Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2016, 20:51   #43
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Przebudzeni wyszli ze starcia ze sporymi ranami i choć początkowo zdawało się, że dzięki Rolandowi do potyczki w ogóle nie dojdzie, jeden z mutantów za nic miał sobie jego próby przekonywania do ugody i rzucił się z wielkimi pokładami agresji na Shade’a. Mimo zdobycia przewagi poprzez zaatakowanie jako pierwszy, mutant został szybko zrównany z ziemią, tak twardą i wysuszoną, że dało się słyszeć gruchnięcie łamanej kości. Dwójka mutantów była wstrząśnięta tym widokiem, najwyraźniej mimo degradacji ośrodka układu nerwowego i wielu deformacji fizycznych, znali się bardzo długo i wiele wspólnie przeszli… Być może kiedyś, wyglądali tak samo jak nasi podróżnicy?
Walka nie trwała długo, a mimo to pozostawiła po sobie wiele ran i okaleczeń. Bazylia została tak mocno poturbowana, że natychmiast po otrzymaniu obrażeń straciła przytomność. Łowca, choć wiele krwi utracił, jakoś trzymał się na nogach, zaś Roland był na skraju wyczerpania. Jedynie Rognir nie stracił sił i energii, więc był zdolny do dalszej wspinaczki, a raczej podróży po ścieżce w górę, która to stopniowo zaczęła się zwężać.

Półork pomagał Bazylii dając jej pomocne ramię. Szli tuż za Shadem i Rolandem, którzy próbowali znaleźć jakieś dobre miejsce na nocleg, które zminimalizowałoby nocne niebezpieczeństwo. Wiedźmiarz jednak był na tyle wyczerpany, że ledwo uniósł głowę, aby się rozejrzeć, a co rusz potykał się o wystające kamienie. Jedynie szybka reakcja Łowcy uratowała go przed upadkiem. Mężczyzna sam, nie licząc na pomoc słaniającego się Rolanda, postanowił znaleźć schronienie. Badał każdy centymetr skalny i rozglądał się uważnie. Lawa, która płynęła daleko pod nimi, rzucała nikłe, pomarańczowe światło, zaś świecący jasną poświatą księżyc oraz znajdujący się obok niego drugi podobny, acz mniejszy, dodawały więcej białego światła, przez co skupiając się, można już było coś dojrzeć. Gdy Przebudzeni dotarli do samego końca ścieżki i ostatnią drogą okazała się wspinaczka, zrezygnowali z dalszych poszukiwań. Spanie nad samą przepaścią byłoby najgłupszym pomysłem, dlatego też cofnęli się kilka metrów, gdzie droga była nieco szersza i wtedy też Shade spostrzegł tajemnicze, błękitne światło, które dawało swój blask zaledwie trzy metry nad nimi, we wnętrzu ściany skalnej.
- To jakaś jaskinia - stwierdziła Johanna mrużąc oczy i wpatrując się w niebieską poświatę. Rognir nawet nie czekał dłużej, po prostu wyjął znalezioną wcześniej linę, przymocował do jednego jej końca kotwiczkę i z rozmachem wrzucił w otwór jaskini. Pociągnął ku sobie, aby sprawdzić czy mocno zakotwiczyła, po czym wspiął się szybko, a następnie pomógł wejść tym, którzy ze względu na rany nie daliby sami rady. Teren do wspinaczki nie był trudny, w dodatku sam otwór w skale był wystarczająco nisko, aby móc wejść do niego jedynie z pomocą drugiej osoby, która pomogłaby poprzez podsadzenie.
Jaskinia sama w sobie nie była zbyt duża. Oczywiście cała piątka na ścisk by się zmieściła no i samo miejsce wydawało się być bezpieczne. Z niego mieli widok na całą drogę, którą już zdążyli przebyć, jednak w ciemności nocy nie daliby rady dojrzeć oddalonego o wiele kilometrów lasu. W odkrytej jamie znaleźli też wodę, to ona odbijała się od pokrytymi solą ścian i dawała ten lekki poblask. Woda była przejrzysta, mocno błękitna, osadzona w okrągłym i głębokim otworze. Sprawiał on wrażenie jakby w pewnym momencie swej głębokości zakręcał w poziomie i prowadził dalej. Wszyscy byli wyczerpani, głodni i spragnieni, a na domiar złego, niektórzy i mocno okaleczni. Rana Rolanda wciąż piekła i szczypała, momentami czuł niesamowity swąd, jednak każda próba drapania kończyła się większym bólem.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline