Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2016, 15:57   #18
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
- Vadi, nie pierdziel, tylko mów normalnie. Nie pytam, czy stracił przydatność czy nie. Pytam, gdzie jest. No i oczywiście gdzie jest. - Mara przyjęła papierosa i poczekała aż Vadim szarmancko go jej odpali. Zaciągnęła się dymem i mało co nie zakrztusiła słysząc kolejne słowa mężczyzny.
- Vadim - powiedziała niemal czule wyciągając dłoń do jego czoła - czegoś Ty się nażarł w tej Pierestrojce? Mój ojciec nie żyje… - słowa utknęły jej w gardle, gdy zobaczyła rany na ciele Mogilewicza. - Jak to zagoić? Przecież do szpitala to trzeba. Jak Ty w ogóle funkcjonujesz?! Co zainfekowało? Czym?

Nabrała w końcu powietrza by stwierdzić:
- Vadim - znowu powtórzyła jego imię i siliła się na spokój chociaż irytacja zaczynała grać w niej pierwsze skrzypce - Zacznij od początku.
Kolejne słowa Vadima znowu sprawiły, że zapomniała o trzymanym w dłoni fajku i ruszyła za mężczyzna posłusznie. Drepcząc dopytywała znowu:
- Czerwonym Carem? Jaśnie panną? KTO?! KTO ma mi rozjebać łeb?
Zanim wyszli złapała w końcu Vadima za ramię - to zdrowe - i odwróciła do siebie.
- Junior!!! - wysyczała - Gadaj z sensem, bo chore ramię za chwile będzie najmniejszym problemem! - zdawała sobie sprawę, że te przepychanki przypominają ich “rozmowy” z czasów dzieciństwa, gdy Vadim zazwyczaj wygrywał przewyższając ją samymi rozmiarami. Zdarzyło się jednak kilka razy, gdy żałował droczenia się z nią. Teraz miała za sobą trening Mahera i ciężki wkurw na koncie. Szanse mogły być wyrównane. Próbując z niego wycisnąć informacje ruszyła w końcu za nim.
 
corax jest offline