„O cholera, o cholera o cholera”
Powtarzał Rubus gdy uciekał przed gigantycznymi szczurami. Gdy skręcił za róg budowli wpadł na pozostałych towarzyszy. Wpadł na Pietera i prawie się przewrócił.
- Szczu… Szczyry - wysapał – Takie – Rozłożył szeroko ręce pokazując jakie.
Więcej nie zdążył bo zza winkla wypadły skaveny. Rubus obrócił się kijem do przeciwnika. Był gotów na tyle na ile mógł być. Potem zaatakowały. Trafił mu się chyba ten który dziabną go w plecy bo guślarz mógł by przysiąc że stwór się do niego uśmiechał i oblizywał jak do nadgryzionego udka kurczaka. Rubus poczekał na atak aby go zbić kijem i wyprowadzić kontrę.
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |