Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2016, 11:05   #47
Yuan
 
Yuan's Avatar
 
Reputacja: 1 Yuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie coś
Roley zerknął na wychodzące parkę i westchnął ciężko. - Pewnie, kurwa, idźcie się przewietrzyć, to na pewno pomoże - syknął wkurzony pod nosem. Z pewnego rodzaju zrezygnowaniem rozejrzał się po pieczarze. Napalony i niezrównoważony Xaaz, naburmuszona Lily i skulone w kącie małe wilczki nieśmiało spoglądające i skradające się w stronę swej zmarłej matki. Chociaż to towarzystwo wilków chyba najbardziej by mu teraz odpowiadało nie wydawało się, żeby miały jakiś pomysł na rozwiązanie ich sytuacji, więc powoli podszedł do Lily.

Lily… - zaczął powoli siląc się na łagodny ton i obserwując jej reakcję - wiem, że wiele poświęciłaś żeby nam pomóc, mimo, że nie miałaś jakiś szczególnych powodów, żeby to robić, to wszystko jest po prostu… trochę dziwne. - zrobił krótką pauzę - Planujemy… planowaliśmy uciekać do Uthemere w nadziei zdjęcia klątwy i uzyskania pomocy, ty też chciałaś uciekać, pytanie brzmi czy to w ogóle ma sens? Jesteś miejscowa, wiesz jak tu sprawy wyglądają, czy w Uthemere ktoś nam pomoże, czy raczej wyśle nas do diabła, albo co gorsza sprzeda kapłanom? Mówiłaś też, że takie znamiona już wcześniej przynosili uczestnicy łowów, czy wtedy też były to łowy nieudane? Wiem, że możesz nie znać odpowiedzi na te pytania, ale może chociaż wiesz, gdzie ich szukać? - spojrzał na nią wyczekująco.

Dziewczyna powoli przekręciła głowę w jego kierunku, odrywając się od skrobania palcem po ścianie, co było jej główny zajęciem przez ostatnie kilkanaście minut.
- Uthmere, nie Uthemere, widać, żeś nietutejszy… Ja co prawda myślałam, że wypłynę gdzieś daleko, żeby zacząć nowe życie. Ale wy… nie wiem. Powinniście spróbować szczęścia w Domu Cieni. Wyznawcy Maska lubują się w tajemnicach.
- Zdecydowanie nie tutejszy… - odpowiedział łowca - wiele bym dał, żeby móc znaleźć się tam, gdzie byłem jeszcze parę tygodni temu - dodał zamyślony

Lily wróciła do pisania na ścianie. Roley zauważył, że ziemia pokryła się wieloma liniami nieznanych mu znaków. Nachylił się, by się im przyjrzeć, ale jedyne, co zrozumiał, to lekki uśmiech Lily.
- To melodia mojej nowej ballady. - zaczęła- Będzie opowiadać historię Wielkich Łowów, o bohaterach, zabitych i tych ściganych przez złych fanatyków. Nie mam papieru, a tak może choć trochę mi się utrwali w głowie zanim na dobre uciekniemy.
- Widzę, że nie tracisz czasu nawet w obliczu śmierci - Roley uśmiechnął się lekko - Niech będzie i Dom Cieni, chociaż niestety, to, że ktoś lubuje się w tajemnicach zwykle nie oznacza, że chce się nimi dzielić… Ale jest to jakiś punkt zaczepienia. Pora się zbierać, minęło już chyba wystarczająco czasu - dodał po chwili - Zabierasz się póki co z nami?
- Do portu pewnikiem... - odpowiedziała nieco nieobecna -Potem zależy od humoru Tymory. Teraz poczekajmy na tamtą dwójkę niecierpliwców. Jeśli wrócą z Osbornem czy jak mu tam i tym pierwszym co zniknął, razem ruszymy dalej. Jeśli nie… wolę na razie o tym nie myśleć...

Łowca skinął głową i usiadł pod ścianą zostawiając harfistkę z jej muzyką. Dom Cieni... Ucieczka z objęć jednego nieprzewidywalnego boga w ręce drugiego nie napawała go optymizmem, ale dawała jakąś nikłą nadzieję. Czuł, że traci na to wszystko siły, ale drewniana figurka sowy uwierała go w pierś i przypominała, że musi dać radę. Szkoda tylko, że pieniądze, które go tu przygnały wydawały się teraz raczej słabo osiągalne. Cóż... musi wymyślić jakiś inny sposób na ich zdobycie, bez pełnej sakiewki nie ma dokąd wracać...
 

Ostatnio edytowane przez Yuan : 02-06-2016 o 11:07.
Yuan jest offline