Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2016, 22:07   #48
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
Xaazz siedział oparty o sklepienie jaskini ciskając kamykami w przeciwległy kąt. Czuł się potwornie zmęczony, jednak niebezpieczeństwo czychające na jego żywot sprawiło, że nie kwapił się do drzemki. Fragmenty świadomości mężczyzny bujały wewnętrznymi emocjami w pewien psychotyczny sposób, raz chęcią poderznięcia i zgwałcenia najlepiej całej tej kompanii, by potem zamienić się w skurcze, dygotanie i roztrzęsienie sprawiające, iż był bezbronny niczym niemowlak. Wspominając to, co zaszło przed chwilą nie był w stanie zrozumieć w jaki sposób posiadł aż tyle mocy by niemal dwukrotnie przewyższyć swój limit i skorzystać z tak szerokiej gamy czarów. Być może sprawiła to adrenalina lub rozwijała się nim nowa moc, jakiej dotychczas nie znał. Patrząc na tulącą się elfkę do tego niedorajdy kipiał z zazdrości, bowiem cholernie chciało mu się chędożyć. Patrzył lubieżnie to na nią, to na Lily, a gniew w jego sercu kwitł w najlepsze. Był jednak zbyt słaby, aby zmusić całą tą zgraję do posłuszeństwa. Przeklinał fakt, że wśród otaczających go osób nie znalazła się pokrewna mu dusza, z którą dzięki swej perswazji spełniłby swe zachcianki i napchał kabzę jak uważał martwym już ścierwem. Rozejrzał się znów chciwym wzrokiem, by chwile potem doświadczyć piekielnego bólu poparzonych dłoni i zagryźć jęzor.

Przysłuchawszy się rozmowie Roley’a z Lily zazgrzytał zębami. Miał już kiedyś do czynienia z łotrzykami i dobrze wiedział, że nie można im ufać. Prędzej uciąłby sobie rękę niźli znów miał pracować na ich usługach. Na szczęście szalony bóg Cyric obdarzył go jeszcze większym sprytem, więc może uda mu się ich wychędożyć. Rżnąć się… ta potrzeba wciąż powracała, lecz niestety sakwa po ostatniej wizycie w przybytku zrobiła się stanowczo za lekka. Szkoda, że nie miał z kim tu robić interesów, za spełnienie marzeń tej harfiarki, sprzedając ją w niewole jakiemuś kapitanowi dostałby niemałą sumkę.

Oblizał się długim językiem po spierzchłych ustach wpatrując się penetrującym wzrokiem w słodką buźkę Lily. Żałował teraz, że od początku nie oszukiwał tej gromady udając podobnego do Roleya mięczaka, być może wtedy mógłby ją zwieść. W lesie był jednak zbyt słaby i zbyt pijany, żeby obmyślić tak daleko idący plan, a właściwie w ogóle nie spodziewał się, iż będzie zmuszony przebywać w tym towarzystwie nazbyt długo. Dobrze, że nie zorientowali się, kiedy chciał przypalić Osberna, lecz przez rozległy konar potknął się i trafił w drzewo. Zehirl’y także nie miał zamiaru ratować.

- Pieprzona elfia kurwa – szepnął w myślach, gdy ta opuszczała jaskinie.
 
Libertine jest offline