Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2016, 21:31   #105
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
W pustostanie przy Świetlanej 8 rozgrywała się scena niczym ze średniowiecznych królestw. Pan Ryszard zasiadł w fotelu niczym cesarz na tronie (po tym jak wpółprzytomny gnany obowiązkiem władczym zwlekł dupę z legowiska) i udzielał audiencji swoim podwładnym, słuchając ich raportów z tego co się wydarzyło. Witał się i kiwał głową nie wiadomo czy to z niewyspania czy z aprobaty, że cośtam się układa (chujowo bo chujowo, ale jednak). W końcu kiedy towarzystwo się wygadało z tego co leżało wszystkim na wątrobie Bimbromanta otworzył jedną z musujących flaszek. Dał tym znak wszystkim, że zezwala na użycie napojów do podreperowania zdrowia. Jako że William był niezorientowany, to sam Pan Ryszard otworzył wprawnym ruchem butelkę i wcisnął ją do rąk Jankesowi.

- Dużo jest do powiedzenia, więc na to spotkanie ustalam miarę picia małymi łykami. - zaczął pociągając z dżulnalia, sięgnął pod płaszcz (kombinezon który oberwał większością smrodów i mokrego suszył się w sąsiednim pomieszczeniu) i wyciągnął zza pasa BERŁO WŁADZY, tym oficjalnie już otwierając posiedzenie i nadając mu rangę wyjątkowo ważnego.

Berło Władzy było potężnym artefaktem związanym bezpośrednio z domeną. Było też jedynym regalium tą władzę legitymującą i ogólnie kto miał Berło ten miał Władzę. Ten potężnym magiczny przedmiot posiadał straszliwe moce, których nie można było lekceważyć. Tym bardziej sprawa była przerażająca bo Pan Ryszard jako alkoholowy czarownik potrafił wycisnąć z tego artefaktu osiągi ponad 100%, choć wolał tego nie robić, bo to chwiało cholernie równowagą. Na szczęści zwykle w jedną stronę, więc jak chwiał w drugą to się wszystko normowało i było zajebiście.

- Złomokleto. Wzywałem Ciebie w sprawie mojego dziecięcia. Ma żona nie upilnowała córki i źle się nią zajmowała, przez co ta wpadła w łapska zwyrola zwanego Tymoteuszem Krakowskim. To znany zboczeniec uchodzący za artystę i organizujący w swojej willi na pograniczu domen Pana Aleksandra i Pana Bolesława imprezy dla siebie i swoich przyjaciół. - Bimbromanta rozłożył na podłodze swoją mapę miasta na której zaznaczony był podział administracyjny miasta, wskazał zaraz po tym Berłem miejsce gdzie mieszka Krakowski - Zbiera się na nich wielu wpływowych ludzi ze świata mediów, kultury i polityki. Posłałem na zwiad Mariana i znalazł mą córę, ale został wykryty w trakcie tejże misji i pochwycony. Prawdopodobnie nie żyje. Wypijmy jego zdrowie i uczcijmy pamięć minutą ciszy. Przy odrobinie szczęścia może okaże się że żyje i dalej napierdala po ryjach śmierdzących demokratów. (Wojny Żywych Trupów 4)

Kolejny łyk i Pan Ryszard złożył ręce odliczając w ciszy wspomniane 60 sekund. Odliczył na wszelki wypadek do 70, bo lepiej za dłużej niż za krócej.

- Moja żona Helena wymogła na mnie wszczęcie misji ratunkowej, aby przyprowadzić do niej z powrotem Marysię. Biorąc jednak pod uwagę brak zaangażowania mojej żony w przedsięwzięcie ratowania córki, podejrzewam, że sytuacja może się później powtórzyć, więc trzeba małą przesłuchać, jak wygląda naprawdę sytuacja w domu. Ale to później... najpierw plan.

- Krakowski organizuje w Wigilię u siebie gigantyczną orgię. Plan jest taki aby wykorzystać ten moment do zinfiltrowania posiadłości i odbicia Marysi. Na pewno będzie tam o wiele więcej ofiar tych potworów, je też można uwolnić. W moim mniemaniu, należy uczestników sex-bankietu wybić, a posiadłość rozszabrować, spalić i zasypać solą.

