Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2016, 18:40   #3
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Przebudzenie było rzeczą bardziej zaskakującą, niż miłą.
Quala był pewien, że gdy się obudzi, to zrobi to w królestwie Kostuchy. Wszak tam trafiali wszyscy po śmierci, a z zachłannych łapsk Pożogi raczej się nie uciekało. Quala co prawda nie miał jeszcze wątpliwej przyjemności bycia świadkiem tego zdarzenia, ale słyszał o nim od wielu osób. Podobnie jak i o skutkach działania Pożogi.
Na Rzemieślnika, powinien był umrzeć...
Dlaczego zatem, miast na sądzie zdawać relację ze swych uczynków, wyraźnie czuł kołysanie i słyszał turkot kół i skrzypienie osi?
Czyżby Bogini Śmierci używała zwykłego wozu do transportu dusz po bezkresach Świata Umarłych?
Otworzył oczy.

Tak jak przypuszczał, znajdował się na wozie. Bolało go całe ciało (do czego nie zamierzał się przyznawać), a na dodatek był więźniem. Jakby tego było mało, trafiło mu się niebyt dobre towarzystwo.
Może jednak była to kara za jakieś przewinienia?

Słowa młodego rycerza, który zresztą nie raczył się przedstawić, wyprowadziły Qualę z błędu. W Krainie Śmierci Zakon Niepłonących był wszak zbędny.
A więc jednak obudził się w Ostii, nie rozpoczął drugiego życia pod panowaniem Kostuchy.
Przeciwko Niepłonącym nic nie miał. Robili swoje, robili to dobrze, nikt na nich nie narzekał (prócz, zapewne, demonów, które tępili bez litości), nie podejrzewali każdego o bycie demonem.
To jednak nie znaczyło, że po raz pierwszy nie zrobią wyjątku. W końcu każdy ma prawo do jakiegoś błędu. Przykre by było, gdyby to akurat Quala padł jego ofiarą, wkrótce po tym, jak wymknął się Pożodze, ale istniała szansa, że Niepłonący wiedzą co robią. I że nie zrobią krzywdy Niespalonym.

Przez moment Quala zastanawiał się, czy Pożoga coś w nim zmieniła, zdawało mu się jednak, że zarówno w środku, jak i na zewnątrz pozostał taki sam. Tatuaże plemienne, opisujące jego rodowód i historię Quali-wojownika, pozostały bez zmian. Odzienie również, podobnie jak i naszyjnik. Jedynie oręż zniknął, podobnie jak reszta dobytku i Quala miał nadzieję, że gdy wreszcie ich wypuszczą, to wszystko odzyska. Dość ciężko na to zapracował...
Co prawda wiedział, kogo warto by potrzymać dłużej w tej klatce, ale trudno - lepiej żeby wszyscy wyszli, niż nikt.
Niech wam Świetlisty rozjaśni umysły, pomyślał z pewnym brakiem wiary.

- Quala - przedstawił się. Bardziej na użytek młodego rycerza, niż współwięźniów. - Jak długo jeszcze będziemy się cieszyć twym towarzystwem?

Ciekawe, co się stało z Yarridem, pomyślał.
Miał nadzieję, że kupcowi udało się ujść z życiem.
 
Kerm jest offline