Rolf cieszył się na tą podróż. Lubił otoczenie tutejszych lasów. Koiły umysł i wyciszały po atrakcjach, których zaznał w mieście czy okolicznych wioskach.
Kiedy znalazł ślady w niecce ziemnej trochę się strapił. *Czyżby zwierzoludzie?* Pomyślał. Miał nadzieję, że nie będzie musiał krzyżować z tym czymś własnych szlaków. Chociaż coś mu mówiło, że nie raz się to wydarzy.
Wreszcie na końcu drogi pokazała się wioska uśmiechnął się. - No i dotarliśmy.- Pamiętał ją i znał większość mieszkańców. Nie raz gościł u nich i dostarczał dziczyzny.
Teraz wchodząc między chaty coś zaczęło go niepokoić. Żadnych mieszkańców. Drzwi pootwierane. *Coś tu nie gra!* Pilnie rozglądał się po okolicy. Niklaus jako pierwszy znalazł się w chatach i po chwili przeskakiwał z jednej do drugiej z coraz bardziej kwaśną miną. - Chodźmy do młyna. Wioska chyba wyludniona. Może zostawili trochę mąki.- Kiwnął na pozostałych i ruszył żwawym krokiem rozglądając się wokół licząc, że kogoś jednak dostrzeże z mieszkańców.
Rolf schylił się przy śladach na błocie i zaczął badać. Zatrzymał towarzyszy wyciągniętą ręką by nie weszli mu w trop.
Ślady były dość wyraźne dla wprawionego oka Rolfa i po chwili udał się tropem za młyn. Za winklem były otwarte tylne drzwiczki a ślady prowadziły do środka. - Sprawdzę co tam jest w środku. Pilnuj przyjacielu tyłów jeśli możesz.- Zwrócił się do Rubusa, który jako jedyny został przy nim. Wziął jedną ze strzał i nałożył na cięciwę łuku i z napiętą, gotową bronią ostrożnie zajrzał za otwarte drzwiczki.
Za młyna usłyszał pogwizdywanie i trochę go to zdeprymowało bo właśnie potrzebował ciszy. |