Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2016, 19:29   #267
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Kapkę się nudził na wozie. Majdał nogami i wgapiał się w uciekający zza kół żwir. Ale było mu to potrzebne - zregenerować siły, dać ciału odpocząć.
Gapił się więc tępo przed siebie i co jakiś czas drapał po jajkach.

Beregost go jakoś nie zachwycił. Bród, smród, rozwrzeszczane bachory, naganiacze i dziwki. Już wolał Nashkel, chociaż byli w nim przelotem - to jednak uroku miasteczka dostarczającego żelaza na całe wybrzeże, krasnolud nie mógł nie dostrzec w ten specyficzny sposób właściwy tylko jego rasie.
- eh, taka moja shebs - burknął schodząc z wozu i odbierając zapłatę za zlecenie. Skinął zleceniodawcy i dodał:
- Ja się zajmę tą suczą i przy okazji powiem strażnikom o SowoMisiu na trakcie przed Nashkel - niech wieść się niesie
Wgramolił się na wóz i bez zbędnych ceregieli szarpnął dziewczynę za więzy. Bandytka opierała się, widać że nie spieszno jej było do tutejszej celi. Kładła się, zapierała, była jednak słabsza od górala. Zwlókł ją na ziemie i warknął:
-Bedziesz szła sama czy mam Cię ciągnąc całą drogę? - ustąpiła. Wrócili się w stronę bramy by złapać jakiś strażników.

Gdy wrócił do drużyny plan wynajmu transportu był już gotowy. Nikt nie pytał o bandytkę - bo i po co - a Kord nie miał zamiaru się wywnętrzać jak to oddał dziewczynę pewnemu spasionemu kapitanowi który spoglądał lubieżnie na jej giezło. Bloodhand splunął na tą samą myśl ile kobieta przejdzie zanim ukarzą ją zgodnie z literą tutejszego prawa.
Ale co miał robić. Przecież nie będzie się wstawiał, ani tym bardziej ratował suki która chciała go zabić.

Poszli więc.

Poszukiwania transportu spełzły na niczym. Drużyna nie chciała łatwo oddać całego zarobku na konia i wóz więc krasnolud zaczynał się irytować. Z pomocą przyszła im piękna nieznajoma...
- Fierfek znowu, zobaczyli kiece i lecą jak szczeniaki do suki z rują - burknął pod nosem obserwując Liliusa i Collina łaszących się do piegowatej chudziny.

- Jo tam - sarknął w odpowiedzi na jedno z pytań dziewczyny -nie wierzam w żadne przeznaczenie. Ani w zbiegi okoliczności gwoli ścisłości. Coś prędka jesteś obcych podwozić. Nie bojasz się, że cie kto zgwałci na trakcie? Czy może tak piknie rzezasz mieszki że już wisz jak nas wywieźć w pole, okraść i puścić w samych onucach? - Orianna przyjrzała się krzepkiemu góralowi - ubrany w skórzany kaftan, w kraciastej spódnicy i mocnych podróżnych buciorach - rudobrody wyglądał dość komicznie. Jednak wykrzywiona w grymasie gniewu twarz i wytatuowane na czerwono dłonie spoczywające na trzonku topora jakoś jednoznacznie dawały znać by w tym momencie nie śmiać się z wkurzonego Krasnala.

-Dobra tam, róbta co chceta, ja ida z Coollinem szukać tej Wanny czy jak jej tam było i oddać jej rzeczy z traktu.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline