Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2016, 22:37   #92
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
... i stali tak przez zaledwie chwilę, gdyż zaraz odezwał się Max który przerwał tą niezręczną ciszę. Na jego słowa Olaf wypuścił powietrze z płuc z cichym świstem, widać było że bardzo przejmował się tym jak ochotnicy zareagują na jego obecność. Marwald również wykazał się spokojem i przytaknął słowom towarzysza. Swojego podejścia do Olafa nie ukrywał również Konrad, który podobnie jak i reszta był nieufny względem jego, lecz był gotów aby go wysłuchać. Dopiero zachowanie Waighstilla - chociaż Olaf zdawał się mieć problem z rozpoznaniem tej osoby - lekko zbiło go z tropu, jednakże był on w mniejszości, a poza tym nie robił nic złego, tylko bardzo dokładnie przyglądał się nowo przybyłemu. Victoria ze swoimi ludźmi stała razem z reszta, lecz swoim zwyczajem podchodziła do wszystkiego z uśmiechem na ustach co udzieliło się również Horstowi i Markusowi.

Jednakże najważniejszą osobą, na której opinii zależało najbardziej, był Felix. To właśnie jego słowa spowodowały całkowite rozluźnienie. Drwal nie spodziewał się takiego przyjęcia, na jego zmęczonej życiem twarzy pojawiło się wzruszenie.

- Naprawdę ... naprawdę teraz widzę jak bardzo Ginter mylił się co do was. Teraz wiem, rozumiem jak wasza podróż zawsze była potrzebna i jak dobrze że to właśnie wy się w nią udaliście. Dlatego teraz nie wyobrażam sobie powiedzieć tego co chciałem Felixie, znaczy się napewno nie w takiej formie jak wcześniej chciałem. - Olaf mówił bardzo powoli, wczuwając się w każde wypowiadane słowo - ..ale od początku. Wiesz, tamtego dnia gdy odebrałeś mi brata, byłem na ciebie bardzo zły, wściekły wręcz. Wpierw uciekłem w popłochu, lecz gdy strach minął szlajałem się jeszcze nieco po lesie aż w końcu podjąłem decyzję aby Ciebie odnaleźć i ..zabić. Ale nie przejmuj się tym co teraz powiedziałem, to było dawno, bardzo dawno temu. Pałałem zemstą i ruszyłem waszym śladem, lecz nie mając ze sobą żadnych zapasów szybko odpuściłem, lecz był to dopiero początek problemów. Zgubiłem się i nijak nie mogłem znaleźć drogi powrotnej. Podczas gdy ciało było coraz to bardziej umęczone, spędzałem coraz to dłuższe chwilę na rozmyślaniu. Z jednej strony wiedziałem że to ty zabiłeś mojego brata, lecz z drugiej strony byłem po części świadom że nie zrobiłeś tego sam z siebie, że pewnie bałeś się że zrobimy Wam krzywdę, a skąd mogłeś wiedzieć że chcieliśmy Was tylko nastraszyć. Ten okres pamiętam dość mgliście. Mam bardzo duże dziury w pamięci, nie pamiętam ile dni minęło, ani co dokładnie robiłem, pewne jest tylko to że do wsi nie wróciłem. Pewnego dnia obudziłem się gdzieś w lesie, leżałem w swoim prowizorycznym posłaniu, lecz czułem się jakoś tak inaczej. Począwszy od tego dnia pamiętam dokładnie wszystko co się działo, właśnie od wtedy zaczęły mi wyrastać włosy, a wiec i chęć powrotu do wsi malała. Zmieniła się jeszcze jedna rzecz. Ciężko jest mi to dokładnie określić, ale zmieniły się moje myśli. Jakby to... wiecie, wcześniej całe dnie spędzałem na pracy w lesie, oraz popijawach we wsi po pracy. Nigdy nie interesowałem się niczym więcej, wiodłem prosty żywot. Nie żebym teraz robił dużo więcej, lecz dopiero teraz zaczęło mi to przeszkadzać. Cos jak różnica pomiędzy frywolnością dziecka a dojrzałymi decyzjami osoby dorosłej. Wtedy też uznałem że muszę ciebie Felixie odnaleźć, aby porozmawiać z Tobą, zaspokoić twoje i swoje sumienie oraz potwierdzić swoje wytłumaczenie śmierci mojego brata. No i ... przeprosić się. Pomimo tego że to ja poniosłem większą stratę, to ty jako dziecko zapewnie całe dnie rozmyślałeś nad tym że przez Ciebie zginął człowiek. Musisz wiedzieć że nie mam do Ciebie żalu, to my jako dorośli powinnyśmy lepiej się zachować i nie powodować takich dziwnych sytuacji. Chce abyś wiedział że to nie twoja wina, tylko nasza głupota i mimo wszystko niefart iż kamyczek trafił w aż tak czułe miejsce.

Pomimo tego że słowa kierowane były bezpośrednio do Felixa to Olaf mówił do wszystkich ochotników i w pewnym momencie podniósł wzrok aby przyjrzeć się reszcie.

- Tak więc skoro, jak mam nadzieje, zaspokojone zostało sumienie małego, czas zając się moją duszą. Czy będzie wielkim nietaktem jeśli poproszę Was o to abym mógł dołączyć do grupy i swoją własną osobą spłacić dług u młodego? Konrad przekazał mi informację ze mogę wrócić od wsi, lecz nie mogę tego zrobić, wiedząc że Felix, jak i reszta moich pobratymców ryzykuje życie podczas gdy ja siedzę sobie bezpiecznie we wsi i zbijam bąki.

- Felixie - zwrócił sie na powrót do młodego - a czy ty, przyjmiesz mnie?

- Spokojnie, mamy czas, jeśli chcecie się jeszcze namysleć to to zróbcie. Jeśli mi nie ufacie to trudno, zrozumiem. Nie chce robić nic na siłę. Ale bez względu na Waszą decyzję, muszę wam powiedzieć o dwóch ważnych rzeczach. Po pierwsze; moje ciało zaczęło się zmieniać już na początku, gdy jeszcze pałałem rządzą mordu, lecz były to zmiany raczej subtelne, mało widocznie i zachodziły powoli. Zauważyłem że moja agresja rosła wraz z przypływem mutacji. W pewnym momencie, jak już wam opowiadałem, zmieniło się moje nastawienie, przemyślałem wszystko jeszcze raz i zszedłem na dobrą drogę. Samo w sobie nie jest to dziwne, wiadomo, człowiek będąc na skraju wyczerpania godzi się z porażka, możliwością śmierci, rozlicza swoje życie, wybacza przewiny i inne. Zrobiłem to również ja. A gdy obudziłem się tego pewnego dnia w głowie miałem myśl aby zobaczyć sie z Felixiem i szczerze z nim pogadać. Jednakże co dziwne, czasami, nigdy nie wydarza się to regularnie, czuje coś jakby sygnał, taką informację która wchodzi mi do głowy i każe iść w jakieś miejsce, aby coś tam zrobić. Oczywiście nigdy nie wykonuje tych poleceń, które są zresztą dość mgliste i dla mnie niezrozumiałe. Moge nad nimi zapanować, lecz dziwi mnie sam fakt ich występowania. Czy może macie wiedzę, o co mogłoby chodzić? Dlaczego czuje coś takiego? A druga rzecz, Konrad mówił że idziecie w góry, musicie być zatem ostrożni, czem bliżej szczytu tym więcej jakichś dziwnych stworzeń, ni to zwierząt, ni to ludzi. Nigdy nie miałem potrzeby podchodzić do nich bliżej, ale raz miałem pecha natrafić na jednego z nich. Mignął mi na sekundę przed oczyma, ale przez ten moment udało mi sie pobieżnie go obejrzeć. Wyglądał jak człowiek, w sensie że twarz miał do ludzkiej zbliżoną, lecz części ciała zarówno zwierzęce jak i ludzkie. No i co najważniejsze, jego skóra była czarna, czarna jak smoła, także ów stworzenie było bardzo widoczne na białym śniegu. Z moich obserwacji wynikło iż przez ten fakt raczej nie wychodzi w dzień, co innego w nocy. Niestety, moim szczęściem było iż spotkałem tylko jednego, gdyż przeważnie widzę ich zebranych w grupki.

Olaf w końcu zakończył swój przydługi monolog i z powagą oczekiwał na werdykt ochotników. Bohaterowie doskonale znali Olafa. Był takim człowiekiem jakiego siebie przed chwilą opisał, ponadto nigdy nie mówił za wiele, więc takie długie przemówienia oraz użyte słowa zdecydowanie do niego nie pasowały. Lecz to był on, tak to był Olaf, jego twarz zmieniła się, lecz rysy pozostały te same, także z tej odległości każdy rozpoznałby Olafa w śnieżnym potworze który stał przed nimi.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline