Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-06-2016, 22:05   #31
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Vaella znów przebywała w Świątyni Pierwszego Ognia. Znajomy półmrok, wonne kadzidła, okrągłe balkony otaczające cały obwód ogromnej sali. Tym razem jednak nie znajdowała się na nich. Szła miękkim, aksamitnym dywanem w kierunku ołtarza, na którym czekało jej dziecko. Trzymała w prawej ręce nóż, a w lewej smocze jajo. Spoglądała w oczy Szkarłatnej Dziewicy, po której życie za chwile miała sięgnąć. Każdy krok przybliżał ją ku zostania morderczynią. Po to, aby jej dziecko mogło posiąść smoka i najróżniejsze rodzaje siły, jakie się z tym wiążą.

Znów spojrzała na balkony. Tym razem nie były zapełnione tłumem, wręcz przeciwnie - świeciły pustki. Musiała zmrużyć oczy, by zauważyć kolorystycznie zlewającą się z otoczeniem sylwetkę Wielkiego Kapłana. Stał nieruchomo w cieniach i w pierwszej chwili można było go pomylić z kolejną kolumną.

- Tylko śmierć okupi życie! Tylko śmierć okupi życie! Tylko śmierć okupi życie! - chór cieni zajął swoje miejsce, wyśpiewując coraz głośniej i głośniej przeraźliwą pieśń. Wwiercała się w mózg i uszy... tak bardzo, że aż zdołała obudzić młodą panią Bariar.

Vaella usiadła na łożu. Burza wciąż szalała za oknem; grzmoty i błyskawice mieszały się z sobą w tańcu. Oddychała prędko i płytko, próbując przypomnieć sobie, że jest bezpieczna, nic jej nie grozi i jest sama. Zapaliła świeczkę przy nakastliku i chwyciła mandolinę otrzymaną od ojca. Zaczęła na niej cichutko grać. Rozbrzmiało jedynie kilka taktów, gdy ujrzała poblask dochodzący zza wąskiej kratki u dołu drzwi; także usłyszała śmiechy i gromkie głosy, wśród których rozpoznała swojego męża. Odgłosy zdawały się coraz głośniejsze i głośniejsze... przybliżały się w kierunku jej komnaty.

Czyżby draco Bariar jednak zdecydował się spełnić swoją obietnicę i pojąć młodą żonę w objęcia? Tylko jeżeli tak było... to po co prowadził ze sobą towarzystwo?
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 02-06-2016 o 22:08.
Ombrose jest offline  
Stary 04-06-2016, 17:14   #32
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Co ten bękart sobie wyobrażał? Jeśli spróbuje się do niej dobierać przy towarzystwie, nie tylko upokorzy ją, ale też siebie. Niemożliwe żeby był tak głupi.

Vaella rozejrzała się wokoło i szybko złapała wierzchnią suknię, w której zwykła jeść śniadanie, czekając na poranną kąpiel. Nie była ona zbyt elegancka, ale szybka do założenia. Jeszcze tylko zerknąć w zwierciadło i uładzić rozpuszczone włosy... Nie było sensu próbować ich wiązać - głosy rozbrzmiewały już na najwyższym piętrze wieży.

Kobieta usiadła na łożu, twarzą do drzwi. Znów schwyciła mandolinę i jakby nigdy nic zaczęła brzdąkać na strunach, rozładowując w ten sposób i czekając na rozwój sytuacji.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 04-06-2016, 21:40   #33
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Wkrótce drzwi otworzyły się z głośnym trzaskiem. Do jej komnaty wszedł Aeron. Jego srebrne włosy zdawały się w zupełnym nieładzie, a biała koszula była mokra i do połowy rozpięta, ukazując umięśniony, zroszony deszczem tors. Uśmiechał się zawadiacko, a na policzkach miał rumieńce wskazujące na wypite wcześniej kielichy wina. Vaella jeszcze nie potrafiła określić, jak bardzo jest pijany, jednak bez wątpienia świętował swoje zwycięstwo i otrzymanie tytułu generała. Wyglądał bardzo przystojnie, ale Vaella postanowiła tego nie zauważać. W końcu liczyło się piękno wewnętrzne, a Aeron tego w ogóle nie posiadał.

Draco Bariar gestem zaprosił swoich towarzyszy do środka… czy raczej towarzyszki. Sześć pięknych, czarnoskórych kobiet o pełnych, niczym nie zakrytych kształtach. Pozłacane łańcuchy oplatały ich szyje, a kajdany nadgarstki i kostki… Ekskluzywne, drogie niewolnice dla przyjemności. Uśmiechały się i śmiały, jak gdyby przebywanie w komnacie Vaelli było najlepszą rzeczą, jakie je w życiu spotkała. Jedna z nich trzymała mandolinę - bardzo podobną do tej, którą dzierżyła w rękach młoda pani Bariar - i grała szybką, dźwięczną melodię. Druga akompaniowała jej na flecie.

- Jak tu smutno i pusto - Aeron rozejrzał się po pokoju. - Mówią, że sypialnia kobiety odzwierciedla jej życie uczuciowe i seksualne - westchnął. - Przez to jest jeszcze smutniej - dodał ciszej, jakby do siebie, po czym obrócił się do jednej z towarzyszek. - Wina dajcie! Jakiegoś mocnego. Dla wszystkich!

Ściągnął sandały, po czym przeszedł się po dywanie, który Vaella sprowadziła z domu. Bardzo go lubiła. Był drogi, puszysty oraz miękki w dotyku. Aeron wycierał o niego swoje mokre, brudne, wielkie stopy. Trudno było nie wziąć tego do siebie osobiście. Uniosła prędko głowę, chcąc wwiercić w niego wymowne spojrzenie, kiedy w tym samym momencie bękart schylił się, by ją pocałować. W rezultacie ich głowy zderzyły się w kolizji, powodując obopólny ból.
- Tak, chyba właśnie tak wyobrażałem sobie nasz pierwszy pocałunek - Aeron rozmasował szczękę, odwracając się i odchodząc w kierunku kielicha z winem, który przyniosła służąca.

- Proszę pozwolić, ja pana pocałuje - rzekła jedna z niewolnic uwodzicielsko, wtulając się do bękarta.
- Czy to będzie twój pierwszy pocałunek?
- Pierwszy, a nawet ostatni, jeśli tylko pan zechce - odparła.
- Przecież już wcześniej całowałaś pana - inna zazdrośnie się wtrąciła. - Moja kolej teraz.
- Moje usta są najsłodsze! - odparła inna.

Mandolina i flet zaczęły wygrywać inną melodię. Kobiety śpiewały tak głośno, jak gdyby chciały zagłuszyć burzę.
- GRZMOTY, PIORUNY, DZIEWICA CZEKAŁA
NA SWEGO MĘŻA, TAK BARDZO SIĘ BAŁA
ŻE JEJ DWIE PIERSI, NA OGÓŁ NIEWINNE
ZASZŁY RUMIEŃCEM, SPALIŁY SIĘ WSTYDEM!
Wybuchły śmiechem.

Vaella nie ważyła się spoglądać w dół na dekolt, ale miała nadzieję, że nie śpiewają o niej. Bezwiednie chwyciła kielich wina, który otrzymała. Krwawnik i Piwonia zgodnie z poleceniem przyniosły chyba całą beczułkę wina, strachliwie wpatrując się w luksusowe niewolnice. Prędko umknęły, nawet nie patrząc Vaelli w oczy.

- GRZMOTY, PIORUNY, DZIEWICA CZEKAŁA
AŻ PRZYJDZIE CHWILA, GDY JEJ MĄŻ JAK SKAŁA
BĘDZIE W DOTYKU, TAM NIŻEJ POD BRZUCHEM
I JĄ PRZYGNIECIE, LECZ CIAŁEM, NIE DUCHEM!
Wybuchły śmiechem.

Aeron w tym czasie przyszedł z czterema pozłacanymi kajdanami i łańcuchem. Vaella wpierw spojrzała na nie bezrozumnie, gdy wnet zrozumiała, że są one dla niej! Bękart chciał ją zakuć jak niewolnicę… jeżeli nie będzie posłuszna. A może i nawet, jeśli będzie.

- GRZMOTY, PIORUNY, DZIEWICA CZEKAŁA
BO JAK TO BĘDZIE? PRZECIEŻ NIE WIEDZIAŁA!
CZY SIĘ SPODOBA? CZY RZECZ TO PRZYJEMNA?
JEST CORAZ BLIŻEJ, UCIECZKA DAREMNA!
I znów wybuchły śmiechem.
 
Ombrose jest offline  
Stary 06-06-2016, 11:00   #34
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
To wszystko bolało. Potwornie bolało. Wiedziała, że nie kocha męża, że jest karierowiczem, ale że jest aż takim dupkiem? Nie przypuszczała.

Im większy jednak ból rozdzierał jej serce, tym twardsza stawała się skorupa. Vaella siedziała na swoim łożu z wyprostowanymi plecami. Dłonie trzymała na instrumencie. Była spokojna. Nawet jej wzrok nie ciskał już gromów.

