Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2016, 01:04   #1130
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Cały wypad Ortega podsumowała jednym, wyjątkowo marudnym mruknięciem, ledwo wydostała się z auta, stając pewnie na własnych nogach. Widok blaszanego stolca pociągu przyniósł częściowe ukojenie... ale i tak kurwica ją brała jak tylko chciała i na wszystkie możliwe sposoby.
- Ehhhhhhh... - wyraziła na głos swoje niezadowolenie, odnośnie właśnie skończonej wycieczki, towarzystwa, pogody, Ruin, pełnej wertepów trasy, kundli w bagażniku i własnych ran. Te ostatnie dawały monterce w kość wyjątkowo mocno. Może i nie bolały jakoś specjalnie, lecz i tak czuła... niesmak i rozgoryczenie. Znając jej szczęście psiun, który ją pogryzł, miał na zębiskach Tyfus, Dżumę, AIDS, Koklusz, Syfilis, oraz Świerzb, a ze zwierzęcego cielska na ludzkie przeskoczyły pchły.
Mogła też zacząć łysieć. Lub szczekać.
Na dwoje babka wróżyła, jak to się kiedyś mawiało.

Ortega wręcz czuła jak swędzi ją każdy centymetr kwadratowy skóry, od czubka głowy, aż po koniuszki schowanych w butach paluchów. Potrzebowała kąpieli, czystych ciuchów i flaszki bimbru - wiadomo, że zakażenie wnika w ciało, więc trzeba je odkazić. Zwłaszcza od środka.

Tyle dobrego, że poradziła sobie z raną sama, dzięki czemu nie ucierpiała jej duma. Co prawda zajęło to zdecydowanie więcej czasu, a opatrunki ni cholery nie chciały się trzymać na miejscu, lecz dzięki temu mogła z miną kota srającego na puszczy, oddelegować w cholerę pozostałych członków ekipy... no i znalazła wymówkę, by nic nie nosić, dźwigać, czy przesuwać. Siedziała rozwalona na pace ciężarówki, podczas gdy reszta zajmowała się legalną pracą. Wiadomo, że jeśli coś miało być zrobione dobrze, samemu trzeba się o to postarać. Poza tym... jeszcze tego brakowały, by musiała prosić o pomoc Cosmo, albo, w ostatecznej, najczarniejszej alternatywie, Morrisona.
Na samą myśl kobiecie zrobiło się niedobrze, a palce zdrowego ramienia odruchowo sięgnęły do pasa, gdzie w kaburze wisiał milczący rewolwer. Co z tego, że nie miał już kul w bębenku? Stojąc pod ścianą i słuchając jak gadatliwy parch uskutecznia swoje bla bla bla bla, zapuszczała tęsknego żurawia w kierunku wagonu z własną kanciapą. Czekała aż szturmowiec skończy pieprzyć, szef kiwnie głową i wreszcie rozejdą się w cholerę.
Dni spędzonych z innymi ludźmi i wymagających dużej kooperacji oraz integracji - Sam wręcz ich nie znosiła.
Zwłaszcza, gdy do kompletu były to poniedziałki.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 02-06-2016 o 01:08.
Zombianna jest offline