z innymi, a wydumane wyższe wartości były jedynie przykrywką. Stadko owieczek cierpiących na depresję. JD czuł wzbierającą nienawiść. Jeżeli tak bardzo chcieli śmierci, to mógłby im ją dać… gdyby tylko Kain ogarnął się i cofnął ten pieprzony zakaz!

JD niespiesznie przechadzał się murawą pomiędzy wampirami, które wybierały strony. Sekundy mijały. Jeżeli nie mógł walczyć pięścią, to musiał słowem. I wpadł na jedno, tylko jedno rozwiązanie. Musiał połączyć Spokrewnionych i trącić coś w Kainie, aby ten wyrwał się z tego wewnętrznego torporu. Tylko jak to zrobić, aby nie zostać wyśmianym, lub niezauważonym? Nie istniało złote remedium, lecz JD musiał spróbować niezależnie od własnych lęków.

- Spokrewnieni! - wrzasnął. - Kainie! - obrócił się do praojca. - Krwawa Matko! - wrzasnął do osobliwości zaklętej w ciele Mary. - A co z wilczym pomiotem, który gromadzi się w lasach?! Spaceruje po ulicach miast człowieka, przemienia się w odrażające kreatury o kłach dłuższych, niż nasze, ramionach silniejszych i nogach szybszych?! Jak wiele dobrych ludzi oddało swoje życie, gdyż na niebie księżyc stanął w pełni?! Jak wiele istnień zostało przekreślonych z powodu nieokiełznanego, zwierzęcego szału?! My boimy się Bestii wewnątrz nas, oni są Bestią ucieleśnioną!

Jak już zaczął, to musiał skończyć. Myślał, że najciężej będzie rozpocząć przemowę, lecz pomylił się.

- A co z magami?! Perfidnymi, niegodnymi zaufania intrygantami, którzy manipulują nie tylko ludźmi, ale i samym światem?! Wykręcają go ku swoim upodobaniom, wycinają w nim wzorki, jakie tylko zapragną! Są ludźmi, lecz ich pycha przekreśla jakiekolwiek człowieczeństwo! Układają się z plugastwami gorszymi niż my, z wyrachowaniem sterują istotami, jak pionkami. Dbają jedynie o zwycięstwo, chcą wygranej, nawet jeżeli po drodze musieliby przez to spalić samą szachownicę. Świat, który zakuli w kajdany według własnych upodobań.

JD szedł dalej. Miał wrażenie, że jak na chwilę przystanie, potknie się i wywróci.

- Zapytacie się, jeżeli są tacy straszni i tworzą tak wielkie zagrożenie, to dlaczego już teraz nie uczynili z Ziemi piekła? Odpowiem wam! Bo my im nie pozwalamy! Boją się wspaniałych Księciów wielkich miast, boją się polować na śmiertelnych na domenach naszych koterii! Boją się zwrócić na siebie naszą uwagę! Co jednak zdarzy się, gdy nas zabraknie?! Kto ochroni ludzkość przed nimi? Ty, Krwawa Matko? - zapytał Lilith. - Kiedy prawdziwa Apokalipsa zapuka do drzwi, a magowie i wilkołaki rozpanoszą się po ziemi i zniewolą ją… Czy wtedy zapłaczesz, że usunęłaś jedynych, którzy mogliby ich powstrzymać?! A co z innymi, rzadszymi i jeszcze bardziej przerażającymi osobliwościami! - krzyczał. - Stworami utkanymi z mroku, cienia, które nigdy nie były ludźmi w odróżnieniu od nas! Dla których człowieczeństwo jest konceptem tak egzotycznym i obcym, że kompletnie niezrozumiałym! Co gdy oni sięgną po twoich ukochanych ludzi?!

JD zaplótł ręce za siebie. Starał się spoglądać w oczy Kainitów, lecz wymagało to ogromnej odwagi.

- Bóg nie jest zdolny do zła! A jednak nas stworzył! Nie diabeł, nie szatan, nie mrok, lecz Bóg! Twoją klątwą ojcze - zwrócił się do Kaina - jest zadanie, jakie ci powierzył! I właśnie z tego powodu dał ci Dyscypliny! Wszystko po to, żebyś mógł osłaniać krainę człowieka przed złem gorszym, niż ja, czy ty! Zaprzeczysz woli Boga, jak pozwolisz jej zabić cię! Bowiem stworzył cię Bóg, i tylko Bóg ma prawo cię zniszczyć!

Ashford obrócił się w stronę Krwawej Matki.
- A ty nie jesteś Bogiem! Jesteś tą, która układa się z demonami, diabłami i Szatanem! Jesteś Lilith, kolejnym mrokiem wśród nocy. Zostaw sądy nad swoimi braćmi i siostrami aniołom i Bogu!
 
Ombrose jest offline