Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2016, 20:14   #37
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Becka i Isabell

- Hej, wystraszyłaś mnie - uśmiechnęła się Becky. Stała raczej tyłem, z odwróconą w jej stronę głową, ale nie czuła się onieśmielona. - Plecki chętnie. Sama jakoś tak nie sięgam - zażartowała i uśmiechem.
- Przyniosłam Ci na powrót Twoją koszulkę - Powiedziała Isabell, będąc tam “gdzieś” w łazience, Becky bowiem, nawet gdyby się odwróciła, nie potrafiła dokładnie określić miejsca przebywania dziewczyny przez przyciemnione ścianki kabiny prysznicowej - Mam w końcu już kombinezon, to obejdę się bez...
- Póki co tak, ale nie można chodzić cały czas w jednym - zauważyła Becka. - Ja obstaję przy obietnicy podzielenia się ciuchami. Na Feniksie - powiedziała, wystawiając dłonie pod główny natrysk i nabierając w nie wodę. - Spróbujesz też jednej takiej nalewki... no, chyba że masz już dość napojów wyskokowych? - dodała i odwracając głowę z powrotem przed siebie zużyła zgromadzoną w dłoniach wodę do opłukania twarzy.
- Jak to wszystko przeżyjemy, to się chyba pierwszy raz w życiu upiję do nieprzytomności - Rozległ się jej głos, nieco bliżej kabiny - Ze szczęścia - Dodała szybko.
Becka uśmiechnęła się zadowolona, że trafiła się “swojska” dziewczyna. Ale miała rację - najpierw musieli wyjść cało z tej pułapki.
- Sądzę, że zrobimy jedną wielką popijawę. Wszyscy, całą załogą - powiedziała ochoczo. - W takich przypadkach dzieją się różne dziwne i śmieszne rzeczy - dodała rozbawionym głosem. Mogłaby opowiedzieć parę takich akcji, ale prawda była taka, że słuchanie takich opowieści nigdy nie dawało tak dobrego i zabawnego efektu, jak bycie ich faktycznym świadkiem lub co najlepsze - ich uczestnikiem.
- Chcesz się też umyć? Wiesz, zanim zużyję całą wodę - zagadała, mając świadomość, że rozmówczyni się do niej skrada.
- A to można tak, całą zużyć? - Zdziwiła się Isabell, stojąc już przed kabiną - No wiesz… w sumie miałam Ci umyć plecki - Zachichotała.
- Nie wypada zużyć całej, ale przy tej szalonej SI to nawet możliwe - odpowiedziała Becka. - No to... zapraszam. Tylko nie zamocz sobie kombinezonu - dodała, uchylając nieznacznie drzwiczki kabiny i wyglądając na zewnątrz… tym samym nieco pesząc stojącą tam już dziewczynę. Isabell oblała się rumieńcem, spoglądając w twarz pilotki. Jednak jej wzrok zsunął się w dół, po ciele Becky, ledwie na ułamek sekundy, ta to jednak oczywiście zauważyła. Isabell stała tam, zupełnie jak ją widziała po raz ostatni, w swoim “zdobycznym” kombinezonie, boso…
- No… miałam… mogę… to umyć Ci te plecki, tak? - Dziewczę wpatrywało się już uparcie w oczy Ryder.
- Tak tak, wskakuj - zachęciła Becka, z figlarnym uśmieszkiem. - Zazwyczaj z plecami jest ciężko samej, a trochę mi się oberwało i... no, bardzo mi tym pomożesz - powiedziała z uśmiechem i skinęła jej zachęcająco głową.
Zdawała sobie sprawę, że wspólny prysznic zapewne zadziała podwójnie relaksująco... przynajmniej podwójnie, ale przy stresie związanym z okolicznościami ogólnymi było to bardzo wskazane.
- Jak zechcesz, mogę się potem odwdzięczyć tym samym - powiedziała uprzejmie.

Isabell wyraźnie słyszalnie nabrała powietrza, po czym uśmiechnęła się do Becky.
- Dobrze, więc odwróć się - Powiedziała, nie mając chyba zamiaru wchodzić do kabiny, ani tym bardziej zdejmować kombinezonu - I podaj proszę mydełko...
Becka oczywiście nie nalegała na całkiem wspólny prysznic, a zarazem nie sprzeciwiała się samemu myciu pleców. Podała Isabell niebieskie mydło i odwróciła się plecami (i swoją zgrabną pupą) do Isabell... Wtedy to nagie plecy pilotki zaprezentowały uroczy/miłosny tatuaż.


Tatuaż Becky był nieomal wielkości dłoni i znajdował się na jej lewej łopatce.
Kobieta zgarnęła mokre włosy i przerzuciła je przez zdrowe ramię do przodu, aby nie przeszkadzały one Isabell w myciu pleców.
- A co tam popijaliście z Bullim? Zostało jeszcze coś? - zagadała.
Odrobinkę drżące dłonie zaczęły mydlić jej ramiona, wyjątkowo wolno i z dużą dozą delikatności.
- No eee… sama nie wiem - Szepnęła w końcu Isabell - Tak, zostało jeszcze kilka flaszek, Night przyniósł...
- “Kilka flaszek”? - odparła zadowolona Becka. Pytając o pozostałości, miała na myśli raczej jakiegoś kielicha, a tu proszę uprzejmie - aż kilka butelek!
- To się nam przyda. Dla mnie kieliszek lub dwa - rozmarzyła się pilotka, jednocześnie rozkoszując się delikatnym masażem. - A jak smakowało? - spytała. Nawet jeśli Isabell nie wiedziała co piła, to może po smaku, po posmaku, oraz sile itp, jakoś do tego dojdą.
- Oj… no takie dobre to było, wcale nie ostre… pachniało jak… orężada - Dłonie Isabell zsunęły się odrobinkę w dół, na łopatki Becky - I chyba też bąbelki miało - Zachichotała krótko - Nie wiem co to było… szampan??
- Jak z bąbelkami i smak jakichś owoców, to mógł być szampan. Ale jest tyle odmian i źródeł pochodzenia, że ciężko by było dojść. Wiele ma też takie nalepki, że nie da się tego przeczytać, bo to jakieś mało znane pismo - powiedziała Becka, której zwykle obojętne było co pije, dopóki jest to zwykły alkohol i tak też smakuje.
- O tak, właśnie tam najtrudniej dosięgnąć... Nawet podrapać się też nie można - dodała i zachichotała zadowolona z pomocy. Isabell, słysząc jej słowa, podrapała ją więc tam nawet, cichutko śmiejąc się pod nosem. Becka uśmiechnęła się zadowolona.
- Jeszcze nigdy nie spotkałam takich jak wy. Jesteście… no… cool - Powiedziała, schodząc dłońmi w końcu odrobinkę niżej - Chciałabym być taka jak wy… wiesz o tym, że ja pierwszy raz podróżowałam poza naszą planetę? Niezły numer co?
- Życie jest samo w sobie wystarczająco ciężkie, więc umilamy je sobie jak możemy. Tak jest przyjemniej, dla wszystkich - odpowiedziała Becka z uśmiechem, odwracając głowę w bok, choć i tak nie na tyle aby zobaczyć rozmówczynię. - Czyli los rzucił cię na głęboką wodę, - powiedziała, patrząc już przed siebie - wtedy jest najtrudniej. Ale można się też dużo nauczyć - dodała.
- Chyba nie mam już ochoty na poznawanie wielkich nieznanych kosmosu... - Powiedziała banalnie, a jej dłonie znów ześliznęły się kilka centymetrów w dół, ledwie już powyżej pupy Ryder - Wiele rzeczy to dla mnie nowość... - Isabell szepnęła na granicy słyszalności.
Becka zastanowiła się przez krótką chwilę. Przyjemnie było mieć taką pomoc i nawet szkoda było, że plecy się powoli kończyły...
- Jak na przykład picie? - zagadała, również bardzo cicho... zdając sobie sprawę, że pewnie nie tylko o to chodziło. - Nie trzeba się zrażać po tym co jest tu. Są naprawdę piękne miejsca, widoki, jedzenie, przedstawiciele przeróżnych gatunków, sporty... No i oczywiście drinki - rozmarzyła się Becka. - “Wszystko dostępne w różnych rozmiarach, kolorach i smakach” - dodała, jakby cytując jakąś reklamę z biura podróży.
- Myślę, że spodobałoby Ci się u mnie w domu. Tego tam wszystkiego pod dostatkiem. Musicie koniecznie tam choć chwilkę ze mną zostać, będziesz mile zaskoczona - Powiedziała Isabell, znów ześlizgując się dłońmi kilka centymetrów niżej. Zaczęła myć, i delikatnie masować pośladki Becky. Oddech młodej dziewczyny zaś stanowczo przyspieszył.


Backy zamilkła na chwilę, wstrzymując jednocześnie oddech. To już nie były jej plecki, jak się umawiały... jednak... pilotka nie miała nic przeciwko... a właściwie, to była nawet za! Przy tych wszystkich okropnościach jakich ostatnio doświadczyła i wszystkich zagrożeniach jakie na nią czekały, kilka chwil relaksu zdecydowanie dobrze jej zrobi.
Tętno jej podskoczyło a oddech przyspieszył, zaś w nieco zaparowanej kabinie prysznica zrobiło się jej znacznie cieplej. Becka rozkoszowała się masażem i nawet pochyliła się odrobinę, wypinając trochę i w efekcie lepiej prezentując swoją niezwykle zgrabną pupę.
- Tak - mruknęła zadowolona. - Tak, odwiedzimy twoją planetę - powiedziała oddychając ciężko, niby rozwijając swoją wypowiedź.
Isabell zaś, jedynie mruknęła coś cichutko, pochłonięta czynnością, jaką właśnie wykonywała… jej dłonie wędrowały po tyłeczku pilotki, masując, myjąc, lekko ugniatając pośladki, i nagle, nagle jedna z dłoni dziewczyny, wsunęła się w sam środeczek owej pokrytej pianą pupci, a paluszki zaczęły pocierać wrażliwe zakamarki Becky.
Pilotka nie od dziś wiedziała, że pupa jest jedną z jej najwrażliwszych stref erogennych. Mycie, które szybko przeobraziło się w masaż i pieszczoty ewidentnie dały o sobie znać. Przy akompaniamencie cichych pomruków zadowolenia, Becky oddychała szybko, a wyraz zadowolenia nie znikał z jej twarzy - choć oczywiście nikt tego nie widział. Ciepłe i zaparowane powietrze kabiny prysznica też robiło swoje i dodatkowo ją rozgrzewało. Bez specjalnych przemyśleń czy planów, zareagowała instynktownie i stanęła w szerszym rozkroku, dając w ten sposób Isabell dostęp do swojej kobiecości.
Paluszki młodszej dziewczyny rozpoczęły harce po ciele towarzyszki. Zrazu spokojne, delikatnie ruchy dłoni stały się szybsze, bardziej zdecydowane, pieszcząc kwiatuszek Becky na całego, wśród szybszych oddechów obu dziewczyn. Nagle druga dłoń Isabell dołączyła do zabawy, ślizgając się po brzuchu pilotki, to raz niżej, to wyżej, w końcu podążając do jednej z jej piersi. Zaczęła ją masować, lekko ugniatać, paluszkami delikatnie pobudzać suteczek… Ryder było już naprawdę “gorąco”.
Isabell miała jednak tylko dwie ręce, co pozostawiało tylko jedną na piersi Becky. One zaś lubiły dostawać po tyle samo pieszczot, więc potrzebna była kolejna ręka. Nie tracąc czasu, Becka prawą dłonią chwyciła swoją drugą pierś i zaczęła ją intensywnie pieścić. Oddychała szybko i pojękując z rozkoszy łapała jeden głęboki oddech za drugim. Jej serce biło gwałtownie, a myśli biegały jak oszalałe, do tego stopnia że zdawało jej się iż faktycznie słyszy rozbrzmiewającą wokoło muzykę swojego idola. Odruchowo stanęła w jeszcze szerszym rozkroku, stawiając drżące już lekko nogi na brzegach kabiny, a jedynym objawem rozwagi było przytrzymanie się wolną ręką prysznica, co pomogło, a wręcz umożliwiło jej utrzymanie równowagi.
Intensywność pieszczot, jaką otrzymywała Becky, i podniecenie jakie rozpalało jej ciało, szybko zaprowadziło ją na wyżyny rozkoszy, a jej niekontrolowane już jęki wypełniły całą łazienkę… kończąc w przydługim, dosyć głośnym jęku, oznajmiającym przeżywaną chwilę ekstazy, wprost targającej jej całym ciałem. Było tak wspaniale, i tak mocno to przeżyła, iż prawie się przewróciła w przód, gdy ugięły się pod nią nogi, na szczęście nieco przytrzymała ją w pasie Isabell, efektem czego, pilotka po postu zsunęła się na swe kolana, zalegając tak w prysznicu, wciąż z obmywającą jej ciało wodą. Drżała na całym ciele jeszcze przez dłuższą chwilę, a stojąca za nią już w kabinie dziewczyna gładziła ją delikatnie po głowie.

Pilotka klęczała tak przez dłuższą chwilę, pozwalając ciepłej wodzie obmywać jej rozgrzane ciało. Uśmiech zadowolenia i spełnienia nie znikał z jej twarzy, a oddech powoli wracał do normy.
- O rany... - wydusiła z siebie, niezwykle zadowolona i spełniona.
Dopiero potem wstała i ze szczerym uśmiechem spojrzała Isabell w oczy. Jej wzrok zszedł zaraz jednak na usta przyjaciółki, a jej własne szybko do nich powędrowały. Dając Isabell skromnego buziaka w usta, Becky zachichotała figlarnie. Cała akcja była dość niespodziewana, ale bardzo przyjemna i odprężająca.
- Chcesz się umyć? - spytała cicho, z uśmiechem i tajemniczym błyskiem w oku.
- Nie trzeba… naprawdę... - Isabell powoli znikał uśmiech z twarzy, zostając już jedynie ledwie w kącikach ust. Młoda zdecydowanie coś tu chyba kręciła, albo się wstydziła? Albo obawiała Becky i rozwinięcia sytuacji tym razem dotyczącej jej osóbki? - Obejdzie się - Krótko pogłaskała ramię Ryder.
- W porządku - odpowiedziała Becka obdarzając dziewczynę iście przyjacielskim uśmiechem.
- Jeśli później zmienisz zdanie, to polecam ustawienia temperatury na 6 i ciśnienia na 4 - powiedziała wskazując nieznacznie odpowiednie przyciski w panelu prysznica - ale oczywiście jak kto woli.
Isabell zrobiła jednak kroczek w tył, wychodząc z kabiny… więc i pilotka wyłączyła wodę, po wyjściu zaś, Becky od razu odczuła różnicę temperatur. Jej skóra była rozgrzana przez gorącą wodę, ale jak wiadomo mokre ciało szybko traci ciepło, więc kobieta złapała jeden z ręczników i szybko się nim otuliła.
- Muszę przyznać, że to było niezwykłe - rzuciła Becka ze szczerym uśmiechem. - Niespodziewane, ale bardzo... - zachichotała rozbawiona.
- No… tego... - Isabell zaczesała palcami kosmyk włosów za ucho, lekko się uśmiechając - Jesteś… piękna - Przygryzła chyba z nerwów, lekko swe usta. Była znów tą płochliwą Isabell co wcześniej…
- Dziękuję - odpowiedziała z uśmiechem Becka - ale z ciebie też śliczna dziewczyna - dodała od razu, posyłając jej miły uśmiech. Uznała, że lepiej było skupić się na wyglądzie ogólnym, niż na zmysłowości budowy ciała.
Isabell pochwyciła duży ręcznik, by Ryder mogła się nim owinąć… po chwili zaś podała kolejny, na włosy, a wkrótce i trzeci, wśród ich obu śmiechów, zarzuciła jej na ramiona. Zaczęła ją wycierać, zaczynając znowu od plecków.
Becky od razu zrobiło się przyjemnie ciepło. Ona sama zaczęła wycierać sobie głowę, wiedząc z doświadczenia iż włosy potrzebowały sporo czasu aby wyschnąć.
- Powiedz mi coś o swojej planecie - zaproponowała uprzejmie.
- Jest naprawdę przyjemnie, ciepło, są morza, rzeki, jeziora, masa ciekawych miejsc do odwiedzenia, nie jest to jednak żadne prymitywne miejsce, o nie, technologia jak najbardziej, miasta są nowoczesne i tak dalej, ale jednocześnie zrobione w starym stylu, bardzo ładne. - Isabell ożywiła się na wspominki o domu - No i nie ma żadnych problemów z jakimiś wrogami, napadami, czy i nawet… wojnami - Ostatnie dodała nieco ciszej, wycierając przez ręcznik ciało Becky. Znów jej dłonie harcowały po tyłku pilotki, choć tym razem bez żadnych podstępków.
- Brzmi naprawdę fajnie - powiedziała Becky ze szczerym uśmiechem. - A jak wygląda wasze słońce? Macie księżyce? A jakieś specjalne potrawy? - Podpytywała się dalej, wyobrażając sobie ich wschody i zachody, na tle wymienionych przez dziewczynę atrakcji.
- Słońce… no normalne, żółte - Zaśmiała się Isabell, przechodząc teraz na przód Becky, i z rumieńcem na twarzy wycierała przez ręcznik jej piersi - Księżyce są aż 3, i wszystkie zamieszkane. A potrawy… no... są naprawdę różnorodne, wszystkiego po trochu. Wydaje mi się, że zasmakują każdemu.
Becka uśmiechnęła się figlarnie, gdy jej rozmówczyni pomagała jej się wytrzeć, skupiając się właśnie na tych częściach jej ciała.
- Koniecznie trzeba będzie polecieć i spróbować - stwierdziła pilotka - A jak ona się nazywa? - spytała jeszcze, gdyż jej mentalna próba wytyczenia kursu zakończyła się niepowodzeniem.
W tym czasie Isabell zeszła już niżej, wycierając brzuszek Becky, i poniżej brzuszka… i wzięła nawet jeszcze jeden ręcznik, i zaczęła wycierać jej nogi, a na końcu nawet i stopy Ryder, co było naprawdę zarazem słodkie, jak i zadziwiające.
- Bellater 4 - Powiedziała, klęcząc-siedząc na podłodze, spoglądając w górę, prosto w oczy Becky z naprawdę wyczekującą minką.
Becka co prawda nigdy tam nie była, ale wiedziała co najważniejsze o tej planecie. Przez krótką chwilę przyglądała się Isabell uważnie, a usta same jej się otworzyły, aby dopiero po chwili wydobyć z siebie jakieś słowa.
- A, to słyszałam. Kojarzę... Yyy... To ja, nawet wiem już jakie te, jakie koordynaty wprowadzić, żeby tam polecieć. - Becka starała się zachować spokój jaki tylko mogła i uśmiechała się, maskując swoje zmieszanie i zaskoczenie.
W oczach Isabell zamigotały łezki. Wciąż przed pilotką na podłodze, opuściła głowę, wbijając wzrok gdzieś obok jej stóp, a dłonie ułożyła na swych kolanach.
- Zawsze tak jest - Szepnęła w końcu łamliwym głosem - Uważasz mnie za potwora prawda? Czar prysnął...
Reakcja Isabell była już którąś z rzędu niespodzianką w ciągu ostatniej godziny. Limit zdziwień pilotki był już więc wyczerpany i kobieta zareagowała właściwie od razu.
- Co? Nie. A skąd? Jakim znowu potworem? Nigdy - zaprzeczyła stanowczo Becka i nie tracąc ani sekundy klęknęła przed Isabell, zrównując się z nią i spoglądając jej prosto w oczy.
- Jesteś śliczna, jak mówiłam. Zresztą co tu dużo gadać: bardzo cię lubię i bardzo chętnie się z tobą zaprzyjaźnię. O! - powiedziała szczerym, spokojnym i dość poważnym głosem, uśmiechając się przyjaźnie do rozmówczyni. Becky naprawdę zależało na dziewczynie i nie miała najmniejszego zamiaru jej skrzywdzić. Owszem, mogła zrozumieć, że ktoś mógł uważać przedstawiciela gatunku Isabell za potwora - niektórzy nawet za takiego potwora na 8 w skali 1-10... Ale Becka osobiście absolutnie się z tym nie zgadzała.
Isabell spojrzała na pilotkę załzawionymi oczkami, po czym lekko się uśmiechnęła.
- Naprawdę? - Szepnęła, po czym… rzuciła jej się na szyję. Przytuliła mocno, i zaczęła szlochać Ryder w ucho. Czyżby to teraz były nagle łzy radości?
Becka nie wahała się ani chwili i odwzajemniła uścisk, obejmując Isabell na wysokości łopatek. Szczery uśmiech nie znikał z jej twarzy i nieomal sama była gotowa uronić kilka łez, ale jakoś się przed tym powstrzymała.
- Naprawdę - odpowiedziała cicho, ale za to prosto do ucha... przyjaciółki.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 18-06-2016 o 12:43.
Mekow jest offline