Angie wyszeptała coś, co przypominało staro aramejski, potem wskazała jedną stronę tunelu.
Zgodnie z ich instynktem, nie była to ta strona, z której dolatywały ich cuchnące wyziewy.
Srebrna nitka zaprowadziła oddział pościgowy w głąb tunelu a potem na górę.
Wylot był ciasny, a kamienie dziwnie wilgotne i ostre, jakby posiadając niezrozumianą wolę, próbowały bronić wejścia lub wyjścia z podziemnego labiryntu.
Godzilla w swej formie bojowej z pewnością by się nie przecisną, Marcus zapewne również miał by problemy, gdyby nie ścieżka, jaką dla nich znalazła demonica. Pierwszy ruszył Godzilla, za nim, lekko wzbijając się w powietrze uniosła się Angie, Marcus osłaniał dziewczynę i podążył za nią.
Na spowitej cieniami ulicy, tak cichej i pustej w tej rzeczywistości trójka rozjemców napotkała ku swemu zdumieniu na młodego Price'a i Chaza.
Powitanie ograniczyło się do skinienia głową, bądź co bądź byli na akcji.
Jednak akcja zdawała dobiegać właśnie ku swemu końcowi. Oboje napotkani oznajmili, że wracają, a rozjemcy mają wracać z nimi.
Angie zawahała się, tłumacząc, że ma trop. Ścieżka prowadziła w głąb umbry, czyli poza penumbrę, w której obecnie się znajdowali.
Nie zmieniło to jednak wiele, wreszcie Angie dała za wygraną. - Niech będzie, wracamy. |