| Wkrótce drzwi otworzyły się z głośnym trzaskiem. Do jej komnaty wszedł Aeron. Jego srebrne włosy zdawały się w zupełnym nieładzie, a biała koszula była mokra i do połowy rozpięta, ukazując umięśniony, zroszony deszczem tors. Uśmiechał się zawadiacko, a na policzkach miał rumieńce wskazujące na wypite wcześniej kielichy wina. Vaella jeszcze nie potrafiła określić, jak bardzo jest pijany, jednak bez wątpienia świętował swoje zwycięstwo i otrzymanie tytułu generała. Wyglądał bardzo przystojnie, ale Vaella postanowiła tego nie zauważać. W końcu liczyło się piękno wewnętrzne, a Aeron tego w ogóle nie posiadał.
Draco Bariar gestem zaprosił swoich towarzyszy do środka… czy raczej towarzyszki. Sześć pięknych, czarnoskórych kobiet o pełnych, niczym nie zakrytych kształtach. Pozłacane łańcuchy oplatały ich szyje, a kajdany nadgarstki i kostki… Ekskluzywne, drogie niewolnice dla przyjemności. Uśmiechały się i śmiały, jak gdyby przebywanie w komnacie Vaelli było najlepszą rzeczą, jakie je w życiu spotkała. Jedna z nich trzymała mandolinę - bardzo podobną do tej, którą dzierżyła w rękach młoda pani Bariar - i grała szybką, dźwięczną melodię. Druga akompaniowała jej na flecie.
- Jak tu smutno i pusto - Aeron rozejrzał się po pokoju. - Mówią, że sypialnia kobiety odzwierciedla jej życie uczuciowe i seksualne - westchnął. - Przez to jest jeszcze smutniej - dodał ciszej, jakby do siebie, po czym obrócił się do jednej z towarzyszek. - Wina dajcie! Jakiegoś mocnego. Dla wszystkich!
Ściągnął sandały, po czym przeszedł się po dywanie, który Vaella sprowadziła z domu. Bardzo go lubiła. Był drogi, puszysty oraz miękki w dotyku. Aeron wycierał o niego swoje mokre, brudne, wielkie stopy. Trudno było nie wziąć tego do siebie osobiście. Uniosła prędko głowę, chcąc wwiercić w niego wymowne spojrzenie, kiedy w tym samym momencie bękart schylił się, by ją pocałować. W rezultacie ich głowy zderzyły się w kolizji, powodując obopólny ból.
- Tak, chyba właśnie tak wyobrażałem sobie nasz pierwszy pocałunek - Aeron rozmasował szczękę, odwracając się i odchodząc w kierunku kielicha z winem, który przyniosła służąca.
- Proszę pozwolić, ja pana pocałuje - rzekła jedna z niewolnic uwodzicielsko, wtulając się do bękarta.
- Czy to będzie twój pierwszy pocałunek?
- Pierwszy, a nawet ostatni, jeśli tylko pan zechce - odparła.
- Przecież już wcześniej całowałaś pana - inna zazdrośnie się wtrąciła. - Moja kolej teraz.
- Moje usta są najsłodsze! - odparła inna.
Mandolina i flet zaczęły wygrywać inną melodię. Kobiety śpiewały tak głośno, jak gdyby chciały zagłuszyć burzę.
- GRZMOTY, PIORUNY, DZIEWICA CZEKAŁA
NA SWEGO MĘŻA, TAK BARDZO SIĘ BAŁA
ŻE JEJ DWIE PIERSI, NA OGÓŁ NIEWINNE
ZASZŁY RUMIEŃCEM, SPALIŁY SIĘ WSTYDEM!
Wybuchły śmiechem.
Vaella nie ważyła się spoglądać w dół na dekolt, ale miała nadzieję, że nie śpiewają o niej. Bezwiednie chwyciła kielich wina, który otrzymała. Krwawnik i Piwonia zgodnie z poleceniem przyniosły chyba całą beczułkę wina, strachliwie wpatrując się w luksusowe niewolnice. Prędko umknęły, nawet nie patrząc Vaelli w oczy.
- GRZMOTY, PIORUNY, DZIEWICA CZEKAŁA
AŻ PRZYJDZIE CHWILA, GDY JEJ MĄŻ JAK SKAŁA
BĘDZIE W DOTYKU, TAM NIŻEJ POD BRZUCHEM
I JĄ PRZYGNIECIE, LECZ CIAŁEM, NIE DUCHEM!
Wybuchły śmiechem.
Aeron w tym czasie przyszedł z czterema pozłacanymi kajdanami i łańcuchem. Vaella wpierw spojrzała na nie bezrozumnie, gdy wnet zrozumiała, że są one dla niej! Bękart chciał ją zakuć jak niewolnicę… jeżeli nie będzie posłuszna. A może i nawet, jeśli będzie.
- GRZMOTY, PIORUNY, DZIEWICA CZEKAŁA
BO JAK TO BĘDZIE? PRZECIEŻ NIE WIEDZIAŁA!
CZY SIĘ SPODOBA? CZY RZECZ TO PRZYJEMNA?
JEST CORAZ BLIŻEJ, UCIECZKA DAREMNA!
I znów wybuchły śmiechem. |