Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2016, 18:12   #642
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Klerykom nie za dobrze idzie atakowanie i zatrzymywanie uciekinierów. Mimo wszystko starałaś się chociaż dogonić i nastraszyć jednego ze zbirów, z nadzieją na jego lek przed wilkami.
- Pójdziesz ty! – zbir okazał się jednak dość uparty w dążeniu do przetrwania i w walce o swoje życie, wymachując bronią opędzał się od ciebie zawzięcie.
Raczej próbował cię odgonić i odpędzić niż zranić, więc kiedy jego ostrze rozdarło ci grzbiet, rana nie była śmiertelna ani zbyt głęboka. Bolała jednak wystarczająco mocno, abyś z piskiem odsunęła się na bezpieczną odległość. Zbir mając cię na oku kontynuował wycofywanie się z pola walki głębiej w las. Widząc że go nadal obserwujesz i podążasz za nim zachowując bezpieczny odstęp, podniósł kawał suchej gałęzi i wykrzykując coś zawzięcie, rzucił w ciebie.

Dirith;
Ta zniewaga krwi wymaga!!! Tym razem atak na kusznika przebiegł bardzo sprawnie. Głównie dlatego, iż kusznikowi zaczęły trząść się kolana, kiedy zobaczył, jak trafiony cel zamiast poddać się lub rzucić do ucieczki, rzucił się do ataku ze zdwojoną szybkością i wściekłością. Ładowanie kuszy z drżącymi rękoma i drżącymi kolanami trwało zdecydowanie zbyt długo.
Cios w skroń i ciało kusznika bezładnie osunęło się na ziemię.
Szybki rzut oka po okolicy; Kiti coś nie kwapiła się do ścigania zbiegów. No cóż, rzuciłeś się zatem na kolejnego ze zbirów, tego, który był najbliżej. Koleś cofając się niezgrabnie trzymał miecz i wodził nim ostrzegawczo z lewa na prawo, bacznie cię obserwując. W jego oczach błyszczała panika, co było bardzo zachęcające. Ruszyłeś w jego kierunku, kiedy Kiti rzuciła czar uleczenia na twoją ranna rękę. Dobrze. Jednak blask leczniczego światła przyniósł tym razem coś więcej niż ukojenie. Przyniósł... eee...?
Dwarf Blacksmith by michelefrigo on DeviantArt
Dwarfa...?!
E...? Zamrugałeś aż ze zdumieniem. Dwarf, po prostu dwarf. Stał przed tobą, może z metr od ciebie. Gdybyś zrobił jeszcze krok do przodu, wpadłbyś na niego [chciałam powiedzieć: stuknąłby czołem o twoją brodę, ale byłoby to zbyt rasistowskie ekhym]. Patrzyliście na siebie jakby świat nie istniał. Zalatywało od niego gorzałą.
- Ccccccssssso??? – wydukał w końcu dwarf i w panice zatoczył się do tyłu, próbując wycofać się i uniknąć patrzenia w twoje wielkie ze zdumienia ślepia z tego bliska.
Pech chciał, że dwarf wycofał się w kierunku zbira, którego Dirith planował zaatakować. Początkowo nieświadomy jego obecności, dwarf totalnie spanikował, gdy wycofał się przed drowem i omal nie wpadł plecami na zbira z mieczem.
- Ożesz!!! – syknął tylko, w panice, i instynktownie, na oślep machnął wielkim młotem, niczym ktoś opędzający się z zaskoczenia przed atakującym szerszeniem.
Zdezorientowany łotr nie miał szans zareagować, młot zmiótł go i trzasnął nim o pobliskie drzewo. Dwarf w panice wykonał jeszcze jakże pełen gracji piruet, idąc za siłą ciosu i wymachując niezgrabnie młotem. Dirith kątem oka zauważył, że kilka metrów obok, po lewej, stał ktoś jeszcze.
- Co do kroćssssss...?! – dwarf był wyraźnie kompletnie zdezorientowany, chwycił młot w obie ręce i w gotowości bojowej wielkimi ze zdumienia oczami spoglądał na Diritha, na kolesia którym właśnie cisnął, i na las wokół. - Gdzie...gdzie jesteśmy?!
- Tu, gdzie jest "ten drow" ;3 – odparł niewinnie wesoły głos.
Xellos by kaminary-san on DeviantArt
- Dla-dlaczego...?! – dwarf był równie zdezorientowany, co przerażony i wściekły.
- Hm?;3
- Dlaczego?!
- Hm?;3
- COŚ TY ZA JEDEN?!
- Oh my, jestem tylko skromną istotą, która była na tyle miła, by spełnić twoje życzenie!;3
- Ży...?!
- Y-hm!;3 Pamiętam wyraźnie: "Dałbym wszystko, żeby być teraz twarzą w twarz z tą kreaturą, tym cholernym drowem!"
- Jak?! Jak-jak, moment?!
- Oh my, yes, pamiętam to doskonale, jakby było to dziesięć minut temu!;3

* * *

- Uhhh... - wymamrotał dwarf, opierając się o stolik i odstawiając kufel.
- Coś cię trapi, mój brodaty przyjacielu?;3
- Co...? Eeeee, a ty co się interesujesz, e?
- A tak tylko. Jestem mistrzem rozwiązywania cudzych problemów!;3
- Ta...? No co ty powiesz.
- Yhym! Jestem kapłanem. Lubię sprawiać, aby innym było lżej o duszę znaczy ekhym na duszy!
- Kaaaap...? Aaaaa, AAAAAaa, kaaaapłaaaaan, a to ja przepraszam...! To niech będzie HYK pochwalony!
- A zapłać, zapłać!;3 Więc, co cię trapi, zbłąkana owieczko brodata, eee zbłąkany baranku?
- Eeeee szkoda gadać, ano, był tu taki jeden, żem wiedział od początku: podejrzany typ! Taki cały wymalowany w barwy wojenne, no i długie uszy, wiadomo, ci z długimi uszami TFU samo zło! Wiedziałem, wiedziałem, że to podejrzany typ był!
- Co takiego podejrzanego zrobił?
- Bo to podejrzany drow był.
- Oh!
- Ale przecież nie mogę odmówić klientowi jak przyjdzie, więc jak tylko przyszedł to już myślę sobie, ojcze, że coś się kroi. Cały dzień, ojcze, albo te dzieciaki rozwydrzone na ulicach, latają, wrzeszczą że łeb pęka, albo złodziejaszki, albo drowy, i jeszcze te ptaki wszędzie latają i srają!
- Oh!
- I ten drow, zamówił, wiedziałem! Zamówił i zniknął! One tak robią, ci z długimi uszami, ojcze, jak boga kocham, tak robią! One myślą, że my krasnoludy to nie mamy życia, rodziny, hobby, marzeń ani nic, że my tylko całe życie dziury kopiemy i kujemy w kuźni! Zamówił i oczywiście co?
- Hm?
- Oczywiście nic! Zniknął! Ja się narobiłem, a on znikł! Kto mi teraz odda ten czas, he??? Kto mi odda?! Kto mi kupi takie coś?! Takie wygięte?! Do sejmitara?! Poszły materiały, czas, praca, nikt mi tego nie kupi nawet teraz, a on zniknął!!! TFU! Dałbym wszystko, żeby dorwać tego długouchego gada! O tak! One myślą, że się zapadną pod ziemię, w ten swój podmrok, i znikną, i są bezkarne! Myślą, że my się nie dokopiemy do nich tam! Tfu! Dałbym wszystko, żeby być teraz twarzą w twarz z tą kreaturą, tym cholernym drowem...
- Wszystko?;3
- Tak mnie drażnią te podziemne dziadostwa, tfu!
- I co byś zrobił, jakbyś go dorwał?
- A co to ja, że ja nie dam rady?! JA NIE DAM RADY?! Ojcze, ja bym go nawet gołymi rękami, nawet jedną ręką, ojcze! JA NIE DAM RADY?! Ja bym go gołymi rękami, tak, i tak, i tak!
https://www.youtube.com/watch?v=DsUCRcK7QYc

- A zakład?;3
- ZAKŁAD?! Nie no ojcze, nie wierzę! Na moich przodków!!!
- Zakład o twoich przodków?;3
- OooOOOOOOooooOonyeeee, o nie, ojcze, jak, ja nie dam rady?! Na przodków!
- Na twoją duszę?;3
- Na moją brodę, na moją tuszę, na moją duszę!!!
- Oh my, naprawdę?;3 Gdybyś teraz zobaczył przed sobą tego drowa, stłukłbyś go na kwaśne jabłko?;3
- AYE!!!
- Zakład o twoja duszę?;3
- AYE, ojcze, zakład, ja nie, n-nie dam rady, hyk?! Ojcze, patrz! Potrzymaj mi piwo...
- Mogę cię zabrać do tego drowa.
- MożżżżżHYK co??? GDZIE?!
- Wiem gdzie jest. Mogę cię do niego zabrać. Mam to zrobić dla ciebie w ramach naszego małego zakładu, hm?;3
- GDZIE ON JEST OJCZE?! Pokaż mi, zabierz mnie tam!
* * *

Dirith;
Aha. No tak. Zaraz... To przecież ten kowal z miasta! Tak. A u jego pasa dynda zamówiona przez ciebie metalowa pochwa na sejmitar! Dwarf wygląda jakby postradał zmysły i przy okazji upił się do upadłego [jakimś cudem nadal stoi chwiejnie], patrzył na ciebie jak na zjawę z majaków po elfickich ziółkach. Verion jakby nigdy nic, obserwuje, niemalże tak, jakby ciebie i Kiti w ogóle nie było w pobliżu. Wygląda na bardzo wesołego i zadowolonego z siebie. Zbir po spotkaniu z młotem kowala i drzewem, jęcząc i stękając wije się na ziemi.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline