Uspokajające słowa Felixa i Victorii tylko pogłębiły podejrzliwość bartnika. Właściwie, to Waightstill zaczął popadać w lekką paranoję. Najwidoczniej ostatnie starcie z demonem wywarło wpływ na Waightstill'u. - A więc oni wiedzą! - pomyślał. - Cały czas mnie oszukiwali! Jak nic wszyscy są potworami! - Powrót Konrada zupełnie umknął jego uwadze. Umysł Waightstilla' przysłoniła jakby zasłona. Gdy Victoria, Felix i Marwald zebrali się w osobną grupkę, patrzył na nich spode łba. - Na czym oni tak gorączkowo się naradzają? Na pewno chcą mnie zamordować, nad tym tak się naradzają! Najpierw zmusili mnie do zamordowania Selliny - dziwnie nie był pomny, kim ona naprawdę była - a teraz planują mnie załatwić! - Mocniej ścisnął drzewce halabardy. - Ale ja im się nie dam! - Pojawienie się śnieżnego stwora było dla Waightstill'a zupełnie nieoczekiwane. - Ha! Już sprowadzili sobie zastępstwo! - pomyślał tylko na widok Olafa. - A może to on ma mnie załatwić?! Sprytne, sami nie dali by mi rady, a ten tam jest tak duży jak ja! - Waightstill obserwował wszystkich gorączkowo, gotów wybuchnąć w reakcji na najmniejsze zagrożenie. Na Olafa nie zareagował, tylko siedział milcząco.
Ostatnio edytowane przez snake.p : 09-06-2016 o 21:29.
|