Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2016, 17:31   #25
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Święte słowa- przytaknął krasnolud -Choć z drugiej strony, rzekomo zabrał sporą sumę - ironizował brodacz spoglądając na karczmarza -więc będzie mógł sobie kupić w pierwszej, lepszej karczmie przydrożnej nowe ubranie i co tam tylko sobie zachce. A może już miał inne rzeczy schowane na wypadek ucieczki.- pogładził się po podbródku -kto tam wie...- zakończył rozmowę. Właściciel karczmy widząc, że już nie będzie potrzebny odszedł bez pożegnania.
-A może nasz pan karczmarz go zatłukł, ukrył ciało i złoto a następnie zainicjował plotkę o ucieczce miejscowego kapłana z całym dobytkiem społecznym?- spojrzał na Venorę i wzruszył ramionami. Najwyraźniej w swoim życiu różne rzeczy widział i nic go już nie zdziwi -Chodźmy spać. Czas odpocząć w łóżku.-

Kompani zebrali się i udali do pomieszczenia na przeciwko, które było przeznaczone dla gości. Identycznie przygotowana izba z tą różnicą, że znajdowało się w niej wszystko podwójnie. Dwa łóżka, szafeczki i miski z wodą. Krasnolud nie miał oporów przed wieczorną toaletą w towarzystwie Venory. Ponoć wszyscy południowcy byli tak do tego nastawieni. Brodacz jednak miał świadomość, że Venora może mieć inne podejście do tego, tak więc zadeklarował, że rankiem wstanie wcześniej i wyjdzie z pokoju zostawiając paladynkę z sobą samą. Do tego był dobrze wychowany, gdyż zaproponował pomoc przy ściąganiu zbroi Venory. Młoda dziewczyna z uśmiechem na twarzy zgodziła się i już po paru chwilach leżeli w swoich łóżkach. Krasnolud zgasił swoją świecę i odwrócił się do ściany, a już po paru chwilach Venora słyszała jego chrapanie.



14 dzień Czasu Kwiatów 1372 roku rachuby dolin. Wioska Grumgish

Gdy Venora zbudziła się tuż po świcie, izba była pusta, tak jak obiecał jej krasnolud. Miska z studzienną wodą była zimna, ale taki już był urok noclegów w rozjazdach. Dziewczyna szybko załatwiła poranną toaletę i odprawiła modły do Helma. Nie mogła kolejny raz zapomnieć o modlitwach, gdyż jej bóstwo mogłoby się nawet na nią pogniewać. Na koniec założyła swoją zbroję i zeszła na dół gdzie nie było nikogo po za wyglądającym przez okno krasnoludem.
-No dzień dobry.- rzekł wesoło -Jeśli jesteś głodna zjedz. Ja już jestem po posiłku.- dodał. Venora wiedziała, że może czekać ich długi i męczący dzień to też nie mogła zrezygnować z śniadania. Owsianka, świeży chleb i kozi ser to bardziej żołnierskie śniadanie, ale dla niej w zupełności wystarczało.
-Proponuję się rozdzielić. Mamy kilkanaście chat do przepytania. Podzielimy je na pół i oszczędzimy połowę czasu.- Venora wiedziała, że krasnolud ma rację to też od razu przystanęła na jego propozycję.

Zaraz po śniadaniu, zgodnie z ustaleniami rozdzielili się i udali dookoła - Foigan na zachodnią część, Venora zaś na wschodnią - osady. Czekało ją przepytanie sześciu rodzin. Z pierwszą poszło gładko. Trafiła na moment, kiedy wszyscy jeszcze byli w domu. Niestety na tym się jej szczęście skończyło, gdyż wieśniacy nie wiedzieli nic. Nawet nie uczęszczali na nabożeństwa Ilmatera, ze względu na wiarę w Chutaneę. Kolejna chata należała do sędziwej kobieciny, która chyba nawet nie była świadoma zniknięcia kapłana. Zachowywała się, jak gdyby nie opuszczała swej chaty dalej niż do wychodka od wielu, wielu dni. Venora udała się dalej. Trzecia chata należała do rodziny lokalnego łowcy, choć akurat tego osobnika nie było w domu od paru dni. Jego żona wyjaśniła Venorze, że Argin od wielu dni jest po za domem.
-Ostatnimi czasy w okolicy kręci się więcej goblinów niż ostatnio.- powiedziała. Kobieta wyznała, że jej mąż miał można to nawet nazwać przyjacielskimi stosunkami, z Ilmaterytą.

Venora dowiedziała się, że rodzina, która ją właśnie gościła była bardzo pobożna i codziennie uczęszczali na modlitwy do kaplicy. Argin nawet nie wiedział o zniknięciu duchownego z osady. Kobieta szybko jednak dodała, że nie ma żadnych podejrzeń w jaki sposób mógł zniknąć kapłan.
Czwarta chata, do której zapukała paladynka była pusta, ale młoda dziewczyna pasąca gęsi na łące nieopodal wystarczyła Venorza. Była do dziewczyna licząca może szesnaście lat. Ładna i zgrabna o długich, jasnych włosach i pięknych, błękitnych oczach. Gdy Venora się do niej zbliżyła lekko się przeraziła, lecz gdy ujrzała symbol Helma na piersi, na zbroi Venory od razu się rozluźniła. Zapytana o kapłana, zbulwersowała się w młodzieńczy sposób. Broniła dobrego imienia mężczyzny i nie dopuszczała do siebie myśli, że mógł uciec z wioski z ich złotem. Stwierdziła, że nie wie co się z nim stało, ale na pewno nie jest to scenariusz napisany przez lokalnego karczmarza.

Kolejna chata należała do lokalnej złotej rączki. Mężczyzna o smukłych dłoniach zajmował się naprawianiem dosłownie wszystkiego a jego praca polegała na dbaniu o sprzęt pozostałych, przez co oni zajmowali się każdy kawałkiem jego ziemi. Mężczyźnie obojętny był Ilmateryta, lecz nie podejrzewałby go o kradzież i ucieczkę.
Ostatnim kogo odwiedziła Venora był zgarbiony starzec, który twierdził, że kapłan faktycznie mógł ukraść złoto i pewnie je trwoni z Arginem. Venora widziała jednak obłęd na twarzy starca, to też jego zdanie nie było dla niej żadnym argumentem.
W końcu spotkała się z Foiganem, który wyjaśnił, że nie dowiedział się niczego po za "skurwiałymi goblinami" zabijającymi jego krowy na pastwisku nocą.
-A ty czego się dowiedziałaś?- spytał.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline