Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2016, 12:09   #205
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Mühlendorf
9 Kaldezeit, 2526 K.I.
Świt

Świt nastał szybciej niż ktokolwiek by tego chciał. Pomimo krótkiego i urywanego snu, Pyotr odpoczął. Pierwszy raz od długich dni, miał możliwość zmrużenia oka w względnie bezpiecznym miejscu. Sny nie opuszczały go, lecz tym razem nie pamiętał wiele. W zasadzie nie pamiętał niczego prócz tajemniczej starczej twarzy, o oczach przysłoniętych bielmem. Człowiek, do którego należała owa twarz, nie był mu znany, a mimo to, nie dawała mu spokoju. Czuł, że to ważne.

Rozmyślając o tym, Pyotr przygotował się do wyjścia. Nie trwało to długo, bowiem wszystko co miał ze sobą, mieściło się w kieszeniach płaszcza. Wdział jedynie świeże ubranie, które ktoś mu pozostawił, a na to narzucił swój płaszcz. Wreszcie suchy. Odruchowo wsadził ręce w kieszenie i cofnął prawą dłoń jak poparzony. Z kieszeni wysypały się karty. Karty? Nie przypominał sobie by wkładał do kieszeni karty tarota. Był przekonany, że zostawił je wraz z resztą jego rzeczy. Pyotr nachylił się, podpierając o łoże, by pozbierać te, które wypadły. Nie zaglądał jednak do nich. Z jakiegoś powodu przestał wierzyć, że coś znaczą. Jeśli Morr miał mu coś do przekazania, czynił to przez wizje i sny, których doświadczał ostatnio coraz częściej. Coraz częściej i coraz wyraźniejsze... co więc znaczył ów starzec? Mądrość, doświadczenie, a może samotność i opuszczenie?
– Nie... to nie wróżenie z kart, chopie. – Pyotr z pewnym wahaniem schował skompletowaną talię z powrotem do kieszeni i więcej o nich nie myślał. Chwycił podróżny kij, bez którego coraz trudniej było mu się poruszać.
– W drogę... – raz jeszcze rzucił wzrokiem po pomieszczeniu, czy niczego nie zapomniał i wyszedł przed dom sołtysa.

Tam prawie wszystko było już gotowe. Szesnastu zdecydowało się ruszyć na spotkanie zwierzoludziom. Szesnastu to i tak więcej niż mógł się spodziewać. Pyotr przyglądał się przygotowaniom z poczuciem rosnącej nadziei, kiedy dołączył doń Karl Riemer.
– Piętnastu mężczyzn rusza z nami. Weźmiemy trzy konie, na więcej nie możemy sobie pozwolić. – Karl zakłopotany podrapał się po łysinie – Każdy niesie ze sobą miecz, albo chociaż widły... mamy zapasy jedzenia i ciepłe koce...

– Schulz mówił nam o zbrojowni w Goboczujce. Może być, że znajdziemy tam odpowiednią broń, jeno nie je to pewne.– wtrącił mu Pyotr.

Sołtys przytaknął, po czym zawołał:
Wszyscy gotowi?! Zaraz ruszamy! – Karl chciał obrócić się znów do Pyotra, by coś rzec, lecz ten wyruszył już w drogę. Szedł, wspierając się o kiju, zmierzając w stronę odległej Goboczujki, a za plecami pozostawiając pogrążony w strachu o bliskich Mühlendorf.

 
Rewik jest offline