Marwald stał nieruchomo i patrzył na dużą białą masę, która stała i zaczęła do nich gadać. Ino wcześniej przyszła na to miejsce. W takie dni jak teraz, zima mrozy misiek tego typu, z takim futrem był by nie zastąpiony. Czasami w nocy zimno potrafi pokazać swoje. Jednakże nie było to to o czym Marwald rozmyślał najbardziej. W jego głowie kryły się inne teorie. Teorie na miarę ludzkości, na miarę całego Imerium. On człek z małej wioski w tej chwili myślał nad zagadnieniami, o których nawet czasem miastowi nie mają pojęcia. Jednakże nie miał zamiaru się nimi dzielić, były one tak ważne i tak tajemnicze, że mogły grozić śmiercią. Wierzył głęboko, że kiedyś przyjdzie dzień, na to aby powiedzieć o mich komuś, ale nie dzisiaj, nie teraz.
Śmieciarz patrzył na zmutowanego człowieka, tak człowieka. Gdyby o tym nie widział, nigdy nie pomyślał by, że jest to człowiek. Wyciągnął na dłoń swojego gołąbka i nie miał zamiaru się odzywać, jedynie skinął głową z aprobatą na słowa jego przyjaciela Maxa. |