Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2016, 11:51   #48
Astrarius
 
Astrarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Astrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumny
Glizdowisko
Udo pokręcił się bliżej “pętelkowców” i po dłuższej chwili był w stanie zrozumieć, co gadają. Obserwowali walkę, nie szczędząc rynsztokowej mowy i barwnych porównań. Rozpowiadał, że a to, a tamto zrobiłby o wiele lepiej. Uwagę nizioła przykuła wymiana zdań.
-Kiedy poleziem stąd? Nudy na pudy. Polazłoby się do “Słodowej” i…
-Toż czas się znajdzie, noc młoda! A ja chcę wpierdolić Thomciowi, za to wczoraj!
-Obiecałem służebnej zabawę! Jeszcze skończy wcześniej i spierdzieli.
-A leź. Tylko jak cie szefu zdyba, że polazłeś przed pozwoleniem, to…
-E, dobra, tak mi się nie śpieszy…-
Lebioda podsłuchiwałby dalej, tylko z zupełnie innej strony, ucho nizioła wyłowiło z tumultu krzyk.
-Patrzcie, jak się wpierdala! Czyj to?!- Obdartuch wysoki na dwa metry podniósł szamoczącego się chłopaka.
-Jaaa od Ropuucha!- zawył jasnowłosy dzieciak.- Szukam Żmii!
-He? Toć tu tylko szczury! Już Sthepan cię nauczy, chłopaczku…

Gerhardowi poszło z górki, kiedy już wiedział kogo szukać. Szczwany lis wyniucha wśród stada kur niebezpieczne koguty. W tym przypadku wcale to nie byli mężczyźni ogarniający tłum. Kiedy Blackadder już uważniej przeczesał grupkę, znalazł jednego z bardziej respektowanych osobników. Mężczyzna był ubrany w spodnie i skórzany kaftan, a z nagiego muskularnego ramienia zwisała charakterystyczna pętelka. Jak większość tutaj miał włosy przystrzyżone na bardzo krótko. Nie odzywał się, a co więcej przenosił aurę milczenia na okolicznych twardzieli. I to go właśnie wyróżniało. Obserwował jednak ring skupiony, umiarkowanie zainteresowany.

Johan ostrożnie przeszedł po zakrywających się coraz głębszym mrokiem uliczkach i doszedł skrótem na Glizdowisko. Zabawa trwała w najlepsze, ale szczęściem nikt nie zwrócił na szczurołapa uwagi. Liszaj zauważył, że Baryła napieprza się na arenie. Próbował zlokalizować Edwarda, jednak ludzi było naprawdę sporo. Zauważył jeszcze stojącego z boku norsa i to tyle, innych znajomych gąb brak.

Arena:
Coś przełamało codzienny, niezmienialny porządek, więc tłum spoglądał z żywszym zainteresowaniem niż wcześniej. Od razu też zaczęły się rechoty i niezbyt wysokich lotów docinki na temat postury zawodnika. Wskazane przez Edwarda osiłki podeszły na sam skraj ringu, ale po krótkiej sprzeczce wszedł tylko jeden z nich- z knypkowatą, lecz bardzo muskularną posturą wyglądał jak dziwak z cyrku. Wyprostował się i (wciąż nie imponując wzrostem) spojrzał na Baryłę. Świdrowali się spojrzeniem, krążąc wokół siebie. Wszyscy tylko wyczekiwali momentu, ułamka sekundy, w tańce się skończą. Baryła zatrząsł sadłem, zgiął się w pół i rzucił na konusa. Przekonał się zaraz, że skubany jest ruchawy, zszedł z lini biegu napastnika i jeszcze w pędzie przyłożył do wiwatu. Zamierzał w szczękę, trafił ledwie w ramię (2pkt obr). Kichter ledwo poczuł. Knypek z drwiącym uśmieszkiem czekał na następną szarżę. Odskoczył, ale Baryła zatrzymał się w pół biegu i przydzwonił biedakowi prosto w łeb. Facet się zachwiał i zrobił prędkie dwa kroki w tył. Ulf nacierał dalej. Konus odzyskał równowagę i od pierwszego ciosu odskoczył. Dalej już nie miał gdzie… cios Baryły zatrząsł oprychem, ale zdołał się utrzymać. W kucki, oparł nogę tuż przy krawędzi gnojowiska i odskoczył, starając się zajść Kichtera od boku. Wyciągnął nogę i w pędzie chciał podciąć przeciwnika. Od oklepu musiało mu się dwoić w oczach, bo zaszorował nogą o piach.

Hredrik tymczasem obserwował krążące wokół, niedostępne dla szaraczków kolory. Były spokojne, wręcz leniwie przetaczały się po rzeczywistym świecie. W tej chwili przewagę miał Ghyran(zielony) i Ulgu (szary). Splatały się ze sobą i wirowały daleko w gnojowisku i dość daleko w tłumie.

Edward widział wszystko, a kiedy zerkał z ukosa na Joahima, widział jedynie, że pilnie obserwuje ring, mrucząc czasem jakieś uwagi do Tyki.
Jonathan
Jonathan obserwował ludzi. O tej porze większość porządnych ludzi wracała już do domów. Mężczyźni wracali z oberży, kobiety od przyjaciółek. W takim kłębowisku o okazję nie jest trudno. I faktycznie, w pewnym momencie koło akrobaty przechodził podchmielony kupczyk. Palce Tintenherza w ciągu ułamka sekundy chwyciły nożyk, zgrabnie przecięły nim mieszek i schowały się figlarsko w kieszeni cyrkowca. Błyskawiczna, czysta akcja. Tuż za kupczykiem przechodziła roześmiana ladacznica. Zerknęła na Jonathana z uznaniem i puściła oczko.
 
Astrarius jest offline