- Panie mężu, dziś stanęłam obok ciebie. - słowa wymawiała powoli, wyraźnie, samym tonem zapewniając sobie uwagę niechcianych gości - Dziś powstał między nami zarodek planu, który może nie uczyni z nas kochających małżonków, ale da nam obopólne korzyści i uczyni z nas sojuszników zamiast wrogów. A Ty chcesz to zniszczyć? Upokorzyć mnie dla własnej satysfakcji? Czy oto chodzi?
Aeron spojrzał na nią, jak gdyby powiedziała kawał, po czym usiadł obok na łóżku i ujął jej dłoń.
- Nie zrozum mnie źle. Nie oczekuję, że będziesz mnie kiedykolwiek kochała i nie zale… - ugryzł się w język. - Ale nie musisz mnie kochać. Wystarczy, że pokochasz nasze dzieci. Planowaliśmy coś dzisiaj, lecz prawda jest taka, że w każdej chwili możesz mi wbić sztylet w pierś, o tutaj - rzekł, wskazując punkt na klatce piersiowej. - Po czym wyjść za jakiegoś Qartheosa, ostatnio poszukują noworodków, słyszałem - zaśmiał się. - Ty byś mu dała jednego, on w zamian całą potęgę, jaką posiada. A ja jestem tylko bękartem i nie mam nic.

Rozpiął swoją koszulę i rzucił ją obok. Jego półnagie ciało pobłyskiwało w świetle ogarka. Niewolnice nie zwracały chwilowo na nich uwagę, popijając wino i śpiewając.

- Nasze dziecko to moje ubezpieczenie - rzekł beznamiętnie. - Czy potrzebne będą łańcuchy?
- Ale to ja zdecyduję czy dostanie smoka. - spojrzała na niego wyzywająco, starając się nie zwracać uwagi na symetrycznie zbudowane, wyćwiczone ciało Aerona - Pamiętaj panie mężu, że spędzisz - nawet jeśli nie ze mną, to w moim pobliżu - więcej nocy. I jeśli dasz mi powód, to sztylet znajdzie drogę do twego serca. Prędzej czy później. Własnymi rękami lub rękami jednej z twoich towarzyszek - uśmiechnęła się jadowicie, po czym spasowała - Poznałeś mnie jednak. Wiesz, że cenię życie. Każde. Dlatego nie posunę się do zabójstwa... chyba, że zatrujesz mój świat i sprawisz, że pożałuję naszego układu i postawię na szali żywot moich bliskich. A upokarzanie mnie, targnięcie na moją prywatność i jawna kpina z moich wartości... to krok w tę właśnie stronę. Dlatego proszę, i na razie tylko proszę, by twoje towarzyszki opuściły moje pokoje. Co do ciebie - jeśli obawiasz się o swoje życie - również nie powinieneś spędzać nocy u mego boku. Jutro dzień pełen wyzwań, a ty powinieneś być teraz w jak najlepszej formie. Wiele par oczu będzie teraz na ciebie zerkać i wypatrywać twoich potknięć
Aeron westchnął, po czym spojrzał na kobiety.
- Idźcie do mojej komnaty - rzekł. Te skinęły głową, po czym wyszły. Wnet z powrotem jedyną muzyką w komnacie był deszcz za oknem.
- Rozbierzesz się, czy mam ci pomóc? - zapytał szorstko.

Vaella przełknęła ślinę. Część jej osobowości chciała dalej walczyć, szukać wymówek, druga część jednak podpowiadała, że dziewczyna i tak sporo ugrała i jeśli nie chce tego stracić, powinna być posłuszna. Była też jeszcze jedna część... ta część, której sama Vaella bardzo się wstydziła - pełna temperamentu i ciekawa nowych doświadczeń.

Dziedziczka rodu Bariar podniosła się z łoża i odstawiła instrument pod ścianę. Powoli, drżącymi palcami zaczęła rozwiązywać pasek sukni. Aeron tymczasem usiadł na łóżku i popijając wino, przyglądał jej się w zamyśleniu. Jego twarz niczego nie wyrażała. Vaella nie była nawet pewna, czy faktycznie na nią patrzy, czy zanurzył się we własnych rozmyślaniach.

Suknia zsunęła się z jej ramion, opadając bezszelestnie na ziemię. Teraz jedynie cienka, półprzeźroczysta koszula na ramiączkach oddzielała szlachciankę od utraty dziewictwa.
Rozdygotane dłonie nie radziły sobie z wstążeczką, którą związany był dekolt. Vaella zagryzła wargi. Obawiała się, ze jej mąż zaraz się rozzłości i wróci do poprzednich zamiarów zakucia jej w kajdany.

Wreszcie tasiemki puściły, a koszula opadła na ziemię. Tak oto Aeron pierwszy raz ujrzał swoją małżonkę nago. Czy spodobał mu się ten widok? Trudno powiedzieć, wciąż miał tę samą, zamyśloną minę. Teraz jednak odstawił kielich z winem i podszedł do dziewczyny. Wyciągnął w jej stronę dłoń, a ona mimowolnie zadrżała niby liść osiki na wietrze.
Dotyk bękarta nie był jednak gwałtowny. Niespiesznie przejechał opuszkami palców po ramieniu dziewczyny, by nagle schwycić ją za łokieć i niezbyt mocno, ale zdecydowanie przyciągnąć do siebie.

Jęknęła zdziwiona. Choć przez cały czas starała się patrzeć mu w oczy, teraz czując na piersiach ciepło jego nagiego torsu, spuściła wzrok.

Choć wszystko w niej krzyczało, umysł wciąż kalkulował sytuację. Wdzięki Vaelli nie miały szans przy pełnych, kuszących kształtach niewolnic. Dziewczyna nie miała też żadnego doświadczenia, więc nawet się nie łudziła, że będzie lepszą kochanką od tych, które przyuczano do zaspokajania mężczyzny, gdy tylko zaczęły plamić krwią miesięczną. Jedyne, czym mogła uwieść bękarta to jej czystość i delikatność.
- Boję się... - szepnęła, wciąż nie patrząc mu w oczy. I choć miała być to część rozgrywki, poczuła, że mówi prawdę.
Jego dłoń znów przesunęła się, tym razem wędrując po ramieniu ku górze. Silne palce schwyciły jej podbródek i zmusiły, by spojrzała na mężczyznę, który przed nią stał.
- Połóż się na łóżku. Jeśli nie chcesz na mnie patrzeć, możesz leżeć na brzuchu. - powiedział cicho, po czym puścił ją.

Pokiwała głową na znak zgody, po czym weszła na łoże i ułożyła się przodem do poduszek, wtulając twarz w jedną z nich.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 07-06-2016, 22:38   #35
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Czekała na dotyk Aerona, ten jednak nie nadchodził. Spięła się w sobie, niepewna co ma uczynić. Wreszcie zadecydowała spojrzeć przez ramię za siebie. Mężczyzna ściągał spodnie i mogłaby przysiąc, że widzi pod pasem spore wybrzuszenie… prędko odwróciła wzrok. Każdy mięsień bękarta zdawał się jakby wykuty ze skały, nie dostrzegła ani grama tłuszczu. Ze swoimi jasnymi włosami i bladą cerą spokojnie mógłby być modelem Civaerosa, lub innego sławnego malarza. Mimo to postanowiła zamknąć oczy. Bała się, że Aeron uzna, że uważa go za atrakcyjnego, a do tego po prostu nie mogła dopuścić. Wtem… poczuła ciepło jego ciała na plecach. Bękart przytulił się do niej. Pachniał winem i potem, ale dopiero po chwili przypomniała sobie, że powinno ją to obrzydzać. Odgarnął pukiel jej włosów i pocałował małżowinę prawego ucha.
- Gdybym wiedział, że tak obrzydzam moją żonę - wyszeptał. - Przyniósłbym z sobą maskę, nie kajdany.
Przygryzła wargę. Czyżby zależało mu na akceptacji z jej strony? A może on po prostu z niej kpi?
- Myślałeś, że powitam cię z otwartymi ramionami... czy bardziej rozszerzonymi udami? A może jeszcze dołączę do orgii z pozostałymi kochankami? Nie znasz mnie, Aeronie - to był pierwszy raz, kiedy zwróciła się do niego po imieniu - I wcale ci na tym nie zależy, więc zrób, co musisz i odejdź.
- A jeśli potem wrócę? - teraz już wyraźnie droczył się.
- Z kajdanami? - nie mogła się nie uśmiechnąć.
- Nie tylko z kajdanami - zaśmiał się, po czy objął ją mocniej. Rozluźnił kolana, które wcześniej zacisnął wokół jej bioder i zniżył lędźwie, tak że Vaella poczuła nabrzmiałą męskość, która obiła się o jej pośladki. Odruchowo je napięła, zaciskając mocniej uda. Czuła, że robi się coraz bardziej wilgotna.
- Przynajmniej nie będziemy się nudzić - powiedziała, odwracając głowę w bok. Jego usta były tak blisko... Czy to ona pierwsza go pocałowała? To niemożliwe. A jednak ich wargi złączyły się w pocałunku, który z każdym uderzeniem serca stawał się mocniejszy, bardziej namiętny i wygłodniały.
Aeron pozbył się wcześniejszej delikatności na rzecz bardziej dzikiego i zdecydowanego pożądania. Penetrował jej usta językiem, a Vaella wyczuła cierpki posmak wina na podniebieniu mężczyzny… jednak była w tym i słodycz. Jakaś część na skraju umysłu Bariar nie chciała tego uczucia… nie chciała odczuwać przyjemności. Bała się, że straci do siebie szacunek, jeśli zacznie pożądać ciała bękarta… tyle czy już nie było na to za późno? Aeron przewrócił ją na plecy i Vaella odetchnęła z ulgą, gdyż w poprzedniej pozycji szyja zaczęła jej drętwieć. Westchnęła zaskoczona, gdy bękart zniżył się i skubnął wargami stwardniały sutek. Dreszcz przeszedł przez jej całe jej ciało.
- Zostaw... - jęknęła, zdziwiona własną reakcją.
- Nie. - odpowiedział po prostu, powtarzając pieszczotę.
Ssał teraz jej piersi na przemian, za każdym razem mocniej, przygryzając czasem sutki. Vaella wiła się pod mężczyzną, jęcząc coraz głośniej. Z trudem łapała oddech, nie wiedziała, co z nią dzieje, co w nią wstąpiło. Wiedziała tylko, że pragnie. Chce tego mężczyzny i chce go mieć w sobie. Oplotła nogami jego biodra i przycisnęła się do niego.

Nagle Aeron przestał i odsunął usta od ciała. Vaella jęknęła, wyczekując kolejnych pieszczot. Jednak mężczyzna spojrzał ze smutkiem na drzwi i melancholijnie przegryzł wargę.
- Tak, teraz mam wyrzuty sumienia, że tak cię zmuszam do tego całego zbliżenia. Chyba jednak sobie pójdę i wrócę kiedy będziesz bardziej gotowa - rzekł z miną człowieka, który wreszcie postanowił pójść bożą drogą i dobrze czynić… jednak się nie poruszył.
Czyżby oczekiwał, że będzie go błagała o zaspokojenie?!

Vaella podniosła się na łokciach i spojrzała na mężczyznę półprzytomnie, dysząc ciężko. Choć tego nie wiedziała, wyglądała pięknie ze zmierzwionymi włosami koloru jasnego złota i roziskorzonymi oczami. Była wściekła, ale błagać... bękarta... nie, nie ona! Ściągnęła brwi i zmrużyła oczy.
- Idź, jeśli jeszcze potrafisz - uśmiechnęła się do niego i mrugnęła zadziornie.

Przeciągnęła się powolutku, prężąc nagie, wciąż sterczące piersi. Jej uda zacisnęły się mocniej, przyciskając lędźwie mężczyzny do swego łona. Aeron poczuł jak jego żołądź zwilżają ich wymieszane soki rozkoszy. Pochylił się nad Vaellą i pocałował ją w usta. Nagle, niespodziewanie, wszedł w nią. Na pewno nie brutalnie, lecz nie z delikatnością, jakiej można by oczekiwać od mężczyzny w takiej sytuacji.
- Masz rację, chyba nie potrafię - szepnął.

Dziewczyna zawyła z bólu, a żeby zdusić krzyk zagryzła zęby na ramieniu małżonka. Ten również stęknął z bólu, lecz w przeciwieństwie do niej, Aerona chyba podnieciło to jeszcze bardziej. Vaella tymczasem zaczęła się szamotać. Wiedziała, ze będzie bolało, ale NIE AŻ TAK! Bękart nie poluzował uścisku. Nie zwrócił nawet uwagi na strużkę krwi, która sączyła się po jego klatce piersiowej z rany na ramieniu. Wyszedł z niej i bez chwili zwłoki wszedł ponownie, jeszcze głębiej! Pocałował jej szyję, lecz to wcale nie uśmierzyło bólu. Powoli poruszał biodrami, a każde pchnięcie wydawało się sztyletem wbitym w łono.
- Gryź jeszcze mocniej - szepnął do ucha. - Oddaj mi cały - znów wszedł, gwałtownie i prawie w całości - …ból, jaki… - kolejny stuk lędźwi - … czujesz.
Cierpiała. Przez kilka chwil nie była w stanie nic powiedzieć, a gdy wreszcie ból nieco stępiał, szepnęła mu do ucha:
- Nienawidzę cię... - i na potwierdzenie tych słów przygryzła jego płatek małżowiny.
To sprawiło, że jeśli miał jakieś bariery, puściły całkiem. Vaella ponownie krzyknęła, lecz tym razem zadany ból przyniósł też rozkosz. Wczepiła się mocniej w swego kochanka, orając paznokciami jego plecy. Czuła jak jej świadomość odpływa na nieznane wody spełnienia. Aeron poruszał się w niej coraz prędzej. Ciepły, ciężki, ogromny ciężar rytmicznie wypełniał Vaellę, przynosząc rozkosz, wspaniały żar, który zdawał się coraz większy i większy. Nagle usłyszała, jak bękart jęknął głęboko. Oboje doświadczyli spełnienia w tej samej chwili. Ciepła wilgoć zrosiła jej wnętrze.