- Z tego co odkrył Ajej i reszta wynika, że w wozie musiało być uposażenie na tą imprezę. Prawdopodobnie śledzili wóz. Wielka szkoda że nie udało się Lam, które de facto współpracują z Krakowskim, pozbawić tych zapasów. Reszty nie widziałem. Wygląda na to Andrzeju, że powróciłeś sam z misji. Roześlemy wici. Może ktoś widział pozostałych.

- Co do kamienicy... łebek który w piwnicy miał laboratorium uwarzył zajzer, który spowodował zaburzenia w czasoprzestrzeni. W dużym skrócie powiem tyle, że w wyniku tego wyrwałem z innego czasu i miejsca paru ludzi, ale tylko ten tutaj obecny zdołał ze mną zbiec zanim kamienica się rozjebała. - tutaj Bimbromanta skinął Williamowi - Spróbujemy odnaleźć twojego kompana. Niestety wraz z nimi przedostał się do nas również demon. Łatwo go rozpoznać... wabi się Miguel i wygląda jak Latynos. Pożera dusze i pije drogie likiery - dlatego stanowi zagrożenie dla naszej Domeny. Posiada wielką siłę, dlatego należy ostrzec wszystkich przed nim, nasłać na niego pały i dresiarzy, a i nie szczędzić Mocy Win na walkę z tym pomiotem diabła.

- Wspomniano moją teściową. Ona wie, że Marysię porwano oraz, heh, ponoć ma zamiar coś z tym zrobić. Póki co wygląda na to że nie zrobiła w tej sprawie nic. Pewnie tak pozostanie. Biorąc też pod uwagę jej charakter, zamiast pomóc nam odbić młodą będzie nam rzucać pod nogi kłody. - Bimbromanta splunął pod nogi - To jest... nie do pomyślenia! To jej wnuczka do kurwy nędzy! Zaczynam się zastanawiać, czy to Helena nie posłała małej do tego pedofila, aby teściowa mogła na mnie naskoczyć. Pamiętajcie, towarzyszko i towarzysze! Teściowe to stare, ohydne i paskudne raszple, które jedyne co potrafią robić to dręczyć innych. Własną rodzinę rozpieprzą, byle dokurwić zięciowi czy synowej.

Bimbromanta uspokoił się po chwili i podrapał za uchem. Wziął kolejnego łyka z butelki. Sięgnął do kieszeni i wyjął portfel z którego wyjął karty kredytowe. Podał je Złomoklecie.

- Zajmiesz się wyjęciem z nich piniędzy. Zajmij się też przerobieniem naszych telefonów... aby nas nie namierzyli i co uważasz za potrzebne. - polecił Złomoklecie.

- Podsumowując... Przejdziemy się po dzielnicy i trzeba zorganizować przejście przez domenę pozostałych panów. Zrobić zwiad i przygotować się do szturmu na posiadłość pederasty. Trzeba też ubić bestię z innego czasu i przestrzeni. - Pan Ryszard skinął na Williama - Podejdź tu młodzieńcze.

- Przybywasz z przesranych czasów w przesranym kraju. Ufam, że posiadasz więc umiejętności radzenia sobie w warunkach ekstremalnych, a tego potrzeba, aby przeżyć w kraju w którym się znalazłeś. Jako że oferujesz swoją pomoc w rozwiązaniu problemów mej domeny to przyjmuję Ciebie do swojej domeny i mianuję jej mieszkańcem Willhelmie Praudmorze. Wszystkich tu biorę na świadki, że ten oto człowiek od dzisiaj staje się naszym bratem. - Bimbromanta położył Berło Władzy na jednym i na drugim ramieniu przybysza z ZSA - Musisz jednak posiadać imię ulicy, którym będziesz się przedstawiał w tym kraju. Nadaję ci pseudonim "HOLLYWOOD"*!

Dla zakończenia ceremonii Bimbromanta sięgnął w poły płaszcza i wyciągnął butelkę . Przytrzymał ją w dłoni ładując napój mistyczną mocą i poprawił stukając Berłem Władzy w szkło. Podał naczynie Praudmoorowi i rzekł.

- Wedle tradycji musisz wypić całą. To rozbudzi w tobie Zew Ulicy i napełni cię mądrością Księgi Win! Chociaż w sumie... jest okazja co będziemy się pierdaczyć. - Bimbromanta sięgnął ku legowisku i wyciągnął stamtąd kolejną butelczynę, tym razem -prawdziwy klasyk - Jest okazja to się napijmy w ramach przygotowań do wymarszu w obce krainy.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 07-06-2016 o 23:10.
Stalowy jest offline