Terpenzi słuchał w milczeniu, co młodzik ma do powiedzenia, w sumie on w ogóle rzadko się odzywał. Niepłonący widocznie mieli dziwny system wartości. Ktoś przeżył cudem zjawisko, którego śmiertelność normalnie wynosi sto procent, a oni pakują go do klatki i wiozą na sąd, czy Kostucha wie co...
Nie skarżył się jednak, z jego ust nie padło ani słowo narzekania. Zamiast tego wpatrywał się spod kaptura uporczywie, swymi gadzimi oczami w młodego zakonnika i zadał tylko jedno pytanie.
-Gdzie jest Dendarr? - Jego głos był sykliwy i ostry, zdecydowanie nie brzmiał przyjemnie.