Straż nie uznała ważne aby interweniować była to dość plugawa dzielnica miasteczka a ta karczma i tak była spokojnym miejscem.
Karczmarz zaczął krzyczeć na całe gardło głupoty typu mordują, zabijają, pomocy, ludzie pomóżcie bo mnie tu urżną!
"Kolorowooki" wstał i zadziwiającą zwinnością odsunął Edwarda od Adena przyłożył dłoń i zaczął krzyczeć różne idiotyzmy typu Mamo wybacz nie chciałem zabijać tatusia, Esmard wróć wyglądało tak jakby sceny i wyznania z jego życia popłynęły przez niego. Aden zaczął się trząść jak osika. Lhani która sama znała się na magii czy jak inni ludzie woleli by powiedzieć na darze bóstw nie mogła oderwać wzroku od cudownego zjawiska. W końcu Aden się uspokoił a cudotwórca padł twarzą na ziemie. Rozległ się gruchot łamanych kości a sam Aden leżał w kałuży krwi która jednak się już nie rozszerzała... |