- Chass. Chass Constantine - odwzajemnił się blondyn ignorując póki co zalążek kłopotów Wróbla. - Cieszy mnie, że nie pozabijamy się od razu. - dodał z uśmiechem, choć nie miał jeszcze deklaracji pozostałej przy stoliku trójki.
Zgasił papierosa i spokojnie czekał na jedzenie. - Ja bym zaczął od rabusiów. Są relatywnie najłatwiejszym celem, nie narażamy się nikomu, a dodatkowo możemy zyskać potencjalne kontakty w samym mieście. Co o tym sądzicie? |