Shade nie bardzo wiedział, któremu z bogów powinien podziękować za cudowne znalezisko. W miarę bezpieczne schronienie i woda.
To ostatnie było znacznie ważniejsze.
Co prawda na samym początku Shade podszedł do tego znaleziska nad wyraz ostrożnie, ograniczając się do paru łyków, ale po chwili, gdy nic mu nie zaszkodziło, a i inni nie padli trupem, napił się ponownie, tym razem w większej ilości.
Potem się umył, z cichą nadzieją, że zmyje z siebie znaczną część zmęczenia.
A wreszcie ponownie się napił i usiadł, by od czasu do czasu wziąć udział w wymianie poglądów.
* * *
Shade chwilowo stał się bezrobotny.
Jedna parka tuliła się do siebie, druga była na dobrej drodze... do tego samego celu. A troje to już tłok, każdy to wiedział.
Shade usiadł w wejściu do jaskini i zaczął szorować piaskiem zdobyczny hełm. Miał nadzieję, że gdy usunie się cały smród, hełm da się wykorzystać. W ostateczności jako wiaderko. Albo garnek.
Przypominało to nieco szorowanie przypalonego kociołka... i chociaż było podobnie monotonne i pracochłonne, to w końcu hełm przestał pachnieć mutantem, a wypłukany zaczął lśnić.
Shade zebrał wszystkie liny, po czym - wykorzystując wspomniany hełm - spróbował za jego pomocą zmierzyć głębokość studni. Napełnił hełm kamieniami, przywiązał do liny, po czym zaczął go opuszczać w głąb studni. Hełm niespiesznie dryfował w dół przez kilka sekund, aż w końcu stuknął o dno, spoczywając na nim. Woda wciąż była spokojna.
Shade ostrożnie pociągnął linę, by ta się odrobinę naprężyła. Zaznaczył miejsce, w którym lina stykała się z taflą wody, po czym zaczął wyciągać hełm.
Prawie trzy moje wysokości, pomyślał, gdy już prowizoryczna sonda znalazła się na brzegu.
Miał skoczyć i zanurkować na głębokość ponad czterech metrów, sprawdzić, dokąd prowadzi podziemny tunel, a potem wrócić?
Z pewnością nie w tej chwili. Najpierw musiał trochę odpocząć. No i wolał mieć kogoś, kto by mu się pomógł wydostać, gdyby nagle na dole zaczęło mu się zbytnio podobać. Na razie jednak nie widział żadnych ochotników - wszyscy byli bardzo zajęci swoimi sprawami.