Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2016, 02:02   #7
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Aumixel westchnął ciężko i popatrzył na zadrapanie.
-Ręki nie urwała a pewnie mogła. Statek hmm… Ostatecznie mogę sobie popływać. “Podążać za popiołem”. Trele morele.
Rozczarowany i zdezorientowany ruszył na okręt. Czegoś się w końcu powinien tam dowiedzieć.
Aumixel szedł niepewny czy w ogóle dostanie się do środka, jednak wchodząc po rampie statku zrozumiał, że najwyraźniej faktycznie nikt się nie zajmował ochroną tego miejsca. Dostał się do środka bez problemu. Na pokładzie nie widział nikogo, kto doglądałby statku. Nie było żadnych marynarzy w polu widzenia i może tak powinno zostać? Powoli przechadzał się czując delikatne bujanie i słysząc ciche trzeszczenie podłogi. Wtem do jego uszu dotarł stłumiony głos gdzieś z dolnego pokładu, zapewne ładowni. Kiedy wsłuchał się w niego mógł przysiąc na wszystko, że słyszał znajomy głos przyjaciela wypowiadający jedno imię.
Aumixel... Aumixel... Aumixel...
-Wolmit? Wolmit! - krzyknął i zapominając całkowicie o ostrożności puścił się biegiem w kierunku skąd jak sądził dochodził głos.
Głos wyraźnie dochodził z dołu, więc Aumixel szybko odnalazł zejście pod pokład statku. Już na schodach zaatakowała go ciemność tam panująca nieśmiało rozganiana jedynie sączącym się światem płomienia świecy ustawionej na jednym z wielu drewnianych pudeł magazynu. Wokół znajdowało się wiele mniejszych czy większych pudeł i worków wypełnionych nieznaną mu zawartością, ale to, co nie uszło jego uwadze - to zapach. W pierwszej chwili zaczął się zastanawiać czy aby statek nie trawi ogień, ale po szybkim rozejrzeniu się zrozumiał, że pomimo tego dziwnego zapachy, całkowicie nie pasującego do miejsca, nic nie stoi w ogniu, a jednak...
Pachniało popiołem.
Cienie tańczące wraz z ruchem ognia świecy zagięły się, gdy w jego obecności zza załomu ustawionych na sobie pudeł wyszedł na widok Aumixela łysy, barczysty mężczyzna o nieobecnym spojrzeniu mlecznych oczu, które nie patrzyły na nic.
Aumixel zaskoczony niespodziewanym pojawieniem się mężczyzny w pierwszej chwili odruchowo sięgnął do rękojeści rapiera, jego ręka zastygła jednak w pół drogi. Nie był wojownikiem a osobnik nie rzucił się na niego. Coś jednak trzeba było zrobić, zapach nie pozostawiał wątpliwości, że jest na właściwym tropie, no i ten głos. Odchrząknął nerwowo odzyskując rezon.

-Witaj dobry człecze. Pewnie się zastanawiasz cóż to robię na waszym znamienitym okręcie? Wygódki szukam, sam rozumiesz za dużo piwa- tu Aumixel mrugnął zawadiacko, nie zobaczywszy jednak żadnej reakcji nieco zbity z tropu kontynuował- ten jegomość na pokładzie, ten śniady brunet, który z kolegami znosił skrzynki na brzeg powiedział, że ty mnie pokierujesz. Wiesz co? W podzięce zagram ci na mej harfie. Że też od razu nie zauważyłem, że mam do czynienia z melomanem!

Natchniony niechybnie przez jakąś dobrą boginię lub boga sięgnął błyskawicznie po harfę Jathry i uderzył w struny palcami. Czuł jak magia wraz z muzyką wypełnia przestrzeń wokół i spowija jego osobę płaszczem niewidzialności. Co więcej czyniła go niewykrywalnym! Czyż może być lepszy sposób na zbadanie okrętu?
Mężczyzna początkowo milczał wpatrując się swymi mlecznymi oczyma w przestrzeń nie zaś w coś konkretnego. W końcu odezwał się cicho.
- Mogę być ślepcem, ale nie jestem głupcem. Mogę nie widzieć świata, ale widzę dusze, a twoja jest niespokojna.
Ponieważ osobnik przemówił, Aumixel przerwał na chwilę koncert. Harfę trzymał jednak w pogotowiu.
-Oooo… ty mówisz. Ślepiec, który widzi dusze. Rozejrzyj się więc za duszą mojego przyjaciela Wolmita, którego głos słyszałem. Jestem bardem, zbieram historie i legendy. Wiem więc o boskim zamiłowaniu do zagadek i wprawianiu śmiertelników w zakłopotanie. Ja jednak nie mam nastroju i czasu na taką grę. Sugeruję byś stał się bardziej konkretny albo zbadam ten statek na własna rękę. Która potęga się mną bawi i czemu ma służyć to przedstawienie? - tu zatoczył ręką wokół.
- Niecierpliwy. Dobrze więc. Szukasz przyjaciela, ale jedyne co słyszałeś to echo jego głosu, ale źródła nie ma w tym miejscu… a przecież ty tak bardzo chciałbyś, aby było to tak łatwe. Znaleźć go całego w zdrowiu na jednym ze statków w Waterdeep. - umilkł na chwilę - A wiesz przecież jakie były warunki.
Bard zamrugał nerwowo zbity z tropu.
-Warunki, warunki… były jakieś warunki? A tak podróż. I właściwie skąd o tym wiesz? Ach no tak. Dusze widzi to czemu by nie miał znać przeszłości i przyszłości. Rozumiem, że mam gdzieś płynąć. Nie lubię milczków. Jest tu ktoś normalny, czy tylko ty i koledzy z wywróconymi oczami?
Aumixel nigdy nie przepadał zbytnio za bóstwami i ich sposobami działania dlatego odbierał całą sytuację jako wybitnie niekomfortową. Miał nadzieję, że nikt nie każe mu się modlić.
Mężczyzna uśmiechnął się, ale ten uśmiech nie miał nic w sobie ze słodkiej radości.
- Ja ci tylko chcę przedstawić ofertę, jaką mi przekazano, a która jest przeznaczona specjalnie dla ciebie... a do tego wymagająca ustosunkowania się do niej tu i teraz. - zamilkł na moment - Możesz wygrać duszę swoją i swego przyjaciela, a na tym ci zależy chyba najbardziej? - z jakiegoś powodu Aumixelowi wydawało się, że ślepy wzrok mężczyzny spoczął właśnie na nim - Ta oferta wychodzi wprost od mojej pani, czy raczej, naszej pani, która trzyma w garści duszę twoją i twego przyjaciela. Ofertę, która nie zostanie powtórzona. O ile oczywiście zechcesz ją poznać.
Uratować życie swoje i Wolmita? Brzmiało jak wybawienie. Pytanie co “Nasza Pani” zażąda za tak ogromną przysługę. Jasnym było dla barda, że nie możne odrzucić tej oferty. Wzruszył ramionami z rezygnacją, wybór był przecież czysto iluzoryczny.
-Dobrze panie notariusz. Mówże więc… zanim się zgodzę- dodał ciszej.
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline