Jak widzisz w drużynie obecność jednej, a z tego co widzę nawet dwóch, postaci które mają nieograniczoną niemal moc sprawczą i mogą decydować o życiu i śmierci napotkanych enpeców oraz współgraczy? Jak widzisz sytuacje w których gracze odgrywają jedynie wykonywanie rozkazów ich przełożonych? Granie inkwizytorem nakłada ogromny nacisk na gracza który się na to zdecyduje, co jeśli ten gracz nie będzie odpisywał na czas, z całą drużyną czekającą na niego?
Pytam, bo grałem kiedyś na forum w sesję Deathwatch i borykanie się z obecnością postaci decyzyjnej sprawiało mi trochę problemów, zarówno na płaszczyźnie funu z gry, gdzie czuło się że grasz drugie skrzypce komuś innemu, jak i z czysto logistycznego punktu widzenia (wieczne czekanie ze wszystkim na reakcję i rozkazy dowódcy). W książkach o Eisenhornie, widać było że inkwizytor(a przynajmniej ten konkretny) traktuje swoich współpracowników niemal na równi sobie - ufa ich ekspertyzie i pozwala by doradzali mu i decydowali samodzielnie tam gdzie kończy się zakres jego kompetencji (po to w końcu ich trzyma, żeby uzupełniali jego braki i słabe strony), a czasem nawet ci otwarcie przeciwstawiali się jego decyzjom i wchodzili w ożywione dysputy. To takie marzenia ściętej głowy...
Ostatnio edytowane przez Krieger : 12-06-2016 o 16:50.
|