|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-05-2016, 15:40 | #1121 |
Reputacja: 1 | Rob Rob Burton Steyr USR Rob zaryzykował szybki strzał, ryzyko się nie opłaciło.(Odległość: 70 Celność broni: +3 Kara za wielkość celu:-5 Kara za ranę: ) Karabiny 13/1 Rzut: 17 Andrew, Irish Ruszyliście gankor idący na przedzie nie bardzo wiedział kiedy skręcać i parę razy próbował pójść w złą stronę ale za każdym razem Hawk przywoływała go na właściwą ścieżkę powoli z wnętrza hali zagłębiliście się między pomieszczenia socjalne i biurowe, o ile na hali panował półmrok to tutaj na korytarzu było niemal całkowicie ciemno. Kiedy minęliście toalety psowate zaatakowały z drzwi pomieszczeń po bokach: pierwszy rzucił się na szyje gankora ale reakcja gada była błyskawiczna szybko ugiął szyję złapał psowatego w paszcze i zaczął nim potrząsać. Hawk była szybsza od Andrew błyskawicznie poderwała mausera i strzeliła do kolejnego, sądząc po dźwięku z .22, zanim zdążyła przełożyć palec na drugi spust wystrzelił Andrew Andrew Morrison COLT WHITETAILER II pocisk z Whitetailera zrobił w bestii o wiele większe spustoszenie i padła ona martwa.(Odległość: 5 Celność broni:+3 Kary:-3 ) Pistolety 13/4 Rzut: 4 Niemal równocześnie bestie wdarły się od strony hali, tutaj o wiele szybszy był Irish Irish S&W 629V PC 4" błyskawicznie wystrzelił trafiając dwa najbliższe psowate roztrzaskując łapę jednemu a drugiemu umieszczając kule w tułowiu (co zakończyło się błyskawicznym zgonem) Po chwili do ognia dołączył się John (Odległość: m Celność broni:+2 Kara za wielkość celu: ) pistolety 15/5 Rzut: 4,4 W tym czasie z przodu wybiegły kolejne dwie bestie pierwszą załatwiła Hawk, druga Andrew Morrison COLT WHITETAILER II trafieniami w łapę i tułów załatwił Andrew (Odległość: Celność broni:+3 Kary: ) Pistolety 13/4 Rzut: 3,5 z tyłu trzy kolejne bestie Irish S&W 629V PC 4" załatwili Irish z Johnem. (Odległość: m Celność broni:+2 Kara za wielkość celu: ) pistolety 15/5 Rzut: 2,5 zatrzymaliście się na chwilę oczekując kolejnego ataku, i nic, uzupełniliście amunicję (na zmiany) dalej nic. O ile większość z was miała problem z usłyszeniem czegokolwiek to do osłoniętych ochronnikami uszu, przez chrupanie psiej nogi (którą Sunshine oderwał od psowatego który go zaatakował a teraz najwidoczniej mu zasmakowała bo gryzł ją z błogością przymykając trzecią powiekę) przedarło się jakieś ciche popiskiwanie. -To trzecie drzwi z lewej -powiedział szczur, trzymał w ręku starą trzydziestkę ósemkę ale przez całą walkę nie oddał z niej nawet jednego strzału. Na drzwiach wyblakły napis głosił "biuro" Cosmo i Rob Pilnowanie pojazdów przebiegało bez zakłóceń, do momentu w którym nie wybuchła wewnątrz krótka ale intensywna strzelanina. Potem zapadła cisza
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
25-05-2016, 15:37 | #1122 |
Reputacja: 1 | Grupa wewnątrz Andrew ostrożnie zajrzał przez uchylone drzwi, do pokoju socjalnego. Po chwili wszedł do środka i zobaczył 6 szczeniaków na starej kanapie. Część z nich wygląda na wciąż ślepe wszystkie wydają się być przestraszone strzelaniną. W tym czasie pozostali przeszli przez wskazane przez szczura i w biurze znaleźli solidną metalową szafę. Nie jest to sejf, i raczej szafa ogniotrwała niż pancerna, niemniej jednak jest to kawał solidnej blaszanej konstrukcji zamkniętej na głucho. Zdecydowanie trzeba będzie zaprząc piłę tarczową do roboty. Grupa na zewnątrz Psowate trzymają się raczej z daleka nauczone doświadczeniem. Korzystając z chwili wolnego Cosmo ogląda znalezisko w świetle dnia. Pomijając że nie było smarowane od kilkudziesięciu lat (i miejscami widać powierzchowną rdzę także na mechanizmach wewnętrznych) wydaje się być zachowane w dobrym stanie. Po konsultacji z Sam dochodzicie do wniosku że dałoby się dorobić narzędzia do elaboracji łusek. A także jakiś montaż pozwalający na zainstalowanie broni na pace Subaru bądź ciężarówki, można by stosować tę broń wymiennie z Hotchkissem.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
26-05-2016, 16:24 | #1123 |
Reputacja: 1 | Rob cały czas uważał na okolicę, wypatrując również okazji do celnego strzału w wilkojoty. Krzątanina techników brzmiała pokrzepiająco - właśnie zapewniali całej grupie kolejne narzędzie do przetrwania. Sprawy szły dobrym torem. |
26-05-2016, 17:52 | #1124 |
Reputacja: 1 | Cosmo Cosmo coraz mniej uwagi poświęcał obserwacji kojotów, które najwyraźniej się uspokoiły, albo po prostu wszystkie agresywniejsze zostały wybite. To była raczej pytanie dla Roba, jak zachowa się stado po stracie przywódców. Kątem oka oglądał działko odbijające się w lusterku. Było wielkie. Po kilkunastu chwilach (minuta to chyba nie była) nawiązała się trochę klejąca rozmowa z Sam, pełna wiele znaczących hmm, no oraz aha . Zaczęło się od tego, że Kennex opiekował się karabinem maszynowym, który też potrzebował stelażu do mocowania na pace. Najlepiej ten sam system, przy czym w tym działku trzeba by było sprawdzić, gdzie jest ten cały środek cieżkości i skonstruować prosty zaczep. Więcej półsłówek i znaczących ruchów głową padło przy spsobie stabilnego montażu na pojeździe. Oba nowe pojazdy były do tego odpowiednie, przy czym ciężarówka jest bardziej stabilnym wyborem, w Subaru spowoduje to większą niestabilność, trzeba będzie unikać gwałtownych manewrów. Padały różne opcje, podstawy trójnożne, czworonożne, cięcia dziur w dachach, kąty ostrzału i tym podobne, reszta pasażerów nie za bardzo wiedziała, o czym para monterów nawija: - Ja bym to zamocował na pace. Podwyższanie jako piramida zamocowana do ramy. Najlepiej wąska, żeby zostawić jeszcze miejsce na pace. Do tego obrotowy wysięgnik z blokadą, trzy lub cztery pozycje i na nim dopiero obrotowe gniazdo dla czopu. Wysokość się jeszcze ustali, trochę testów i się ustali. Może jeszcze regulacja podniesienia, ale nie wiem czy zdobędziemy części. Kilka stałych ustawień z kołkowaniem to nie problem, kłopotem będzie masa broni. Po kolejnej minucie półsłówek i znaczących spojrzeń byli zgodni, że są w stanie produkować nowe naboje. Cosmo cały czas był wychylony przez okno, obserwował okolicę. Nurtowało go nadal zachowanie zwierząt: -Jak myślisz Rob, jak zachowuje się stado po stracie swoich tych no eee... przywódców?
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 20:46. |
26-05-2016, 22:56 | #1125 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - Więcej was wasza sucza matka nie miała? - spytał z przekąsem szturman gdy zauważył nową falę "przeciwników". Chyba z pół tuzina. Mimo woli uśmiechnął się widząc puchate, wystraszone kulki. - Tu Morrison. Dotarliśmy na miejsce. Wszyscy cali. Mają tu gniazdo. Mam tu z pół tuzina szczeniaków. Zabieramy się za szafę. Będziemy ją ciąć więc będzie głośno i trochę nam to zejdzie. A jak u was? - odezwał się przez radio otrzegając drugą grupę o tym co się działo u nich i co wedle planu powinno się zaraz dziać. Dumał co zrobić ze szczeniakami. Miał nadzieję, że taki spec od przyrody i surwiwalu jak Rob powie coś modręgo a pomocnego. Nie miał zamiaru likwidować szczeniaków. Nie zagrażały mu ani jego ludziom. Tak samo jak małe dzieci i niemowlaki. Nawet jeśli właśnie skończył walkę z ich starymi. Szóstka pasowała chyba na jeden miot. Ale coś mu świtało, że stado jakie objęło w posiadanie te Ruiny jest większe niż na jedną samicę więc mogło być ich tu więcej. Jeśli nie zabili gdzieś wcześniej ich matki to mogła wrócić tutaj. Teraz jednak trzeba było opracować etap "wziąć amunicję" co przejawiało się na wycięcie otworów w szafie. Dumał czy nie ściągnąć któregoś ze speców ale to kolejna zwłoka i operacja dzielenie się na jeszcze mniejsze grupki i pochodu przez zrujnowaną fabrykę. Nie uśmiechało mu się tu. Wolał sprawę załatwić na miejscu skoro juz tu byli. - Dobra, John, łap za piłę i spróbuj dobrać się do środka. Przetnij zamknięcie i może starczy. Jak nie to zawiasy. Jak też nie no to trudno tnij jak leci. - miał cichą nadzieję, że piła poradzi sobie z blachą szafy. Zamknięcie czy awiasy wydawały mu się prostsze do przeciecia bo optycznie wyglądały na mniejsze niż przeżynanie otworu przez całe czy większość drzwi. - Harvey, filuj na plery John'a. Będzie ciął więc niezbyt dobrze będzie widział co i jak ma za plerami. No i będzie głośno. - wskazał na Irlandczykowi na John'a łącząc ich jakby ponownie w parę. Wedle planu czujne irlandzkie oczy miały flować głównie wewnątrz pomieszczenia na wypadek gdyby zwierzaki próbowały wejsć jakąś sobie znaną dziurą. - Ty kolego bądź tak dobry i pomóż John'owi. Dobrze ci idzie jak na razie, spraw się i nie narób nam kłopotów to pomyślę o czymś ekstra jak wrócimy do pociągu. - spojrzał na włóczęgę i wskazał na John'a. Chyba tu kiedyś pracował to może znał się wbrew odrażającemu wyglądowi i zapachowi na tego typu pracach. A nawet jak nie, to czy coś przytrzymać czy podać powinno wspomóc pracę największego z eskorciarzy. Okazało się, po drodze, że ma broń. To aż tak dziwne nie było. Używał a właściwie nie używał jej całkiem rozsądnie. Może miał mało naboi albo wolał by obcy zużywali swoje ammo na obronę jego cennego bezdomnego tyłka. Był jak na razie użyteczny choć dość wstrzemieźliwy do obcych co siłą rzeczy nie dziwiło Morrisona choć i nie zachecało do okazania mu zaufania. Najchętniej by go rozbroił albo chociaż kazał schować rewolwer ale w sumie byli w takiej sytuacji, że niezbyt było to jak robić jeśli zwierzaki mogły zaatakować w obronie gniazda. - Hawk ty i ten nasz Promyczek zoztajecie na korytarzu. Nie możemy się dać zamknąć tutaj. Nie oddalajcie się jednak. Jeśli coś zauważycie ciekawego to dajcie znać jeśli psy to od razu strzelać. Weź jedną pochodnię. - Indiance i jej podopiecznemu przydzielił kolejne zadanie. Nie chciał zaczynac powrotu od przebijania się przez korytarz pełen skundlonych szakali. Potraktował więc teresera i jej bestię jak wysunietą czujkę dla ich pozycji. Niezbyt wysuniętą bo przecież byli na korytarzu do biura. Jeśli zwierzaki znów by zaatakowały tak jak poprzednio powinny się chyba dostać pod lufę Hawk albo szpony Promyczka. On sam zajął strategiczną pozycję czyli wejście. W ten sposób miał na oku i mógł wesprzeć zarówno grupę w biurze jak i na korytarzu. - Będzie głośno więc możemy się nie słyszeć. Będe gwizdał. - uniósł w górę swój zdobyczny gwizdek. Chwilę potłumaczył sygał. Jeden długi oznaczał atak i wszyscy mieli rzucać wszystko i ruszać na pomoc. Spodziewał się ataku na Hawk i gadzinę więc pewnie on i chłopaki musieliby ruszyć ku korytarzowi. A jeśli jakoś zwierzaki obeszły korytarz no to na odwrót. Dwa krótkie gwizdnięcia miały oznaczać kontynuację prac i ogólnie, że jest wszystko w porządku. Trzy krótkie oznaczał wezwanie do odwrotu. Na wypadek gdyby ktoś się jednak ddzielił i zgubił. Wówczas miał się kierować na dźwięki gwizdka albo ku pojazdom gdzie przez radio drugiej grupy dałby znać, ze dotarł więc można przestać go szukać.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
26-05-2016, 23:44 | #1126 |
Reputacja: 1 | Wewnątrz po dwóch minutach jazgotu zawiasy puściły i dostaliście się do wnętrza szafy, zgodnie z zapowiedzią w środku znajdowały się naboje, dwie nieotwarte dwudziestonabojowe paczki i jedna na wykończeniu (6 naboi) oprócz tego była sterta segregatorów z fakturami, dokumentami korespondencją i masą innej papierkowej roboty którą kiedyś ludzie musieli się przejmować. WszyscyPo chwili z budynku wyłonili się wszyscy którzy weszli, w tym Andrew niosący naręcze szczeniaków które położył na pacę ciężarówki i pokazał Robowi. Cosmo, jeśli chcesz poszukać mebli to teraz może być dobra okazja
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
27-05-2016, 09:50 | #1127 |
Reputacja: 1 | -Samobójczego ataku nie będzie, dla nich najważniejsze jest przetrwanie. Można przeżyć, można mieć nowy miot tylko, jeżeli jest się żywym. Ale nie możemy okazać najmniejszej słabości. Ich przodkowie przez tysiące lat wyspecjalizowali się w separowaniu słabszych sztuk od stada i walce z silniejszym, choć mniej licznym przeciwnikiem za pomocą rozproszenia uwagi, ataków pozorowanych, wykorzystania strachu ofiary. Dlatego też nie możemy chodzić pojedynczo. - odpowiedział Rob na pytanie. -Dobra zdobycz - uśmiechnął się na widok szczeniaków - można je oswoić. Pod warunkiem, że zapewnimy im mleko i wygodne, ciepłe leże. Z mlekiem będzie problem, przydałaby się chociażby koza... |
30-05-2016, 17:12 | #1128 |
Reputacja: 1 | Zagłębiliście się jeszcze na chwilę w głąb sali i wyszliście bogatsi o solidny stół warsztatowy z imadłem i dwie metalowe szafki. Tym razem obyło się już bez niespodzianek. Zapakowaliście wszystko na ciężarówkę i Subaru (tym razem mniej obciążając BRAT-a bo Hawk zadecydowała że ma ochotę się przejechać wierzchem i wróci później). W drodze powrotnej Irish starał się powstrzymywać entuzjazm i tylko dwa razy zniknął z zasięgu wzroku jadących ciężarówką. Ostatecznie jednak wróciliście do pociągu. Słysząc zbliżającą się ciężarówkę Sloana wyszedł na próg i stał kiedy zajeżdżaliście nabijając swoją fajkę
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
31-05-2016, 23:43 | #1129 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - Jesteśmy szefie. Trochę pocharatani ale w sumie cali. No i mamy trochę szpeja ze sobą. - uśmiechnął się szturmowiec do pykającego faję szefa. Śrutowe działko było na tyle gabarytne, że raczej nie dało się nie zauważyć, że go wiozą. Ale nie dał rady odmówić sobie satysfakcji zameldowania o wykonaniu zadania. Nie obyło się bez strat ale jak na tak nieciekawy teren w jakim przebywali poszło im całkiem przywoicie. Gdy odzyskali swobodną łączność radiową poprosił by Razor był w pogotowiu by obejrzeć i profesjonalnie zająć się ich rannymi. Cieszył się jak jasna cholera, że udało im się uwinąć przed zmrokiem i nie musieli tam zostawać na noc. Mogło być bardzo nieciekawie dla nich skoro zwierzaki takie bezkarne się czuły nawet w dzień. - Mamy kilku lekko rannych. Zostali pogryzieni przez jakieś kojotowilki czy co. Dobrze jakby Razor się tym zajął. - powiedział na wypadek gdyby radiomeldunek jakoś nie dotarł do uszu szefa. - W tej starej cementowni było jakieś stado kojotowilków. Całkiem agresywne. Ale daliśmy radę. No i mamy te działko i naboje do niego. Za ciężkie by gdzieś nosić ale można by gdzieś zamontować. Na krótki zasięg i nieopancerzone cele powinno zdziałać cuda. - wyraził swoją opinię na temat zadania, terenu i roli jaką mogłoby sprawić zdobyczne ustrojstwo. - Ten facet... No było mniej więcej jak mówił. Pokazał gdzie i jak. W sumię prawdę gadał. Ja w sumie jestem z niego zadowolony więc nawet możnaby mu dać jakąś butelczynę czy parę pakietów żarcia ekstra moim zdaniem. Może znów kiedyś nam da jakieś ciekawe info... - skomentował wkład w zadanie obdartego menela. Facet śmierdział i wyglądał obrzydliwie jak każdy Szczur. Ale mimo podejrzeń jakie względem niego żywił Morrison okazał się jednak w porządku. Skoro tak to powinien dostać co mu obiecali a nawet coś ekstra. - Cosmo znalazł stół do warsztatu. To żeśmy też wzięli. - machnął głową w stronę dodatkowego mebla którego początkowo nikt nie planował zabierać ani nawet szukać póki spec się nie odezwał w tej sprawie. - No i szefie takie coś nam się jakoś wpadło w ręce. Teraz żaden porzytek jak na mój gust. Ale za parę miechów może być ładna sforka. Bo jakby nasz gankor no... Miał wypadek czy co... A taki psi strażnik na wagon czy patrol może być niezły. Jakby były jeszcze tak cwane i odważne jak ich starzy to może być naprawdę nieźle szefie. - w końcu uniósł naręcze puchatych kulek jakie dotąd trzymał w łapach. Trochę wyglądał z nimi mało bojowo i nieźle kontrastowały z jego pancerno - szturmowym wyposażeniem jakie zabrał na akcję i właściwie w ogóle psuły ten bojowy efekt. Ale uznał, że zwierzaki mogą im się przydać. Póki byli na miejscu chyba skombinowaniem mleka nie powinno być problemu. A jakby odjechali można by odkupić jakąś kozę, owcę czy coś w ten deseń.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
02-06-2016, 01:04 | #1130 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 | Cały wypad Ortega podsumowała jednym, wyjątkowo marudnym mruknięciem, ledwo wydostała się z auta, stając pewnie na własnych nogach. Widok blaszanego stolca pociągu przyniósł częściowe ukojenie... ale i tak kurwica ją brała jak tylko chciała i na wszystkie możliwe sposoby. - Ehhhhhhh... - wyraziła na głos swoje niezadowolenie, odnośnie właśnie skończonej wycieczki, towarzystwa, pogody, Ruin, pełnej wertepów trasy, kundli w bagażniku i własnych ran. Te ostatnie dawały monterce w kość wyjątkowo mocno. Może i nie bolały jakoś specjalnie, lecz i tak czuła... niesmak i rozgoryczenie. Znając jej szczęście psiun, który ją pogryzł, miał na zębiskach Tyfus, Dżumę, AIDS, Koklusz, Syfilis, oraz Świerzb, a ze zwierzęcego cielska na ludzkie przeskoczyły pchły. Mogła też zacząć łysieć. Lub szczekać. Na dwoje babka wróżyła, jak to się kiedyś mawiało. Ortega wręcz czuła jak swędzi ją każdy centymetr kwadratowy skóry, od czubka głowy, aż po koniuszki schowanych w butach paluchów. Potrzebowała kąpieli, czystych ciuchów i flaszki bimbru - wiadomo, że zakażenie wnika w ciało, więc trzeba je odkazić. Zwłaszcza od środka. Tyle dobrego, że poradziła sobie z raną sama, dzięki czemu nie ucierpiała jej duma. Co prawda zajęło to zdecydowanie więcej czasu, a opatrunki ni cholery nie chciały się trzymać na miejscu, lecz dzięki temu mogła z miną kota srającego na puszczy, oddelegować w cholerę pozostałych członków ekipy... no i znalazła wymówkę, by nic nie nosić, dźwigać, czy przesuwać. Siedziała rozwalona na pace ciężarówki, podczas gdy reszta zajmowała się legalną pracą. Wiadomo, że jeśli coś miało być zrobione dobrze, samemu trzeba się o to postarać. Poza tym... jeszcze tego brakowały, by musiała prosić o pomoc Cosmo, albo, w ostatecznej, najczarniejszej alternatywie, Morrisona. Na samą myśl kobiecie zrobiło się niedobrze, a palce zdrowego ramienia odruchowo sięgnęły do pasa, gdzie w kaburze wisiał milczący rewolwer. Co z tego, że nie miał już kul w bębenku? Stojąc pod ścianą i słuchając jak gadatliwy parch uskutecznia swoje bla bla bla bla, zapuszczała tęsknego żurawia w kierunku wagonu z własną kanciapą. Czekała aż szturmowiec skończy pieprzyć, szef kiwnie głową i wreszcie rozejdą się w cholerę. Dni spędzonych z innymi ludźmi i wymagających dużej kooperacji oraz integracji - Sam wręcz ich nie znosiła. Zwłaszcza, gdy do kompletu były to poniedziałki.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena Ostatnio edytowane przez Zombianna : 02-06-2016 o 01:08. |
| |