- Spokojnie Randulfie, to już długo nie potrwa - powiedział Otwin gdy schodził z Eduarda. Przebywając z takimi ludźmi nawet on nauczył się co to sakrazm, dwuznaczność odpowiedzi i tym podobnie. Nie zawsze rozumiał gdy się z jego śmiali ale gdy miał czas aby pomyśleć to nawet czasami coś śmiesznego mu wychodziło. No... może czasami tylko dla niego.
Gdy podszedł do Oswalda i ledwo zipiącego starca zrobiło mu się trochę żal. Dziadek wyglądał jak siedem nieszcześć i w sumie to prawie jakby chciał im pomóc, tam w jaskini. Po chwili otrząsnął się z tych głupich myśli, wszakże mieli do czynienia z kultystą, mają z niego wyciągnąć tyle ile się da a później: "ubić i ciało spalić" - jak to często słyszał z ust Oswalda. - Panie Bosh - jak jeszcze czasami zdarzało mu się mówić do towarzysza - delikatniej trochę, bo nam gość zejdzie zanim cokolwiek powie i wyjdzie żeśmy konia męczyli i wodę tracili na darmo - zażartował, a następnie skierował się w stronę starca.
Wszakże Otwin nie był w stanie określić czy starzec to jakiś zwykły chłop czy może uczony, ale prędzej ten drugi tego pierwszego zrozumie aniżeli na odwrót. - Pane mówże czem predzej cożesz wisz, bosz się pyn rycerz i reszta denerwujo okrutnie. Gadaj, pókiś żyw, a później spełnim w całości cóżeś chciał. -
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |