Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2016, 11:00   #34
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
To wszystko bolało. Potwornie bolało. Wiedziała, że nie kocha męża, że jest karierowiczem, ale że jest aż takim dupkiem? Nie przypuszczała.

Im większy jednak ból rozdzierał jej serce, tym twardsza stawała się skorupa. Vaella siedziała na swoim łożu z wyprostowanymi plecami. Dłonie trzymała na instrumencie. Była spokojna. Nawet jej wzrok nie ciskał już gromów.

- Panie mężu, dziś stanęłam obok ciebie. - słowa wymawiała powoli, wyraźnie, samym tonem zapewniając sobie uwagę niechcianych gości - Dziś powstał między nami zarodek planu, który może nie uczyni z nas kochających małżonków, ale da nam obopólne korzyści i uczyni z nas sojuszników zamiast wrogów. A Ty chcesz to zniszczyć? Upokorzyć mnie dla własnej satysfakcji? Czy oto chodzi?
Aeron spojrzał na nią, jak gdyby powiedziała kawał, po czym usiadł obok na łóżku i ujął jej dłoń.
- Nie zrozum mnie źle. Nie oczekuję, że będziesz mnie kiedykolwiek kochała i nie zale… - ugryzł się w język. - Ale nie musisz mnie kochać. Wystarczy, że pokochasz nasze dzieci. Planowaliśmy coś dzisiaj, lecz prawda jest taka, że w każdej chwili możesz mi wbić sztylet w pierś, o tutaj - rzekł, wskazując punkt na klatce piersiowej. - Po czym wyjść za jakiegoś Qartheosa, ostatnio poszukują noworodków, słyszałem - zaśmiał się. - Ty byś mu dała jednego, on w zamian całą potęgę, jaką posiada. A ja jestem tylko bękartem i nie mam nic.

Rozpiął swoją koszulę i rzucił ją obok. Jego półnagie ciało pobłyskiwało w świetle ogarka. Niewolnice nie zwracały chwilowo na nich uwagę, popijając wino i śpiewając.

- Nasze dziecko to moje ubezpieczenie - rzekł beznamiętnie. - Czy potrzebne będą łańcuchy?
- Ale to ja zdecyduję czy dostanie smoka. - spojrzała na niego wyzywająco, starając się nie zwracać uwagi na symetrycznie zbudowane, wyćwiczone ciało Aerona - Pamiętaj panie mężu, że spędzisz - nawet jeśli nie ze mną, to w moim pobliżu - więcej nocy. I jeśli dasz mi powód, to sztylet znajdzie drogę do twego serca. Prędzej czy później. Własnymi rękami lub rękami jednej z twoich towarzyszek - uśmiechnęła się jadowicie, po czym spasowała - Poznałeś mnie jednak. Wiesz, że cenię życie. Każde. Dlatego nie posunę się do zabójstwa... chyba, że zatrujesz mój świat i sprawisz, że pożałuję naszego układu i postawię na szali żywot moich bliskich. A upokarzanie mnie, targnięcie na moją prywatność i jawna kpina z moich wartości... to krok w tę właśnie stronę. Dlatego proszę, i na razie tylko proszę, by twoje towarzyszki opuściły moje pokoje. Co do ciebie - jeśli obawiasz się o swoje życie - również nie powinieneś spędzać nocy u mego boku. Jutro dzień pełen wyzwań, a ty powinieneś być teraz w jak najlepszej formie. Wiele par oczu będzie teraz na ciebie zerkać i wypatrywać twoich potknięć
Aeron westchnął, po czym spojrzał na kobiety.
- Idźcie do mojej komnaty - rzekł. Te skinęły głową, po czym wyszły. Wnet z powrotem jedyną muzyką w komnacie był deszcz za oknem.
- Rozbierzesz się, czy mam ci pomóc? - zapytał szorstko.

Vaella przełknęła ślinę. Część jej osobowości chciała dalej walczyć, szukać wymówek, druga część jednak podpowiadała, że dziewczyna i tak sporo ugrała i jeśli nie chce tego stracić, powinna być posłuszna. Była też jeszcze jedna część... ta część, której sama Vaella bardzo się wstydziła - pełna temperamentu i ciekawa nowych doświadczeń.

Dziedziczka rodu Bariar podniosła się z łoża i odstawiła instrument pod ścianę. Powoli, drżącymi palcami zaczęła rozwiązywać pasek sukni. Aeron tymczasem usiadł na łóżku i popijając wino, przyglądał jej się w zamyśleniu. Jego twarz niczego nie wyrażała. Vaella nie była nawet pewna, czy faktycznie na nią patrzy, czy zanurzył się we własnych rozmyślaniach.

Suknia zsunęła się z jej ramion, opadając bezszelestnie na ziemię. Teraz jedynie cienka, półprzeźroczysta koszula na ramiączkach oddzielała szlachciankę od utraty dziewictwa.
Rozdygotane dłonie nie radziły sobie z wstążeczką, którą związany był dekolt. Vaella zagryzła wargi. Obawiała się, ze jej mąż zaraz się rozzłości i wróci do poprzednich zamiarów zakucia jej w kajdany.

Wreszcie tasiemki puściły, a koszula opadła na ziemię. Tak oto Aeron pierwszy raz ujrzał swoją małżonkę nago. Czy spodobał mu się ten widok? Trudno powiedzieć, wciąż miał tę samą, zamyśloną minę. Teraz jednak odstawił kielich z winem i podszedł do dziewczyny. Wyciągnął w jej stronę dłoń, a ona mimowolnie zadrżała niby liść osiki na wietrze.
Dotyk bękarta nie był jednak gwałtowny. Niespiesznie przejechał opuszkami palców po ramieniu dziewczyny, by nagle schwycić ją za łokieć i niezbyt mocno, ale zdecydowanie przyciągnąć do siebie.

Jęknęła zdziwiona. Choć przez cały czas starała się patrzeć mu w oczy, teraz czując na piersiach ciepło jego nagiego torsu, spuściła wzrok.

Choć wszystko w niej krzyczało, umysł wciąż kalkulował sytuację. Wdzięki Vaelli nie miały szans przy pełnych, kuszących kształtach niewolnic. Dziewczyna nie miała też żadnego doświadczenia, więc nawet się nie łudziła, że będzie lepszą kochanką od tych, które przyuczano do zaspokajania mężczyzny, gdy tylko zaczęły plamić krwią miesięczną. Jedyne, czym mogła uwieść bękarta to jej czystość i delikatność.
- Boję się... - szepnęła, wciąż nie patrząc mu w oczy. I choć miała być to część rozgrywki, poczuła, że mówi prawdę.
Jego dłoń znów przesunęła się, tym razem wędrując po ramieniu ku górze. Silne palce schwyciły jej podbródek i zmusiły, by spojrzała na mężczyznę, który przed nią stał.
- Połóż się na łóżku. Jeśli nie chcesz na mnie patrzeć, możesz leżeć na brzuchu. - powiedział cicho, po czym puścił ją.

Pokiwała głową na znak zgody, po czym weszła na łoże i ułożyła się przodem do poduszek, wtulając twarz w jedną z nich.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline