Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2007, 19:11   #88
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Tak....Altdorf to łakomy kąsek dla każdego i wejście w drogę nie temu co trzeba może się źle skończyć. Jak zatem uniknąć kłopotów? Wyobraźcie sobie, że Altdorf jest jak nadgryzione jabłko. Ten odgryziony kęs to tereny po wschodniej stronie Reiku oraz liczne wysepki na nim to tereny Potolców. Chłopaki dorabiają głównie na szmuglu oraz na transporcie. Ponieważ kontrolują bramę na Middenheim i Talabheim ciągną z tego niezłe zyski. Mają też w swoich szeregach najwięcej cudzoziemców - od kislevitów po ludzi z Talabeku, Sylvanii oraz erengardzkich dzielnic biedoty. Ich siła - Johann nachylił się, by akurat ta uwaga nie umknęła im i nie była słyszalna przez innych przechodniów - to zabawki ze wschodu. Tak nazywamy rzeczy, często magiczne, którymi sobie często pomagają. Mają przez to na pieńku z Gildią Magów, która nie toleruje niekontrolowanego i często szkodliwego użycia niektórych przedmiotów magicznych. Wiecie, nie ma tego wiele, a to co jest, jest pod stałą obserwacją. Jednak Potolce potrafią chować się jak nikt inny, mają swoje wysepki i swojego szefa - Zygfryda. Oficjalnie to rzeźnik, ale tak naprawdę to bardzo wpływowa osoba w mieście.
Minęliście właśnie kilka kamienic. Kamienne mury ozdobione białym wapnem sprawiały wrażenie grobowca. Ludzi jakby mniej się zrobiło i wrócił zapach ulicy - brudny i drapiący w nosie.
- Nie mamy z wiele wspólnego z Potolcami, bo oni są po drugiej stronie Reiku. Za to nasi sąsiedzi - Skandyści - to już inna para kaloszy. Oni dzielą z nami główną część jabłka o nazwie Altdorf. My mamy południe, oni północ. Granicą jest Wielki Kanał Reiku prowadzący pod sam plac Sigmara od wschodu i od zachodu tereny uniwersytetu. Okolica jest bardzo niespokojna i tam można czasami działać wbrew granicy. Wyjątkiem jest Park Karla Franza, który jest terenem neutralnym. I cóż o nich można powiedzieć? To złodzieje jak my. Kontrolują bramę marienburską czerpiąc niezłe z tego zyski. Wiecie, tam idą naprawdę dobre towary - w końcu to zagranica. Mają u siebie najlepszego fałszerza w mieście - Paulusa Garbatego. Jest to też szef grupy. Mówi się, że kiedyś był kopistą na dworze cesarskim. Wywalono go za złe prowadzenie się. I tak zostało - Johann zaśmiał się na samo wspomnienie o tym człowieku.
- Tak...Garbaty to bardzo barwna postać. I faktycznie nie ma większego fałszerza niż on. A my, Szaraki, jesteśmy jak cienie. Mało nas widać, ale jesteśmy wszędzie. I mamy coś, czego nie mają inni - odwagę do stawiania wszystkiego na ostrzu noża. Szarak nigdy nie cofnie się przed tym, co zaplanował. I zrobi wszystko - tutaj Mistrz już nie mówił lekko i swobodnie. Tak jakby to, o czym mówił, brało się z przekonania i wiary a nie tylko plotek i pomówień. - I mówiąc wszystko mam na myśli naprawdę wszystko. Zanim przyszliście do mnie na termin, musiałem się zająć kilkoma innymi osobami. Powiedzmy, że nie przeszli dalej. Dlatego jesteśmy Szaraki.
I tak rozmawiając doszliście do rozwalającej się kamienicy przy ślepym końcu kamiennej ulicy. Straszyła ona pustymi oknami i czernią wyłamanych drzwi. Gdzieniegdzie można było dostrzec ciekawe twarze zerkające na przybyszów.
- Nie wygląda tu może za ciekawie, ale Klucznik nie lubi rozgłosu.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline