- Przeżyliśmy po drodze niemiłą przygodę - zaczął Marco, nim jednak zdążył skończyć do karczmy wkroczył oddział wojaków, pod wodzą starszego już rycerza.
Wojacy, a była ich ósemka, pozostali przy drzwiach, zaś rycerz podszedł do stołu, przy który zasiadła dzielna drużyna.
- Jestem Artur Griffin, rycerz króla Dariona - przedstawił się.- Wybaczcie niedogodność, panie, panowie... - Skinął głową. - Za chwilę będziecie mogli kontynuować posiłek, lecz pozwólcie, że najpierw przedstawię sprawę, która przywiodła mnie w te strony, a w ten sposób i do was.
Na pozór był uosobieniem uprzejmosci, ale nie zmaierzał czekac na czyjąkolwiek zgodę.
- Parę dni temu w okolicach Brisholm pojawiła się nad wyraz zuchwała banda, która dokonała paru kradzieży, po czym zbiegła na północ - powiedział. - Prosiłbym zatem, byście w paru słowach zdali relację, skąd przybywacie i dokąd się udajecie. Następnie, zgodnie z wydanym mi przez marszałka Stone'a rozkazem, sprawdzę, czy nie macie jakichś przedmiotów pochodzących z kradzieży.
- Później, jak już powiedziałem, będziecie mogli kontynuować posiłek.