Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2016, 10:55   #265
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
W końcu udało im się dotrzeć do celu! Po ostatniej przygodzie z sowoniedźwiedziem, Colin powoli zaczął wątpić, czy w ogóle dożyją przyjazdu do Beregostu, ale gdy tylko zobaczył miasto na horyzoncie na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech i, szczerze powiedziawszy, mocno mu ulżyło.

Gdy tylko przekroczyli bramę miasta, Colin wdrapał się na drewnianą skrzynię, która stała na wozie, na którym jechał. Chciał dokładnie widzieć wszystko. Beregost był dokładnie taki, jaki sobie wyobrażał. Wielkie budynki, wszędzie pełno ludzi. Handlarze krzyczący na siebie przy swoich straganach, a przy okazji próbujący zachęcić jak największą ilość osób do kupna ich dóbr. Życie wyglądało tu zupełnie inaczej niż w Orilionie i to Colinowi podobało się najbardziej.

Kiedy przejeżdżali obok budynku, który miał przy swoim wejściu czerwone latarnie, młody łotrzyk był strasznie ciekaw, cóż to za miejsce. Kiedy spojrzał w górę, zobaczył kobiety wychylające się przez okna i zachęcające swoimi walorami do wejścia do środka. Colin od razu spuścił wzrok i poczuł jak czerwieni się na policzkach. Cóż, takie były uroki dużego miasta.

W końcu nadszedł czas pożegnań. Colinowi zrobiło się smutno, gdy okazało się, że Nagietek opuszcza ich drużynę. Łotrzyk zawsze uważał, że z niziołkiem dogadywał się najlepiej i przecież mieli wspólne plany na podbój świata. Nie pomogło niestety przekonywanie Nagietka, żeby został, niziołek był uparty jak zwykle i nie dał się przekonać. Uścisnęli się serdecznie i każdy ruszył w swoją stronę.

Mieli kilka spraw do załatwienia w Beregoście. Po pierwsze trzeba było zająć się złodziejką, a po drugie znaleźć jakiś transport do Candlekeep, inaczej nie będą w stanie przedostać się tam ze wszystkimi klamotami archeologa.

Los nie uśmiechał się do nich zbyt mocno podczas podróży, ale tym razem rzeczywiście im sprzyjał. Pojawiła się młoda i bardzo ładna dziewczyna. Gdy tylko Lilius skończył swoją przemowę, Colin szybko stanął przed nim i wyciągnął do dziewczyny rękę.
- Jestem Colin, bogowie zapewne nie mieli z tym nic wspólnego, ale i tak bardzo miło mi cię poznać, pewnie, że potrzebujemy transportu i bardzo, bardzo nam się teraz przydasz – mówił bardzo szybko, jakby lekko stresował się rozmową z Orianną. Po chwili doszło do niego, że lekko się ośmiesza. Teraz nadeszła pora, żeby trochę zaimponować dziewczynie. Stanął przed wszystkimi i dumnie wypiął pierś do przodu.
- A więc dobrze, złodziejka powinna trafić do aresztu, może dostaniemy za nią jakąś nagrodę – powiedział udawanym poważnym tonem, po czym odwrócił się jeszcze raz do dziewczyny.
- Mam tu coś nawet dla ciebie – uśmiechnął się do niej i sięgnął do swojej torby.

Uśmiech szybko zniknął z jego twarzy, gdy zobaczył list do Yovany, który cały czas trzymał w torbie. Jak mógł o tym wszystkim zapomnieć? Wszystko przez emocje, jakie wiązały się z całym tym wielkomiejskim zgiełkiem.
- Przepraszam, muszę jeszcze coś zrobić – powiedział do Orianny i odwrócił się do towarzyszy. – Muszę znaleźć tą Yovanę i przekazać jej list oraz to, co się stało z jej rodziną… Pomoże mi ktoś w szukaniu jej?
 

Ostatnio edytowane przez Morfik : 03-06-2016 o 12:07.
Morfik jest offline