Nagle Aeron krzyknął głośno. Vaella spomiędzy przymkniętych powiek dostrzegła za plecami Bariara twarz jednej z czarnoskórych niewolnic dla przyjemności, które przyprowadził z sobą. Tyle... że nie powinno jej tu być! Serce Vaelli biło jak oszalałe, jednak krzyk zamarł w piersi, kiedy ujrzała nóż w rękach kobiety. Podniósł się, po czym zniknął w plecach jej kochanka raz za razem... Wnet Aeron Bariar bezwładnie zwalił się na ciało swojej żony.

Ciemnoskóra kobieta zbiegła prędko, opuszczając pomieszczenie.
 
Ombrose jest offline  
Stary 08-06-2016, 16:24   #36
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Co robisz, gdy wróg umiera na Twoich oczach? Pozwalasz mu wyzionąć ducha? Odczuwasz radość? A jeśli właśnie przeżyłaś z tym wrogiem jedną z najpiękniejszych chwil w swoim dotychczasowym życiu? Cóż... Vaella nie miała czasu nad tym myśleć. Zareagowała odruchowo.

- Pomocy! - krzyknęła - POMOCY!!!

Wysunęła się spod Aerona, szlochając coraz głośniej. Pozwoliła mu opaść na brzuch. Krew z jego ran rozlewała się leniwie po prześcieradle, otaczając kochanków przerażającym kręgiem. Vaella przycisnęła do pleców mężczyzny prześcieradło, starając się powstrzymać krwotok.

- Pomocy! - chciała krzyczeć jak najgłośniej, lecz płacz ściskał jej gardło - Pomocy... po...mocy... - kwiliła.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 08-06-2016 o 16:27.
Mira jest offline  
Stary 08-06-2016, 19:10   #37
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Krzyczała pomocy, ale jak długo mogła na tym poprzestać? Kiedy pierwszy szok zelżał, a Vaella postanowiła odwrócić wzrok od nasączonych szkarłatną wilgocią poduszek, przypomniała sobie, że jest na jednym z wyższych pięter wieży, a głos nie niesie się dobrze przez kamienne mury. Poza tym… jeżeli jedna z czarnoskórych kochanic okazała się morderczynią, to jaką miała gwarancję, że pozostałe nie poprzebijały gardła wszystkim innym w trakcie snu? Wszakże dopiero świtało, a to, że do tej pory nie podniesiono alarmu, nic nie znaczyło… lub też znaczyło bardzo dużo.

Aeron potrzebował pomocy i choć starała się zatamować krew, to potrzebny tu był znachor, zielarz…
- Uciekaj - wycharczał mężczyzna. - W mojej komnacie… przesuń skrzynię… tam jest przejście…
Zdaje się znał lepiej sekrety wieży, niż Vaella.

Teraz musiała zdecydować, czy skorzystać z tej rady. Nie wiedziała, czy rzeczywiście znajduje się tajemna komnata w miejscu wskazanym przez jej małżonka, czy to może brednie na skraju śmierci… Dokąd w ogóle mogła prowadzić? Tak, czy tak - Vaella musiałaby opuścić swoją komnatę i ruszyć schodami, a przecież mógł tam na nią czyhać skrytobójca.
Mogła też zostać w komnacie i ją zaryglować, zabezpieczając ją przed nieznajomymi, lecz jednocześnie odcinając dostęp pomocy… która niestety wciąż nie nadchodziła! Lecz gdyby Vaella zapaliła zasłonę i machała nią zza okiennicy, na pewno zwróciłaby uwagę straży.

Jednak nie mogła się rozdwoić.
 
Ombrose jest offline  
Stary 10-06-2016, 07:54   #38
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Vaella nie powiedziała na głos tego, co już od pewnego czasu tliło się w jej umyśle, gdy minął początkowy szok. To Daemos mógł byś człowiekiem, który wysłał skrytobójcę. W końcu czarnoskóra kobieta była niewolnicą. Daemosowi z niewiadomych przyczyn zależało natomiast żeby małżeństwo zostało skonsumowane. Zresztą czy z niewiadomych? Wtedy bez przeszkód mógłby pocieszać samotną wdowę, a ona sama zwlekać z ponownym zamążpójściem.

Z drugiej strony zleceniodawcą zabójstwa mógł być każdy, kto poczuł się dotknięty wyborem Aerona na generała. Vaella szybko zarzuciła prostą suknię, którą wcześniej miała na sobie, schwyciła prosty sztylet do otwierania kopert i szybkim krokiem ruszyła do drzwi komnaty. Wychodziła z założenia, że jeśli ktokolwiek chciałby ją zabić - moment podczas zbliżenia z mężem byłby najlepszy.

- Sprowadzę pomoc, musisz wytrzymać. - powiedziała twardo do Aerona, choć w jej głosie słychać było jeszcze płaczliwą nutę.

Starając się nie czynić zbędnego hałasu, ruszyła do sypialni obok, gdzie powinny znajdować się Krwawnik i Piwonia. Czy jej krzyk naprawdę ich nie obudził?

Dotknęła kciukiem ostrza noża do otwierania kopert. Zdawał się zupełnie stępiony, jednak posiadał ostry koniec i pewnie leżał w dłoni. Na pewno lepsza opcja od świecznika. Wychodząc ostrożnie na korytarz, w pierwszej chwili ujrzała jedną ze służących spieszącą po schodach w jej stronę. Była to Piwonia.
- Moja pani, czy wołałaś? - odezwał się cichutki, lękliwy głosik. - Czy to może ta okiennica znowu łomocze...?
Nagle pisnęła głośno, widząc policzek Vaelli umazany we krwi.
- Tak, wezwij siostrę. - mówiła spiesznie - Biegnijcie do mojej sypialni. Mój mąż został raniony nożem. Utrzymajcie go przy życiu aż nadejdę z pomocą, a dostaniecie po złotej monecie... i co tam zechcecie z biżuterii. Proszę... zajmijcie się nim, dobrze?

Na twarzy służącej ukazał się przestrach. Wpierw z powodu opisywanych przez Vaellę mrożących krew w żyłach wydarzeń, a potem przez kolidującą z sobą chęć spełnienia rozkazu i braku pomysłu, jak go wykonać.
- Ale jak… - tylko pisnęła cichutko.
- Zawołaj siostrę! - odparła Vaella mijając dziewczynę i biegnąc po schodach na dół. Nie miała czasu wydawać poleceń. Aeron potrzebował uzdrowiciela, musiała więc jak najszybciej wezwać pomoc. Miała tylko nadzieję, że dwie siostry kupią jej trochę czasu.

“Dlaczego mi tak zależy” - przemknęło jej przez myśl, lecz nie miała czasu analizować teraz swoich uczuć.

Piwonia niepewnie ruszyła w kierunku komnaty, w której leżał Aeron. Rozglądała się lękliwie, obawiając się także o swoje życie. Vaella natomiast przeskakiwała kolejne stopnie, aż wreszcie na samym dole wieży ujrzała dwóch strażników stojących na warcie. Zdawali się jedynie na w pół wybudzeni, lecz obecność pani Bariar skutecznie ich orzeźwiła.
- Mój mąż został zaatakowany! Jest ciężko ranny. Prędko, wezwijcie najbliższego uzdrowiciela. I najlepszego, jaki jest w pałacu. Koszta nie grają roli. Wezwijcie pełną straż, trzeba zabezpieczyć wieżę!
Kiedy mężczyźni wyglądali na zdezorientowanych takimi rozkazami, Vaella wskazała na jednego,który zdawał się bardziej chyży.
- Ty biegnij po pomoc. - rozkazała, po czym zwróciła się do drugiego.
- Ty bij na alarm. Czy ktoś wybiegał z wieży?
- Nikt… - odrzekł mężczyzna. - Jedna kobieta wychodziła przed chwilą… właściwie zdawała się zdenerwowana. Ścigać ją?! Nie może być daleko!
Drugi ze strażników w tym czasie wybiegł ściągnąć więcej ludzi zgodnie z poleceniem Vaelli.
- Biegnij po pomoc. On umiera! - wrzasnęła.
Mężczyzna skinął głową i postąpił według rozkazu.


Patrząc w ślad za mężczyznami szlachcianka poprawiła suknię, która ledwo skrywała jej wdzięki i zastanowiła się co może teraz odczuwać smok Aerona. Czy wyczuje zagrożenie życia swojego pana? Czy bękart trzymał go na łańcuchu? Były to pytania, na które nie znała odpowiedzi.
Poczuła się nagle bardzo samotna...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 17-06-2016, 22:28   #39
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Ta samotność jednak wkrótce została wypełniona kilkoma tuzinami ludzi ze straży jej rodu, którzy zmobilizowali się i w pełnym rynsztunku wybiegli na dziedziniec. Wyglądali na gotowych do walki nawet z najdzikszymi hordami barbarzyńców, szeregiem wojsk nieprzyjaciela, największymi potworami… Tylko na jeden rodzaj wroga nie zostali przygotowani. Na kurwę z nożem. A to właśnie ona pokusiła się o życie męża Vaelli.

- Nikt nie został zabity prócz pani… - zameldował jeden ze strażników, zanim ugryzł się w język.

Vaela spojrzała na niego. Choć była blada z natury, teraz zbladła jeszcze bardziej. Popędziła do wieży, do ich sypialni, by przekonać się czy naprawdę została wdową. Biegła po kolejnych stopniach niczym wiatr. Jej serce biło coraz szybciej. Wspomnienia ożywały. Błysk noża, wilgoć krwi. Instynkt podpowiadał kobiecie, aby uciekać z budowli, podążać w przeciwnym kierunku. Jednak wola okazała się silniejsza.

Wszyscy, a w każdym razie większość mieszkańców kamiennej iglicy Bariarów wyszła na dziedziniec. Służki, kucharki, straże. Z tego powodu było jeszcze bardziej ponuro i złowieszczo. Wchodząc do sypialni myślała, że nikt nie powinien umierać sam. Aeron Bariar leżał wśród szkarłatnych atłasów i oddychał... czy raczej świszczał. Rzęził jak ktoś, komu zdecydowanie bliżej do pochówku, niż ozdrowienia.


Kiedy usłyszała kroki za sobą, myślała, że to wreszcie przybył zielarz. Zamiast niego ujrzała jednak Krwawnik wnoszącą balię ciepłej wody. Prawie ją wypuściła, kiedy spostrzegła, że Vaella wróciła do sypialni.
Wnet pojawiła się również Piwonia z naręczem świeżych ziół.
- J-ja... wzięłam wszystko, co mieli w kuchni - pisnęła cichutko.
- Mięta chyba nie pomoże - odparła Krwawnik strachliwie.
Dwie młode dziewczyny, straszliwie zagubione. Vaella uznała, że boją się, że ich pani skarci je za brak wiedzy uzdrowicielskiej. Obmywały plecy Aerona z krwi, jednak osocze wciąż płynęło spomiędzy przemoczonego do cna materiału.
- M-może... - jęknęła Krwawnik. - Jeżeli pan Bariar był... jest smokiem, to smocze jajo doda mu siły? Jeśli je potrzyma...
- Znasz się na czarach?! - jej siostra zdawała się przestraszona pomysłem.
Krwawnik gwałtownie pokręciła głową... po czym skierowała swoje wielkie, brązowe oczy na Vaellę, zastanawiając się, co sądzi o jej pomyśle.
 
Ombrose jest offline  
Stary 18-06-2016, 10:48   #40
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Vaella spojrzała na Krwawnik z namysłem. I nie chodziło nawet o to, czego dowiedziała się o dziewczynie. Zastanawiała się jak powiedzieć to, że w jej interesie wcale nie jest trzymanie Bękarta przy życiu za wszelką cenę. Owszem, nie życzyła mu śmierci, ale żeby poświęcać Smocze Jajo? Nie, nie był tego wart.

- Dość już mieliśmy tego dnia przygód ze smoczymi jajami. - nawiązała do wydarzeń ze Świątyni Pierwszego Ognia - Musimy utrzymać mojego małżonka przy życiu tradycyjnymi metodami. Do licha, gdzie ten Uzdrowiciel?!

Podkasała rękawy i popatrzyła na swoje służące.

- Piwonio, biegnij ściągnąć tu kogoś... kogokolwiek. A najlepiej Wielkiego Zielarza. Byle prędko. - powiedziała, po czym zwróciła się do jej siostry - Masz chyba większe doświadczenie, mów co mam robić. Pomogę ci.

Była pewna siebie i opanowana. Teraz nie mogła sobie pozwolić na płacz. Płakać będzie potem. Z żalu lub z radości.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172