Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2016, 21:11   #83
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



Ulriczeit, 2521 roku K.I.
Wielka Baronia Middenlandu, niedaleko Starej Leśnej Drogi

W oczekiwaniu na śnieg, sucha, zakurzona droga z szarego piachu ciągnęła się już drugi dzień, od czasu, gdy Chłopcy ze Stirlandu zeszli z traktu postanowiwszy ominąć dostrzeżoną w porę przez Kaspara rogatkę Strażników Dróg. Płacić za korzystanie z imperialnych dróg obowiązkiem było, lecz gdy w kiesach świeciły pustki, poczucie zdzierstwa i niesprawiedliwości rozgrzeszało przekręty nawet najbardziej praworządnych obywateli. Na pniu starego dębu, rozpostartego mocarne ramiona zielonych od mchu konarów ponad rozstajem, syn Schlachtera zostawił wyryty zgrabnie znak, którym ojciec Hammerfista zwykł znaczyć swoje wyroby. Obok symbolu prosta strzałka wskazywać miała drogę. Reszta Chłopców z Biberhof krytycznym okiem przyjrzawszy się dziełu, stwierdziwszy, że się nada i, że pewnie zezowaty pies Delasqua nie miałyby problemu z odgadnięciem instrukcji, tym pokrzepieni, ruszyli przed siebie.
Na tej piaszczystej, skromnej drodze, porośniętej wysokimi trawami po obu brzegach, niczym rzeka szuwarami, dostrzegli przed sobą samotnej, zakapturzonego wędrowca. Bystre oko zwiadowcy oraz Morryty wyłowiło w blasku wysoko stojącego na niebie słońca, błysk klinki miecza wystającego spod czarnego płaszcza. Morritz i Aldric dostrzegli podpięte u pasa kajdany, gdy poła peleryny zafalowała, w chwili obracania się wędrowca twarzą ku nim.

- Chwała Sigmarow! Ernst Prost jestem. Przyszły szeryf Weisslagerbergu. Ku miasteczku zmierzam objąć obowiązki, więc wiedzcie, że chroni mnie miejscowa milicja oraz strażnicy dróg. – rzekł otwarcie, lecz jednak kładąc również dłoń na rękojeści spoczywającego w pochwie miecza, jakby nie do końca wierzył, w bezpieczeństwo swych zapewnień.



Kalderzeit, 2521 roku K.I.
Wielka Baronia Hochlandu, Hergig


Arno z Alexem w Hergig dowiedzieli się w sprawie przekrętów zakładów na nielegalnie organizowanych walach w Cycu, że ten zawodnik, którego przesłuchiwali za karczmą, faktycznie został dwa dni po przesłuchaniu wyłowiony z rzeki. Jego rodzinie włos z głowy nie spadł, więc słowa Króla, że mu dziatków szkoda było, najwyraźniej znaczyły tylko, że wdowa ich sama nie wykarmi i głód zajrzy im w oczy, ulica wychowa i pochowa i tak dalej.
I z tego powodu również, młody podopieczny Gusa, nieoczekiwanie, miał walczyć w następnej ustawce zajmując miejsce trupa. Dopiero w dniu walki Hammefirst odkrył, że to on miał być jego przeciwnikiem. Młokos szybki był i nieuchwytny, lecz jego ciosy nie robiły takiego wrażenia na twardej szczęce krasnoluda i oblanych piwnymi mięśniami żebrach, jak kontrolowane bomby Arno, spadające na głowę młodzieńca. Po kolejnej pięści wymierzonej w pobudek chłopaka wyniesiono z ringu, a sama walka zgdnie z przewidywaniami nie przyniosła żadnych niespodziane, ani nikogo bogatym nie uczyniła.

W kolejnym starciu khazad z Biberhof pod przydomkiem Skała zmierzył się z rewanżu z Illievem. Mocarny człowiek z północy okazał się znowu twardym orzechem do zgryzienia, jeśli nie twardszym. Skruszony ząb krasnoluda mógł to poświadczyć. Czy to dlatego, że Grimm podszedł do starcia jak do sprawy osobistej, czy dlatego, że jego przeciwnik to wiedział i nie miał w zwyczaju odpuszczać, stracie nie przypominało sportowego meczu. To była wojna w ringu od pierwszego uderzenia gongu. Niejeden wojownik uprawiający ten specyficzny styl walki modlił się, aby nigdy nie brać udziału w takim przedstawieniu, gdzie obaj przeciwnicy no stop atakowali nie zważając na odnoszone ciosy, rewanżując się za każdą otrzymaną kombinację siermiężnych uderzeń. Chaos umiejętności wdarł się na arenę dając kibicom takie widowisko, jakiego nikt się nie spodziewał. W finale krwawe zwarcie skończyło się remisem, który rozstrzygnąć miała gala następnego tygodnia.
Arno nie był w stanie przez kolejne dwa dni uprawiać treningów, więc towarzyszył Alexowi na mieście. Zdołali ustalić, że jak tajemnica poliszynela głosiła, w Cycu ustawiane są zakłady. A więc poszło zupełnie nie pomyśli Carstaina, któremu przede wszystkim zależało na dyskretnym ustaleniu winowajcy. Przypomniał im o tym w chwili, gdy Ohlendorf poradził karczmarzowi, aby zlecił mocodawcom rozwiązanie problemu. Z miejsca podziękował za nieudaną współpracę. Hammerfistowi wypłacił należny zysk z dotychczasowych walk a później nie chciał mieć z nieudolnymi Strilandczykami nic do czynienia. Wiedział więc Grimm, że rewanżu z Illievem mieć nie będzie, zwłaszcza, gdy Cyc został znienacka zamknięty na cztery spusty do odwołania. W przeddzień walki okazało się, że za barem stał zupełnie obcy człowiek, zwący się Kurtem Małym, który bynajmniej zawdzięczał przydomek, czy tez nazwisko, swemu wzrostowi. Castain zapadł się pod ziemię, przepadł jak kamień w wodę, jak obciążony workiem z kamieniami trup wrzucony nocą w czarną toń hergidzkich doków. Walki dowołano a od Gusa krasnolud dowiedział się, że każdy z dotychczas walczących na deskach zawodników nie ma wstępu do Cyca. Dodał, że każdy winien wdzięcznym być, że tak bezboleśnie, choć dla wielu niesprawiedliwie, zakończyła się przygoda z karczemną areną.

Nic zostało Stirlandczykom wiele w Hergig do robienia, więc niebawem podążyli za przyjaciółmi. Dzięki nabytemu wdziękowi Alexa, znaleźli miejsce na wozie niezwykle śpieszącego się im po drodze kupca.



Ulriczeit, 2521 roku K.I.
Wielka Baronia Middenlandu, niedaleko Weissenlagerbergu


Po kilku godzinach wspólnej wędrówki z Ernest Prostem, kiedy zmierzch już prawie zapadł nad traktem, nad drzewami w oddali unosiły się dymy z licznych kominów zwiastujące w okolicy ludzkie siedlisko.

- Weissenlagerbeg być to musi. – zawyrokował szeryf. – Odprowadzicie mnie do wioski panowie? – zapytał. – Przyznam, że nie uśmiecha mnie się być samemu dłużej niźli muszę, bo aż od Talabeheim wędruję w samotności i jakże głupio byłoby tej ostatniej, u wrót miejsca przeznaczenia, dać się porwać niebezpieczeństwom nocy… Odwdzięczę się wam na miejscu, a i mieszkańcy miasta zapewne nie poskąpią gorącej kąpieli wszystkim, ciepłego łoża i smacznej, domowej strawy za dobry uczynek spełniony ich nowemu stróżowi prawa?

Kiedy tak rozprawiali wędrując za plecami usłyszeli trzask łamanych gałęzi. Wpierw z ruchomych krzaków wyfrunęły na polno-leśną drogę liście, a potem wypadła kobieta, niemłoda już, lecz jeszcze nie stara. Na jej piętach niemal, skakały ogromne wilki. Niewiasta w zielonej tunice kulała ciągnąć za sobą okrwawioną nogę, a do piersi kurczowo tuliła starą skórzaną torbę.

- Na miłość Sigmara, ratujcie dobrzy ludzie! – padła u stóp Stirlandczyków.
Prost nie czekał na reakcję reszty dobywszy miecza, nie czekały też z morderczo obnażonymi kłami basiory. Nieuchronna walka nie decyzją obrony kobiety była, lecz własnej skóry, gdy pięć wilków skoczyło do ludzi.






 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline