Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2016, 08:52   #84
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Krasnoludy były nad wyraz uparte.
Arno należał do najbardziej upartych przedstawicieli tej rasy, a nawet jeśli i imię zmienił na inne, to charakteru w najmniejszym stopniu. Dlatego też Kaspar był pewien, iż właśnie Grimm nie odpuści i za nic sobie mając sprawę przywrócenia dobrego imienia będzie próbował rozwiązać zagadkę ustawianych walk. Zagadkę, która nie przyniosła zysków - prócz paru guzów, które Kaspar stale jeszcze czuł.
Na szczęście Grimm wiedział, w jaką stronę podąży reszta kompanii, była więc szansa, że kiedyś do nich dołączy. Wraz z Alexem.
Co do tego ostatniego Kaspar miał jeszcze stale pewne wątpliwości, ale cóż... Jakoś nie potrafił w sobie wzbudzić zbytniej sympatii do przedstawicieli szlacheckich rodów.
Pozostawało tylko mieć nadzieję, ze Alex jest chlubnym wyjątkiem od reguły.

* * *

- Kaspar Heiner - przedstawił się bez wahania aktualny posiadacz tego imienia i nazwiska. - Miło ujrzeć w tej głuszy porządnego człeka, przedstawiciela prawa na dodatek, a nie bandytę czy mutanta, bo i na takich podczas wędrówek trafialiśmy.
- Milicja ni strażnicy dróg nam niestraszni, bo praw żadnych łamać nie zamierzamy - dodał.

* * *

Odmowa odwiedzenia miasta byłoby rzeczą dziwną, a o tej porze dnia, gdy wieczór nadchodził, co najmniej nierozsądną, a przez to podwójnie podejrzaną.
- Głupotą by było teraz ominąć miasto i w lasy ruszać - odparł na propozycję Ernsta. - Lepsza zapadła wiocha, niż pustkowia, a w Weissenlagerbergu z pewnością karczma się znajdzie, gdzie i strawa, i schronienie na noc znajdziemy.
Łaski mieszkanców co prawda nie potrzebowali, ale gdyby parę groszy udało się zaoszczędzić, to dlaczego by tego nie zrobić. Powiadali, ze pieniądze leżą na traktach i ulicach - a nuż i to spotkanie było okazją jeśli nie do zarobku, to do oszczędności pewnych.

Że Ernst miał najwyraźniej dziwne przeczucie, które go nie omyliło, wnet się okazało. Kaspar nawet mówić dobrze nie skończył, gdy stanęli w obliczu niebezpieczeństwa.

* * *

Walka była krótka, ale zajadła. Kaspar, choć bluzę kolczą miał i tarczę, oberwał nieco, nim dwa wilki padły a pozostałe, przestraszone zapewne, uciekły.
Najgorzej jednak Ernst oberwał. Widać wilki na przedstawicieli władzy były cięte nad wyraz.

Gdy Detlef i Aldric pobiegli do miasta po pomoc, a Moritz ranami się zajął, Kaspar zabrał się za odzieranie wilków ze skóry. A nuż łup coś wart będzie, albo i nagroda jak spłynie...
- A ty co robisz w lesie o tej porze? Gdy rzeczy takie się dzieją? - Wskazując na wilki zwrócił się do kobiety. Nie wiedział co prawda, czy okolice miasta od dawna są nawiedzane przez te zwierzęta, czy nie, ale o niebezpieczeństwach, czających się w lasach, wiedziały nawet małe dzieci.

Może uciekała przed kimś? A może okradła i łup trzymała w torbie, której nie rzuciła podczas ucieczki?
Może właśnie wepychał kobietę w ręce sprawiedliwości, ale cóż... Pytanie zostało zadane.
 
Kerm jest offline