Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2016, 20:30   #46
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Rognir spojrzał na wtulająca się w niego Bazylię, a potem przeniósł wzrok na znajdującą się w swoich objęciach parę “przyszłych zakochanych”. Wyraz jego twarzy był nieodgadniony, bynajmniej nie dlatego, że czuł się niezręcznie w tamtej chwili. Sytuacja, w której się znaleźli nie sprzyjała wyznawaniu uczuć, a przynajmniej tak sądził półork, który już raz stracił bliską mu osobę i zbyt dobrze znał ten ból. Obawiał się jednak, że jest już za późno; dał się porwać miłości, a dowodem tego była walka z mutantami i jej ponury rezultat.
Rognir odwzajemnił uścisk, przytulając Bazylię bardziej do siebie, tak aby ogrzała się ciepłem jego ciała i umożliwiając jej ułożenie się w wygodnej dla niej pozycji.
- Nigdy tego więcej nie rób - powiedział półork, spoglądając na niemalże leżącą w jego mocarnych ramionach kobietę. - W sensie, nie umieraj już… - Pośpiesznie poprawił się, widząc malujące się na twarzy Bazylii niezrozumienie.
- Przepraszam. Nie doceniłam przeciwnika - diabelstwo odsunęło się odrobinę aby móc wygodniej spojrzeć na Rognira. - Miałam sporo szczęścia, że byliście razem ze mną. Nie wiem co sobie pomyślałam rzucając się ze sztyletem na niego… co mi przypomniało.
Bazylia sięgnęła do napierśnika jaki pozostał po przeciwnikach. Zaczęła go czyścić.
- Jesteś pewien, że nie chcesz go? Nie dam się drugi raz tak zaskoczyć. Szczególnie, że został jeszcze topór. Dużo lepsze od tego krótkiego kawałeczka metalu. Gdybym tylko miała tutaj narzędzia…
Pół-ork nie odpowiedział chwilę patrząc na Bazylię. Westchnął z rezygnacją. Diabelstwo zdawało się być niesamowicie głuche i ślepe na znaki dawane mu przez niego. Kobieta czyściła zbroję z wyraźnym uśmiechem na twarzy jakby jej ta brudna robota się podobała. Wymienili może jeszcze kilka zdań pomiędzy sobą, aż Rognira zmorzył w końcu sen. Próżno mu było jednak czekać na Bazylię. Zdawała się całkowicie pochłonięta swoim zadaniem. Życzyła mu dobrej nowy dając jeden z koców jakie miała i wróciła do swojego zajęcia.

Dopiero dłuższy czas później diabelstwo skończyło czyszczenie. Wszyscy już zasnęli, zmęczeni podróżą i przeciwnościami losu. Kobieta nie czuła zmęczenia. Nie musiała sypiać i po tym jak podkradł się do nich ork nie chciała nawet. Nie mogła pozwolić aby coś podkradło się tym razem do ich obozu i zaatakowało raniąc jej ukochanego. Nie podarowała by sobie gdyby półork umarł. Nawet jeśli to są piekła i nie wiadomo gdzie trafi osoba, która utraci siły witalne, nie chciała go stracić. Może nie umiała poprawnie tego wyrazić, ale cieszyła się z jego obecności. Był jakąś ostoją w tym niebezpiecznym świecie. Jedyną.

Poranek zastał Bazylię siedzącą przy wyjściu z jaskini gdzie pilnowała okolicy. Było to niemęczące zajęcie w sam raz dla nieco leniwej kobiety. Nie chciało jej się wspinać ani chodzić nigdzie dalej. Ważne aby zdążyła poinformować innych gdyby coś się zbliżało.
 
Asderuki jest offline