Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2016, 11:18   #221
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Ange cała podróż w dół miała zamknięte oczy. Serce podeszło jej do gardła, podobnie jak żołądek i inne wewnętrzne organy. W normalnych warunkach pewnie uniosłaby ręce ku górze i krzyczała z radości, niemal rollercoaster. Niestety, tutaj nie było niczego do śmiechu. Przez myśl nawet jej przeszło, że pajęczakohumanoid zrobił ją w przysłowiowego balona i niedługo rozbije się na jakiejś skale, która z robi z jej łba papkę, a z dupy jesień średniowiecza. Humor był co najmniej wisielczy.

W końcu jednak wpadła do dużego basenu. Dróg tutaj było kilka, więc to oznaczało, że dróg również musiało być więcej niż jedna. Ange w takim razie miała w pewnym sensie szczęście, że udało jej się trafić do jaskini, do której miała przepustkę w postaci pajęczego amuletu. Westchnęła głośno rozglądajac się uważnie i unosząc lekko na wodzie. Z oddali dostrzegła wyspę, w jej centrum drzewo, wokół niego indian. Nie lubiła Indian. Już nie. Ich bębny według niej zwiastowały śmierć i powrót do zapętlających się wiecznie miejsc. Ich śpiewy zazwyczaj niosły ból, cierpienie i wzywały te cieniste demony. Tak kobieta ich kojarzyła, nienawidziła ich i już nigdy nie kupi w sklepie "Wszystko po 5 zł " łapacza snów!

Dostrzeżenie znajomej sylwetki początkowo przyniosło ulgę, potem jednak niepokój. Frank... Czy to nie on odszedł z grupy, bo miał zamienić się w potwora tak jak ich przewodnik? No ale jednak żył. Trzymał się, potworem też nie był, nie wyglądał na dzikusa, a kogoś, kto próbuje coś zrobić, tak samo jak Ange. To w sumie dało jej nadzieję. Nadzieję, na wspólny sukces oraz na to, że Bruce również żyje i ma się dobrze. Przecież to tylko sen... Ponoć. Tak, musiał być. Bo co innego? No tak, zaćpać też mogli.

Angelique nie krzyczała, z obawy, że Indiańce też usłyszą. Ruszyła wpław w kierunku wyspy oraz Franka, zatrzymując się czasami na chwilę, aby do niego pomachać bezgłośnie. Tak, żeby wiedział, że to ktoś znajomy i przyjazny, a nie wróg. W pewnym momencie musiałby dostrzec i rozpoznać ją, a wtedy... Wtedy, jak już dopłynie, może zdołają razem coś wymyślić? Tylko co? Tego Ange, niestety nie wiedziała. Nie rozumiała po co tu jest i co ma robić.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline