Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2016, 17:41   #74
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lucyna:
Twój dowcip spowodował, że jeden goblin-maruder umarł na zgąbczenie mózgu, a jakiś stalaktyt ukruszył się i spadł na łeb Boga Wojny. Chciałaś zapiszczeć z zachwytu, ale rębajło tylko strzepnął kurz z ramienia. Ciekawe jak on w ogóle wygląda - jego czerwone gały wręcz wypalają Ci płat ciemieniowy, gdy tak akurat w nie spojrzysz, ale dla niego to nic nowego. W tej grocie jest tak cholernie ciemno, że boisz się czy nie wdepniesz bosą, poranioną stopą w goblinie flaki lub inne narządy wewnętrzne. AIDS albo żółtaczka murowane...lub oba choróbska naraz.
- Do wała jednego, czy myślisz, że Pana Zniszczenia, Boga Wojny, Rębacza Trzech Sfer, Niszczyciela Podziemi pokonasz takim śmiesznym czarem? Patrz i ucz się, a jak będzie po wszystkim to dokończę gwałt.
Bóg Pstryknął i nagle poczułaś się, jakby Twój zakuty łeb był oddzielony od reszty ciała. O cholera...bo był! Widziałaś przez sekundę jak ciało weszło w gęsty mrok, a Ty możesz co najwyżej nie zlizać sobie z ust truskawkowego nabłyszczacza do ust.
I nagle rozległ się piekielny krzyk! Jedna lampa we łbie Boga Wojny zgasła, a druga miota się na lewo i prawo...chyba paproch mu wpadł do oka...

Dobrze mu tak! A i byś zapomniała o jednym....
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!! - Przecież stan dekapitacyjny, w którym się znalazłaś, nie mógł pozostać bez odzewu z Twojej strony. - AAAAAAAAAAAaaaAAaAaaaaaaaaaAAAA!!!


Partridge:
To co Cię nie zabije, to Cię wzmocni - tak mawiała mama, gdy dostałeś znowu w mordę od kolegów z klasy. Na kolegów potem nasłano grupę najemników, żeby ich przeczochrali korbaczami po mordach, ale nie z tego powodu, że rodzice troszczyli się o Ciebie, lecz aby utrzymać status quo rodu Silverballsów. Co by powiedzieli możni z Deepthroatów lub Largecocków, gdyby tatko pozostawił bez odzewu bicie szlachetnie urodzonego przez plebejuszy lub szlachtę w uboższej wersji podstawowej? Oczywiście w mordę dostałeś jeszcze nie raz, bo wiadome, że ludzi ciężko się szkoli w dobrym wychowaniu i pomyślunku, a sama zrolowana gazeta codzienna nie wystarcza. Kilka dekli, napakowanych łapsk, dwanaście kilogramów drewna i żelaza, a ludzie rozumieją, co to znaczy szacunek. Szacunek poprzez strach jest tym najsilniejszym!
No ale teraz boli Cię twarz, kilka żeber, kolana to pewnie przez dwa lata się nie zagoją, a na jodynę wydasz majątek (może Lucyna Ci pożyczy? Ponoć kobiety zawsze mają dekle na kosmetyki, więc najwyżej kupi błyszczyk mniej), a do tego Twój podróżniczy uniform wygląda jak ofiara przemarszu wojsk orkijskich przez ludzkie ziemie. Ale dość o stanie fizjognomicznym i kwestiach modowych - bóg był do zabicia. Lucynie na chwilę udało się odwrócić uwagę tego hardcorowego napierdalacza, więc skierowałeś się po zapachu w jego stronę (łatwo - wali krwią miliona poległych, stuletnim potem i grozą, która zwalnia pęcherz przeciwnika). Rzucił jeszcze do Lucyny coś o czarowaniu, pstryknął palcami, a Lucyna się wydarła. I drze dalej...bogowie, ile ona tak może? Ciekawe czy w łóżku tak samo? Gdybyście coś kiedyś no w jakiejś karczmie to będzie bardzo krępujące...
Ale nic to, wpadłeś Bogowi Wojny na plecy, szybko wspiąłeś (sic!) i sięgnąłeś do kołczana. Na cycki Wielkiej Macochy! Masz coś z pamięcią, bo przecież nie ostała się ani jedna strzała, ale zaraz...pomacałeś...coś chudego, długiego, nieco wysuszonego z jakimś lekko lepkim nalotem. Toż to...osz kurwa...kabanos, który zostawiłeś dla Bogdana, jednakże zapomniałeś i uszuszył się na pręt zbrojeniowy. Dźgnąłeś Boga na farta w prawe oko. O, zaczął wierzgać! Rodeo pełną gębą, tekseksański freestyle na zabijace pijącym krew swoich przeciwników, mało kto ma takie coś w autobiografii (jeśli w ogóle umie pisać).
I dostałeś w klatę z kija. Spadłeś z szamoczącego się Boga uderzywszy plecami w miękkie granitowe kamienie. Dostałeś w pysk - górna lewa jedynka i połowa trzonowców do wyrwania albo wymiany. Masz nadzieję, że Lucyna ma więcej dekli na cele zakupu kosmetyków...ale zaraz...czemu Lucyna Cię leje...zaraz...czemu leje Cię ciało Lucyny, a jej łeb drze się kilkanaście metrów od reszty?!
Dostałeś poprawkę z drugiej strony. No tak, do przewidzenia, klata z żelaza to leją po pysku, chociaż nigdy ładny nie byłeś, a oczom i tak wszystko jedno.


Lucyna:
Nie wiesz co się nazbyt dzieje, ale jedno jest pewne - jak w takim stanie wypić butelkę czerwonego wina? Czy zachowany został jakiś metakorytarz między głową a ciałem, który powoduje przenikanie pokarmu i płynów z głowy do organów wewnętrznych? Ups, i chyba Twoje zgrabne ciałko zaczęło lać Partridge'a. Oj i to wiele razy, ale ten elf jest taki odważny - w ogóle nie krzyczy, nie jęczy z bólu, nawet nie sapnie. Może nie żyje?


Partridge:
Cios No, kurwa, starczy tego! Ile jeszcze... Cios tak można?! Chciałeś krzyknąć do głowy Lucyny, gdziekolwiek była, aby kazała swojemu ciału zaprzestać tego czynu zabronionego, jakim jest bicie słabszych od siebie, ale Cios kostur znowu wylądował Ci na zębach.


Lucyna:
Znasz ten czar! Tak, przypomniałaś sobie, że w Interksiążkach wyczytałaś kiedyś o zakazanym zaklęciu Głowa do dyspozycji. Historii dokładnie nie pamiętasz, jednakże było tam coś o magu z ADHD, jego haremie i tym, że był leniwy lub nie miał nóg, więc ciągle siedział w swojej komnacie na szczycie wysokiej wieży. I ponieważ musiał dużo i często, a kobiety nie miały takiej kondycji do wspinaczek wysokostopniowych, to odłączał czarem ich głowy, które lewitowały do jego sypialni. Jak to mawiał "Głowa czy dupa - każdy otwór lepszy niż sterowanie ręczne!". Nie pamiętasz jego imienia lub ksywy, lecz jesteś oburzona, że przez jego durne zachcianki nie możesz kontrolować swojej reszty ciała.
Chwila zadumy...tak, zdecydowałaś na jaki kolor pomalujesz sobie odświeżone paznokcie u stóp...i przypomniałaś sobie słowa odwołujące efekty zaklęcia!
A brzmiały one...


Partridge:
Już nie chcesz mięsa...chcesz kleik...jego nie czeba gryźć. O rany! Bogdan, nieco połamany i zdesynchronizowany neurologicznie zaatakował ciało Lucyny! Stary dobry druh! Gdyby jeszcze było tu krzesło...ono by wiedziało co zrobić, aby wygrać.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 10-06-2016 o 21:15.
Bergan jest offline