Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2016, 14:48   #3
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Dom rzeźnika, część II

Rodolphe z nieco zasmuconą miną udał się do zielonoskórej radnej. Potrzebował jej wsparcia. Nie miał pojęcia, czemu został wybrany na mera Szuwar, jednak skoro już nim był, to wypadałoby się dobrze z tej pracy wywiązać. Co jak co, ale na zaufaniu mieszkańców mu zależało. Bo jeżeli straci w oczach ludzi jako mer, straci także jako znachor. A na to nie mógł sobie pozwolić. Powoli otworzył drzwi rzeźni i przywitał się:
- Dzień dobry, droga Hoeth. Miałabyś czas porozmawiać? - zapytał, przerywając rozmowę.

- A szkoda. Myślałam że postawię Ci pierwsze piwo w karczmie. - Zielona odprowadzała wzrokiem wychodzącego z jej domu Radgera, gdy ich rozmowę przerwało wejście znachora. Do tego drugiego, skinęła krótko i potwierdzająco głową.
- Może wpadnę później do karczmy, zobaczę jeszcze - rzucił jeszcze na odchodne Redgar i wyszedł na zewnątrz.
- A dzień dobry Rodolphe. Służę czasem i zapraszam do salonu. - Hoeth wskazała dalsze drzwi wejściowe, w zapraszającym geście. Odczekała chwilę aż te za łowczym zamkną się by schylić się przy ladzie. Rychło wydobyła zza niej kilka roślin, które znachor mógł bez trudu rozpoznać. Widać było, że wizyta pomocnicy wiedźmy przyniosła obustronne korzyści.

- Miłego dnia, Redgarze - pożegnał się zielarz i uśmiechnął ciepło do orczycy. - Bardzo się cieszę, że cię widzę. Cóż ci tu przyniosła ta dziewczyna? - zapytał nieco retorycznie, jednak chciał wiedzieć, co powiedziała o roślinach.
Rodolphe rozejrzał się wkoło i zdziwił jak zawsze. Wystrój wnętrza domu Hoeth zawsze był dla niego zagadką.
- Nic specjalnego. Głóg i melisę. Lubię gromadzić zapasy. Nie żeby twoje wyciągi mi nie wystarczały. - Zielonoskóra automatycznie przystąpiła do krótkiego tłumaczenia się.
Zielarz przyjrzał się dokładnie surowcowi i pokiwał z uznaniem głową. Nie żeby spodziewał się czegoś innego - wiedźma zawsze dostarczała towar najlepszej jakości.
- Wiesz, że nie mam nic przeciwko temu. Ja zajmuję się nauką, ona bardziej magią. Stosuje zioła inaczej niż ja, co nie znaczy że mniej skutecznie. Po prostu inaczej. Jeżeli byś chciała, to mogę w najbliższym czasie dostarczyć ci proszków na dobry sen. Tylko trzeba z nimi uważać, stąd raczej byłaby to ostateczność, hm?
- Nigdy nie powiem “nie” na dobre proszki. Będę uważać, oczywiście.
- Orczyca uśmiechnęła się półgębkiem do zielarza.

Pozwoliła Rodolphowi przejść pierwszemu i udać się schodami na górę do wspomnianego wcześniej salonu. W przeciwieństwie do parteru który znała większość mieszkańców Szuwar, salon w którym ktokolwiek bywał bardzo sporadycznie - nie tylko był skromny i minimalistyczny, co nie zawierał dodatkowych “dziwnych ozdób”. Ot, stare meble, wypoczynek (dwa fotela, jedna sofa, stolik), prawie pusta szafka na alkohol oraz niewielka biblioteczka. Miłej atmosfery dodawały pomieszczeniu gdzieniegdzie ustawione donice z zadbanymi kwiatami, świece i oczywiście kominek.

Rodolphe usiadł na jednym z foteli, pozwalając najpierw zająć miejsce Hoeth. Na co orczyca najwyraźniej nie zwróciła uwagi. Chyba było jej wszystko jedno kto siada najpierw, a kto później.
- A wracając do sprawy, z którą tu przyszedłem. Otóż w najbliższym czasie do miasteczka ma zawitać jakiś kapłan, który chce się tu wprowadzić. Religia mnie za bardzo nie interesuje, jednak wypadałoby jakoś go przywitać. Problem jest taki - w kasie miejskiej nic nie ma, jak zawsze zresztą. Masz może jakieś pomysły? Zrobić małe przyjęcie, przywitać go nieoficjalnie? Ech… - westchnął. - Trzeba będzie jeszcze porozmawiać z Józefem.
- Kapłan, co? Nie wiem jak powinno się przywitać kapłana
- jego rozmówczyni wzruszyła ramionami. - Fajerwerków na pewno nie ma co się spodziewać. Proponuję załatwić mu żarcia na trzy dni, później niech zrobi sobie jakąś mszę czy coś i sam na siebie zbiera. Mam świeżego barana - dodając dwa do dwóch, w końcu przed chwilą wychodziła od niej pomocnica wiedźmy z baranim udkiem - i to co widziałeś na dole od Redgara. Chleb i kompot załatwimy i co więcej? Wiernych można sprosić.
- Masz rację. Nie przesadzajmy, ale jednak taki kawał baraniej pieczeni w piwie z ziołami i jakiś chlebek… Może bartnika naciągniemy na jakiś trójniak. Ja mogę zadbać o dobry nastrój spotkania, przygotuję jakiś smaczny napar ziołowy, który wraz z miodem przysposobi wszystkich do rozmowy i uśmiechów.
Przez chwilę Rodolphe zastanawiał się dlaczego to jego i Hoe wybrali do rządzenia tą dziurą. Jednak w trakcie tej krótkiej rozmowy sobie przypomniał - byli zaradni, pomimo małego przystosowania do pracy. Chociaż chętnie powróciłby do zwykłego leczenia bez nieudolnego nadzorowania miasteczka.
- Udajmy się w takim razie jeszcze do Józefa, a potem wyślemy kogoś… Tak, niechaj każdy mieszkaniec przygotuje coś od siebie. Czy to ciastko, czy wino z piwniczki. Tanim kosztem to zrobimy, a każdy poczuje się, jakby także brał udział w tym wydarzeniu, co nie?
Hoeth uniosła brwi.
- Pieczeń w piwie? Kapłan jeszcze nie przybył, a już chcesz go rozpijać. Nieładnie. - Pokiwała palcem robiąc klasyczne “cuś - cuś”. - Kompot. - Powtórzyła to słowo z uporem maniaka. - Ale by każdy zrobił coś od siebie, dobry pomysł. Zwłaszcza, że wierni się wykażą… albo i nie. Na tą drugą opcję lepiej być gotowym. I szkoda, myślałam, że chwile u mnie zostaniesz. Chodźmy w takim razie.

- Porozmawiamy, jak uporamy się już z tym problemem. W takim razie - do Józefa. - odparł zielarz.
- Zaraz problemem. To TYLKO kapłan. Nie pozwolimy mu zdechnąć z głodu. Człowiek jak człowiek. - Zielona z pewnym ociąganiem, świadczącym o tym że nie była zbyt zadowolona wstała z fotela na którym dopiero co usiadła.

Wyglądało na to, że nogi poniosą zarówno mera jak i jego radną, do Józefa. Chwilę później obydwoje opuścili dom rzeźniczki.


*Post wspólny: Wiła & Ardel & Mofrik
 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Wila : 14-06-2016 o 14:50.
Wila jest offline