„Smoki”, „Złoci” i „Srebrni” wystrzelili w spowolnionych magicznymi pajączkami wojowników orków, zabijając kolejnych dwóch. Zostali oni naszpikowani dziesięcioma pociskami. Leila ładowała pistolet. Krossar wymierzył z pistoletu w wodza, lecz wystrzał nie nastąpił. Proch spłoną z nikłym sykiem na panewce.
Edward ustawił kolejną strefę pokrytą pajączkami dokładnie pod nogami gotujących się do przebycia poprzednich, odcinając w ten sposób drogę odwrotu wodzowi orków. Wojowników ogarnęła również chmura dymu towarzysząca wszelkim czarom przywołania w wykonaniu Edwarda.
Po magicznych pociskach Couryna, wódz orków zachwiał się, to wykorzystała Lea przewracając go zakrzywionym ostrzem gizarmy i zadając cios w plecy leżącemu.
Wódz jednak nie był jeszcze martwy, próbował się podnieść. Cztery ciosy krótkich mieczy zbrojnych Sune, stojących w formacji, definitywnie zakończyły jego życie. Z gardeł zbrojnych wydarł się okrzyk radości.
Z rąk maga pokładowego wytrysnął wachlarz różnokolorowych światełek powalając czterech z próbujących przejść teren pokryty pajączkami.
W tym czasie jeden z kapłanów modlił się o zgubę wrogów, drugi zaś kontrował czar orczego szamana.
Sytuacja nie mogła być lepsza, tak przynajmniej mogło się wszystkim wydawać. Wtedy Beshba zaśmiała się drwiąc z wysiłków członków wyprawy.
Mur z dymu nie jest faktycznym murem i działa jedynie odstraszająco, równocześnie zasłaniając widok. Gdy wszystko szło już pomyślnie, przez dym przedarło się dwóch jeźdźców złowieszczych wilków. Szczęki potwora zawarły się na brzuchu jednego z zbrojnych wyrywając flaki. Pęd złowieszczego wilka rozciągnął je na kilka metrów. Drugi wierzchowiec oderwał głowę zbrojnej Sune. Dosiadający swych potwornych wierzchowców orkowie swymi szablami zasiekli dziesiętnika. W powstałą wyrwę w murze tarczy prawej flanki wpadło pięciu wojowników orków. Pozostali z muru zbrojni próbowali utrzymać formację chociaż byli podzieleni. Dwójka zbrojnych była spychana na skrzydło lewej flanki, trzech było spychanych na płonącą jurtę.
Imoen, Cyntia i Agata Burza były ustawione w dobrym miejscu, wypaliły w potwory i ich jeźdźców. Salwa z ich garłaczy poszatkowała ciała martwych zbrojnych, poraniła złowieszcze wilki, zdmuchnęła jednego z jeźdźców i poraniła drugiego. Kobiety szybko wycofały się po oddaniu strzału z garłaczy.