Miało minąć sporo czasu nim Robale Stara dotrą na miejsce. Tymczasem każda minuta sączyła się boleśnie niby krew z rany żołnierzy, którzy walczyli na powierzchni. Ta walka jednak była z góry spisana na straty. Po pół godzinie z zewnętrznych zabudowań bazy niewiele pozostało. Wszędzie tylko zgliszcza i pożoga... i Primageny - z wściekłością bijące teraz w ziemię, by dostać się do ukrytych kondygnacji siedziby Żołnierzy Kosmosu.
Tymczasem w centrum dowodzenia znów pojawił się szef ochrony.
- Dwudziestu dwóch moich ludzi poległo, admirale. Oni mieli rodziny. Nie mogę patrzeć tym ludziom w oczy i wysyłać ich na pewną śmierć.
- Nie mamy wyboru, sierżancie. - odpowiedział Eagle z pozornym spokojem, splatając palce pod brodą, tylko jego kłykcie, pobielałe od wysiłku, zdradzały prawdziwe emocje - Wojsko obiecało pomóc, ale że jesteśmy solą w ich oku, to nie będą się spieszyć. Spróbujemy, co prawda, zyskać czas dzięki pomysłowi Tiny, niemniej... Nasza nadzieja to ten oto młodzieniec - wskazał na Stara - I jego nowi podwładni.
- Oby przylecieli - George przyjrzał się Starowi - Nie zawiedź nas chłopcze.
- Jestem gotowa - zakomunikowała tymczasem Tina.
Szef ochrony wyglądał na zdziwionego, lecz admirał złapał myśl w lot.
- Dobrze. Spowolnimy ich. Sierżancie, proszę zarządzić ewakuację z sektorów A, B i C. Od poziomu 1 do 4.
- Ale... tam się teraz bronimy. Sam pan mówił, że mamy spowolnić wroga.
- Zrobimy to inaczej. Wykonać rozkaz! - dodał ostro Eagle, na co George zasalutował i wyszedł w pośpiechu.
Tymczasem admirał pochylił się nad komunikatorem, wprowadził jakiś kod - najpewniej nadajnika, z którym pragnął się połączyć.
- Felitia. Eagle do kapitan Felitii.
- Odbiór.
- Felitia, jak sytuacja twojego oddziału?
- Stabilna. Czekamy na rozkazy.
- Plan "Wielkie Boom". Rozpocznijcie procedurÄ™, a potem siÄ™ ewakuujcie.
- Tak jest. - potwierdziła kobieta, po czym zapytała jeszcze - To Reco wymyślał nazwę, prawda?
- Niestety.
Zapadło milczenie. Jak się miało okazać, była to jednak cisza przed burzą. Tina cały czas z uporem maniaka klepała palcami po klawiaturze, admirał przyglądał się widokowi z satelity - wszystkie kamery na zewnątrz obiekty zostały zniszczone.
- Felitia do dowództwa. - rozległo się z głośnika komunikatora.
- Odbiór. - odparł błyskawicznie admirał.
- Misja wykonana. Jeden ranny. Ewakuujemy siÄ™.
- Przyjęte. Tina?
- Przekierowuję zasilanie na panele. Przewidywany czas reakcji i przepięcia zasilania to 4 minuty.
Wtem rozległ się komunikat szefa ochrony.
- Admirale, oni przebili się do B2, odcięli nas!
- Ilu Was jest?
- Sześć osób.
- Tina? - Eagle zadał niewypowiedziane pytanie dziewczynie.
- Są w promieniu rażenia - odparła, starając się panować nad głosem.
- Wyślijmy oddział Felitii...
- Nie da rady, oni są w A3, A1 zostało zawalone całkiem. Ludzie George'a są w takim miejscu, że musieliby wyjść na powierzchnię i przebiec 300 metrów do C1. Tam winda wciąż działa.
- Ile Primagenów jest na placu?
- Trzy...
- Nie mają szans. A my musimy wysadzić centrum zasilenia, żeby nie przebili się do sztabu szybciej niż w ciągu dwóch godzin. Inaczej wszyscy zginiemy... - admirał walnął pięścią w biurko - Potrzebujemy jakoś odwrócić ich uwagę.
- Nie mamy już żadnych sił powietrznych z wyjątkiem Aurory i Sorsy - podpowiedziała Tina.
- To za mało. - warknął Eagle przez zaciśnięte zęby.
__________________ Konto zawieszone.
Ostatnio edytowane przez Mira : 01-06-2016 o 20:15.
Powód: byczki
|