Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2016, 16:50   #6
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
"Dendarr nie żyje..." ta myśl uderzyła Terpenzi'ego niczym młot. Syknął przeraźliwie i przeciągle, a w jego pysku zalśniły długie kły.
-Nie był osobą, był wężem, moim wężem. - Gdy przemówił, jego syk był zimny i wyprany z uczuć, widać wszystko uleciało z niego w tym co Yor'haar Saille zapewne uważali za krzyk.
Będzie potrzebował nowego zwierzęcia, jeśli na tym zapomnianym przez bogów pustkowiu uda mu się znaleźć jakiegokolwiek węża. Jeśli nie pomogą normalne poszukiwania, zawsze pozostawało uciec się do innych metod, ale na to będzie potrzebował ciszy i spokoju.

-Jestem Terpenzi. - Przedstawił się po dłuższej chwili milczenia, tym samym zimnym, sykliwym głosem. Zdecydowanie nie należał do rozmownych typów, ale skoro ta dwójka podała swoje miana, wypadało chociaż odpowiedzieć tym samym, by nie wyjść na snoba. Bogowie, jak on nienawidził arogantów...
Poruszył się trochę na swoim miejscu, by sprawdzić czy zawartość jego ukrytych kieszeni pozostała nienaruszona. Zabrali mu broń, miał nadzieję że nic oprócz niej. Przynajmniej zachował pancerz, który nosił pod ubraniem, ale bez sztyletu czuł się prawie że nagi.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline